Biała jak mleko, czerwona jak krew recenzja

Biała jak mleko, czerwona jak krew

Autor: @finkaa ·3 minuty
2011-10-10
Skomentuj
Polub, jeżeli recenzja Ci się spodobała!
Alessandro D'Avenia to odkrycie włoskiej literatury. Tak krzyczy każda wzmianka o nim znaleziona w internecie. Tak twierdzi również okładka książki "Biała jak mleko, czerwona jak krew". Chyba i ja tak twierdzę, mimo, że literatury włoskiej praktycznie nie znam. Trudno jednak nie zgodzić się z tym twierdzeniem po przeczytaniu książki, która od pierwszej strony zawłada umysłem czytelnika, tak, że nawet robiąc przerwę w czytaniu nie można się od niej oderwać, aż do ostatniej strony.



Warto wspomnieć również, że D'Avenia jest nauczycielem. Nawet nie wiem czego uczy, ale jestem pewna, że kocha swoją pracę i swoich licealistów bardziej niż tysiące innych rzeczy. Co podsuwa mi tak odważne stwierdzenia? Po pierwsze dedykacja: "Moim licealistom, którzy każdego dnia uczą mnie jak zaczynać życie na nowo", a po drugie bohaterowie, którzy pomimo młodego wieku są uosobieniem wszelkich najbardziej pożądanych cnót.



"Biała jak mleko, czerwona jak krew" to powieść wyjątkowa. Opowiada historię Lea - z pozoru zwykłego nastolatka, słuchającego Green Day'a, grającego w nogę, uwielbiającego chattować i nienawidzącego szkoły, a nauczycieli mającego za nic. Szybko jednak przekonujemy się, że taka ocena głównego bohatera z prawdziwie lwią grzywą, to tylko pozory, skorupa, w której chowa się każdy przeciętny nastolatek. Co jest pod nią? Wrażliwość, miłość, przyjaźń, poświęcenie i odwaga. Tak w skrócie można podsumować charakter Lea. Co skłoniło go do opuszczenia swojej skorupy? Dwie kobiety, a właściwie dwie dziewczyny, które okazują się miłością jego życia. Jedna to czerwień - Beatrice. W tym wypadku pożądanie miesza się z chęcią dzielenia ze sobą wspólnego życia. Druga to błękit - błękit od zawsze kojarzył się Leo z kolorem przyjaźni, a jego przyjaźń nosi imię Silvia. Silvia regularnie ratuje życie Lea, odrabiając za niego zadania domowe, nastawiając za niego karku i będąc komórką łączącą, w okresie kiedy Leo nie ma jeszcze odwagi otwarcie wyznać miłości Beatrice. Sytuacja znacznie się komplikuje, a Leo musi postawić na jedną kartę, gdy dowiaduje się, że czerwona jak ogień Beatrice toczy bój z białą mgłą, która przetacza się przez jej żyły. Beatrice jest chora na białaczkę.



Od tego momentu akcja książki staje się właściwie nie do zniesienia. Czytelnik, podobnie jak Leo, jest w stanie zrobić wszystko żeby uratować bezbronną i nieuleczalnie chorą Beatrice. Wraz z Leo miotamy się po szpitalnych korytarzach, "olewamy" kolejne mecze i "zarywamy" noce. Nie reagujemy już na rozkazy "wapniaków" i nie przejmujemy się nudnym ględzeniem nieuleczalnego "naiwniaka", którym jest nasz nauczyciel historii i filozofii. A gdzie w tym wszystkim miejsce dla Silvii? Gdzie czas na jej uczucia? Czy Beatrice może być uleczona krwią, którą Leo ofiarował w desperacji na ołtarzu jej życia?



Książka jest magiczną mieszanką dwóch składników teoretycznie nie do połączenia - młodzieńczego szczeniactwa, slangu i nowoczesności z niesamowitą dawką niewinnej, bezinteresownej miłości. Czytając powieść młodego Włocha miałam wrażenie, że to się nie może udać, a jednak książka rzuciła mnie na kolana i pozostawiła oniemiałą na długo po jej zamknięciu. Ogromny ładunek prawdy, przyjaźni i poświęcenia jaki ma w sobie "Biała jak mleko" sprawił, że moje oczy szeroko otwarły się na ludzkie dobro i chęć niesienia pomocy. Powieść zawiera w sobie wiele smutku i cierpienia. Myślę, że nikt nie jest w stanie przejść obok niej bez uronienia choćby jednej łzy. Jednak język Lea, jego młodzieńczy zapał i wybuchy dzikiej radości rekompensują ten wylewający się z okładki smutek i pozwalają nawet na nieśmiały uśmiech. Prawdy życiowe zawarte w książce przywodzą mi na myśl "Małego księcia", a także powieści Erica Emmanuela Shmitta. Myślę, że dobrą radą dla przyszłych czytelników będzie wzięcie ołówka do ręki i podkreślanie, przepisywanie oraz chwila refleksji nad każdą stroną.



Oprócz treści niesamowita jest także okładka książki. Zwykle ten temat przemilczam, bo przecież wszystko widać na zdjęciu, ale tym razem postępując tak, byłabym zwyczajnie niesprawiedliwa. Okładka "Białej jak mleko, czerwonej jak krew" jest również wyjątkowa. Jest miękka, niewiarygodnie delikatna, jakby pokryta niewidzialnymi włóknami. Gładząc ją myślałam o płatkach róży, sierści kochanego psa, lub ulubionym kocu. Pewnej nocy odkryłam również pod mojej lampką nocną, że okładka mieni się w świetne tysiącem brokatowych punkcików.



Czy muszę coś jeszcze dodawać? W mojej głowie krąży ciągle sporo niepoukładanych myśli, które wykrystalizują się z czasem. Mam nadzieję, że to co powyżej, wystarczy, aby przekonać Was, że "Biała jak mleko, czerwona jak krew" to naprawdę kawał dobrej literatury, z którym powinien zapoznać się każdy szukający wzruszających książek, ze sporą dawką życiowych prawd.

Moja ocena:

Data przeczytania: 2011-01-01
Polub, jeżeli recenzja Ci się spodobała!

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki
Biała jak mleko, czerwona jak krew
Biała jak mleko, czerwona jak krew
Alessandro D'Avenia
7.9/10

Współczesne Love Story. Historia pierwszej miłości. Ale miłość to coś innego. Miłość nie daje spokoju. Miłość jest bezsenna. Miłość obdarza siłą. Miłość jest szybka. Miłość jest jutrem. Miłość to tsu...

Komentarze
Biała jak mleko, czerwona jak krew
Biała jak mleko, czerwona jak krew
Alessandro D'Avenia
7.9/10
Współczesne Love Story. Historia pierwszej miłości. Ale miłość to coś innego. Miłość nie daje spokoju. Miłość jest bezsenna. Miłość obdarza siłą. Miłość jest szybka. Miłość jest jutrem. Miłość to tsu...

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki

Zobacz inne recenzje

Książka pt. "Biała jak mleko, czerwona jak krew" leży i kurzy się na mojej półce już od dobrych, kilku lat. Mogę się nawet śmiało pokusić o stwierdzenie, że z nieprzeczytanych książek ona najwięcej cz...

@Madame_K @Madame_K

Słowo „kochać” jest czasownikiem, nie rzeczownikiem, nie odnosi się do konkretnej, raz na zawsze określonej rzeczy, ale ulega zmianom, rozwija się lub kurczy, podnosi lub zapada (…). Łatwo się pomylić...

@nieidentyczna @nieidentyczna

Pozostałe recenzje @finkaa

Dzieci z Lewkowca
Dzieci z Lewkowca

Donata Dominik-Stawicka to pochodząca z Ostrowa Wielkopolskiego poetka, prozaik, doktor nauk humanistycznych. Jest autorką m. in. repetytoriów maturalnych do języka ...

Recenzja książki Dzieci z Lewkowca
Pan Przypadek i korpoludki
Pan Przypadek i korpoludki

Kolejny raz przyszło mi się zmierzyć z twórczością Jacka Getnera – scenarzysty, dramaturga, oraz autora przygód Jacka Przypadka, rodzimego detektywa. To już trzecia część...

Recenzja książki Pan Przypadek i korpoludki

Nowe recenzje

Most na Drinie
Kronika pewnego mostu
@Remma:

Wzniesiony przez Mehmedpaszę most stanowi pretekst do opowieści z dziejów Bośni w latach 1516 – 1914. Most stanowi cent...

Recenzja książki Most na Drinie
Wioska małych cudów
Wioska małych cudów
@tomzynskak:

Każdy z nas potrzebuje w swoim życiu cudów. Nie jakiś magicznych i nierealnych, a takich najzwyklejszych, które mogą wy...

Recenzja książki Wioska małych cudów
Dom ciało
Wersy płynące przez wnętrze…
@edyta.rauhut60:

Poezja wiele ma oblicz. Dzisiaj chciałabym Ciebie, Czytelniku zaprosić do poznania jednego z nich. Jak możemy przeczyta...

Recenzja książki Dom ciało