"Bo męska rzecz być daleko, a kobieca wiernie czekać.............."
śpiewała w piosence "Jeszcze się tam żagiel bieli" Alicja Majewska. No właśnie jak trudno kochać na odległość......... Jak trudno być żoną mężczyzny, którego praca, będąca służbą na rzecz ojczystego kraju wymaga częstego opuszczania domu i wyjazdów na kilka miesięcy ! Jak wielką siłę muszą mieć żołnierskie żony i jak stalowe nerwy !
Najnowsza powieść Susan Wiggs opowiada o pewnej amerykańskiej rodzinie, ale nie jest to typowa, przeciętna familia. Jej życie biegnie po dwóch torach. Steve pracuje na lotniskowcu na rzecz Penatgonu. Jest żołnierzem, którego służba wymaga częstych wyjazdów. Jego najbliżsi skazani są na częste przeprowadzki. Mimo to mija już 20 lat od kiedy Steve i Grace powiedzieli sakramentalne "tak". Mają trójkę świetnych dzieci, które już prawie wkraczają w dorosłość. I nagle w ich związku zaczyna coś szwankować. Oboje małżonkowie nadal się kochają, ale czują, że stają się sobie coraz bardziej obcy, ich drogi życiowe jakby zaczynały się rozchodzić.
Grace po 20-stu latach bycia wzorową żoną czuje się zmęczona nieustanną troską o dzieci i dom. Jest samotna i bardzo chce przestać żyć wyłącznie życiem swego partnera i dzieci - chce mieć coś tylko swojego. Marzy o pracy zawodowej i posiadaniu na stałe domu. Wydaje się, że z każdym dniem drogi jej i męża coraz bardziej się rozchodzą. Dodatkowo w tak trudnym momencie na Bennettów spada nieoczekiwana nowina o pewnym przystojnym młodym mężczyźnie .............
Czy Grace i Stevowi uda się uratować małżeństwo przez rozwodem ? Jakie drogi życiowe wybiorą ich dzieci ? Czy wypadek Steva uświadomi jemu i jego żonie czego naprawdę chcą w życiu ?
Już dawno nie czytałam tak wzruszająco i subtelnie napisanej powieści obyczajowej. Książka nie jest słodkim romansidłem o cukierkowej miłości. To opowieść o uczuciu, które już wiele przeszło i na wiele prób było wystawione.Tym razem płomyk miłości łączącej od dwudziestu lat Grace i Steva zaczyna niebezpiecznie drżeć. Wiatr, który go osłabia na pewno powoduje ciężar brzemienia jakie od wielu lat dźwiga Grace. Autorka naprawdę doskonale wyrysowała piórem postać żony żołnierza, któremu służbna nie drużba i która zabiera go rodzinie na długie tygodnie. W tym czasie na Grace spada grad obowiązków, których nie ma z kim podzielić na pół. Do tego dochodzi jeszcze tęsknota i troska o partnera, którego praca do bezpiecznych nie należy. Stres, konieczność ciągłego podporządkowania się losowi i stawiania siebie na ostatnim miejscu robi swoje. Rodzi się frustracja, chęć odmiany i stworzenia sobie świata , którego centrum byłaby tylko Grace. Bardzo podziwiałam tę bohaterkę za dzielność i odwagę, za umiejętność czekania i świetnie radzenie sobie z nawałem spraw.
Wiggs słusznie podkreśla, że o tym czego naprawdę chcemy dowiadujemy się w trudnych i bolesnych chwilach, kiedy wali na się na głowę cały świat. Ból i trwoga bywają doskonałym doradcą. Tytuł powieści to bardzo trafnie dobrana przenośnia - oceanem dzielącym dwa bliskie sobie serca może być nie tylko olbrzymia ilość wody i przestrzeń. Może to dopaść nawet najbardziej udany i długoletni związek. Łatwo się w życiu pogubić, zwłaszcza, gdy przeżywa się tyle chwil rozłąki jak Bennettowie.
Powieść przeczytałam jednym tchem. Nie obyło się bez wzruszenia i zmoczenia chusteczki. Nie jest łatwo mieć męża na służbie. Chylę głowę przed żonami takimi jak główna bohaterka powieści Wiggs i podziwiam te kobiety, które decydują się na takie związki. Nie wiem, czy mnie staczyłoby sił i czy bym się nie załamała. Być może umarłabym z tęskonty.
Wspaniała historia z życia wzięta, którą warto przeczytać.