O powieści Rachel van Dyken słyszałam na długo przed jej polską premierą. Chciałam nawet ją przeczytać na czytniku w wersji oryginalnej, ale na szczęście nie musiałam, bowiem "Utrata" ukazała się w Polsce 4 lutego nakładem Feeria Young. To pierwszy tom rozpoczynający serię Zatraceni. Jesteście ciekawi, czy czekanie mi się opłaciło? I czy tak szumnie zachwalana książka najzwyczajniej w świecie mnie nie rozczarowała?
Osiemnastoletnia Kiersten Rowe właśnie rozpoczyna swoją naukę w collegu. Wciąż nie może zapomnieć o śmierci swoich rodziców, przez co jest zamkniętą w sobie i nieśmiałą dziewczyną.
Weston Michels jest szkolną gwiazdą futbolu i synem jednego z najbogatszych ludzi na świecie. Z zewnątrz jego życie wydaje się być praktycznie idealnie, jednak to tylko pozory, skrywa on bowiem tajemnicę...
Ich ścieżki krzyżują się przez całkowity przypadek. Już od samego początku zaczyna ich coś do siebie przyciągać. Jednak tajemnica Wesa może zaprzepaścić ich szansę na wspólne szczęście...
"Utratę" skończyłam czytać dokładnie w kilka godzin i pomiędzy czytaniem miałam tylko jedną przerwę, jednak bez problemu można oddać się całej lekturze już za pierwszym "posiedzeniem". Ta książka jest tak wciągająca, tak zabawna i tak świetnie napisana, że inaczej się po prostu nie da albo trudno będzie się Wam oderwać od takiej powieści. Od początku do końca to dzieło skradnie Wasze serca i w moim przypadku właśnie tak było.
Rachel van Dyken napisała książkę z popularnego ostatnio gatunku New Adult. W wielkim skrócie można go opisać jako romans, koniecznie zawierający jakieś problemy bohaterów, z którymi ciężko im się uporać. Do tej pory jednak nie potrafię przypomnieć sobie powieści z tej kategorii, która w jakiś sposób by mnie poruszyła i która łączyłaby w sobie zarówno autentyczne emocje, jak i humor oraz niezwykłą lekkość. A "Utrata" właśnie taka jest. Przez to dzieło się wręcz sunie, a czytelnik nie zdaje sobie sprawy, że to koniec, dopóki nie przewróci ostatniej strony.
"Utrata" to książka, której grupą docelową jest młodzież, ale z powodzeniem spodoba się i starszym czytelnikom. To mądra powieść o chęci do życia, pomimo wszelkich przeciwności i o uporaniu się z demonami przeszłości. Młodzi ludzie w tej historii są po prostu urzekający i pełnokrwiści, a wola walki u Westona wzbudziła mój podziw. W dzisiejszych czasach często nie zwracamy uwagi na drugiego człowieka, jesteśmy nastawieni na własny hedonizm. Rachel van Dyken umiejętnie ukazała, jak dwie osoby mogą odmienić siebie nawzajem i jak wielkim wsparciem mogą dla siebie być, tutaj nie ma miejsca na egoizm. Pokochałam Kiersten i Westona, którzy uleczyli siebie i są prawdziwą inspiracją.
"Utrata" wzbudziła we mnie autentyczne emocje, czego nie potrafi zrobić wiele książek. Ta historia przekazuje wiele życiowych mądrości, o tym, jak warto czerpać radość z każdej chwili i nie poddawać się nawet w najbardziej beznadziejnych sytuacjach. Co najbardziej mi się spodobało to fakt, że pomimo tego, iż powieść ta porusza poważne tematy, wciąż znalazło się u niej dużo miejsca na humor, a Rachel van Dyken ma świetne poczucie humoru. Co tu dużo mówić - każda szanująca się romantyczka powinna przeczytać to dzieło, a ja już nie mogę się doczekać, gdy sięgnę po kolejny tom serii Zatraceni. Polecam!
"Jak wiele razy człowiek doświadcza straty, zanim sam umrze? Zanim strawi go smutek?"