Las Vegas jest nam znane jako przysłowiowe miasto grzechu, w czwartej już odsłonie serii “Królowie Vegas” Ludka Skrzydlewska przygotowała dla nas bardzo interesujących i jeszcze bardziej tajemniczych bohaterów. Persephone Grant to młoda, intrygująca krupierka, która można by powiedzieć znalazła się w złym miejscu i w złym czasie. Poznanie tożsamości tytułowego Króla Kier będzie kosztowało ją porwanie i sporo nerwów. Jednak nie to będzie najdziwniejsze. Głos i postura wskazuje, że jest to mężczyzna, którego kobieta zdążyła już poznać..
Mężczyznę, który od wielu lat dąży do realizacji jednego celu - zemsty..
“Król kier” to konkretna historia, osadzona w mieście grzechu z ciekawymi, wyrazistymi postaciami.
Persephone jest kobietą względnie niepozorną, jednak gdy trzeba potrafi pokazać pazur. Dzielnie walczy o to, aby nie wyjawić największego skrywanego sekretu. Kiedy staje przed ciężkim wyborem - rozum czy serce - nie podejmuje pochopnych decyzji, tylko stara się wszystko przetrawić na chłodno. A gdy oddaje komuś serce, oddaje je całe, z nikim nie będzie się dzielić.
Tytułowy Król Kier ma zaś wiele za uszami. Często reaguje zbyt pochopnie i z pewnością nie należy do osób cierpliwych, zwłaszcza kiedy życie ważnych dla niego osób jest zagrożone. Od wielu lat planuję zemstę na osobach, które są odpowiedzialne za jego stratę. Gdy w jego życiu pojawia się szczera, dobra i niewinna Perse jego mury zaczynają się kruszyć. Mężczyzna będzie walczył z chęcią dopełnienia zemsty a zaniechaniem jej. Jednak w tej historii żadne decyzje nie przychodzą łatwo.
Świadczy o tym z pewnością świetnie dopracowana fabuła, która dla mnie była fajnym powiewem świeżości. Dla wielu motyw porwania może być już przereklamowany i mało zaskakujący, jednak Ludka Skrzydlewska udowadnia, że w tym temacie ma jeszcze coś do powiedzenia.
Choć porwanie jest istotną częścią tej fabuły, to nie tak, że poświęcona jest jemu cała historia. Pojawia się również motyw zemsty, straty, trudnej przeszłości i nowych uczuć, które rodzą się pomiędzy bohaterami. Autorka stworzyła bardzo realistyczne postacie, które pozwalają nam przeżywać z nimi bardzo szeroką gamę uczuć. Zwroty akcji gonią kolejne zwroty akcji, a piętrzące się tajemnice i sekrety wychodzą na jaw. Każdy kolejny rozdział to nowe pytania i nowe odpowiedzi. A gdy już wszystkie ujrzą światło dzienne, nic nie będzie takie samo.
“Król Kier” z pewnością jest oryginalnym romansem, który w dużym stopniu jest również przesiąknięty namiętnością i pożądaniem. Chemia między bohaterami jest wyczuwalna już od ich pierwszego spotkania i nie maleje ani na moment, mimo, iż nie w każdej sprawie będą wobec siebie fair.
Polubiłam ten tytuł głównie ze względu na ciekawe postacie, nieszablonową fabułę oraz klimat, uczucia i emocje, których w środku nie brakuje. Lubię wrażliwość autorki i nawet przy takim mocnym tytule, potrafiła wpleść w fabułę nutkę delikatności. Dla mnie nic dodać nic odjąć. Cieszę się, że w środku dostajemy podwójną perspektywę i możemy śledzić losy “Persefony i Hadesa”, którzy wspólnie będą się kusić, chronić i kochać.
Jeśli lubicie książki, przez które dosłownie się płynie i dostajecie oryginalną, hipnotyzującą fabułę oraz ciekawe postacie to ta historia jest dla Was! ❤️