Burzliwe dzieje pirata Rabarbara recenzja

Burzliwe dzieje pirata Rabarbara

Autor: @lofcia ·3 minuty
2011-01-07
Skomentuj
Polub, jeżeli recenzja Ci się spodobała!
»A jednak żeglarze nie byli szczęśliwi. Co który spojrzał na nazwę fregaty, to aż pluł niegrzecznie do wody, czego ryby bardzo nie lubią, zwłaszcza złote i latające. Na burcie był napis „Kaczy Kuper”. Kto chciałby pływać na „Kaczym Kuprze”, choćby i najpiękniejszym? Jak trudno będzie znieść kpiny kamratów z innych statków! A do niedawna ich fregata nazywała się przecież całkiem przyzwoicie: „Pierś Łabędzia”. Ale kiedy dowództwo objął kapitan Ocet, zaraz kazał zmienić nazwę i jeszcze śmiał się cienko jak brzytwa, chociaż załoga płakała rzewnie. Z takich łez marynarzy robią się w morzu perły, natomiast kiedy płaczą po rozbitej butelce rumu, lęgną się rekiny.«

"Burzliwe dzieje pirata Rabarbara" to moja kolejna ukochana bajka z dzieciństwa. Wydana – o mamuniu – ponad dwadzieścia z okładem lat temu stanowi ulubiony punkt odniesienia mojej gwary rodzinnej. Trzy siostry: Amunicja, Policja i Prohibicja są synonimem najlepszej zabawy w życiu, Bretończyk po fasolsku zapoczątkował rodzinny szał słowotwórczy (tak powstała Żuma dla Gucia), a obwarzanki z których Krzynek zostawiał dla siostry dziurkę… Ech, jakże to rozumiem. Ja też mam brata. No i jeszcze papuga, którą trzeba było ożenić, bo za dużo narzekała (sic!). I chociaż nie znoszę grochówki, to zawsze chciałam być wolnym piratem jak Rabarbar… Żeby przewozić pszczoły luzem… Ten to miał tupet.

Nie zapominajmy przy tym, że wszystkie te historie pochodzą z czasów przed pokemonami, mangami i roboto-samochodami. Bez wszechmocnych smoków, magii, podróży w czasie, wybuchów tajemniczych energii, ufoludków, komputerowych sztucznych inteligencji, specjalistycznych sztuk walki – ot, z wyobraźni, zabawy słowem i armaty na arbuzy powstała idealna opowieść dla dzieci (i dorosłych, jak widać). Nie ma dziś na rynku dla mnie książki dla dzieci, którą byłabym bardziej zachwycona. Ten marynarsko-tęczowy świat bije na głowę kreskówki. Fantastyczne historie z morałem? Skomplikowane sensacyjne intrygi? Henryk Garncarz i tajemnica czegokolwiek? A pfuj.

Dla mnie najcenniejsze są książki z którymi można się śmiać. Nie Z KTÓRYCH, ale Z KTÓRYMI. Bawić się tekstem, wyobraźnią. Bo kiedy wszystko jest bajkowe, błyszczące i rozbiegane, dziecko jedynie podąża za błyskami i ruchem. Ale kiedy wszystko jest znane, proste, a jednocześnie prowadzi inny od utartego schematu żywot, jakże wiele można sobie wyobrazić. Armata na arbuzy, gniazdo na głowie, szabla owinięta promieniem słońca, czesanie grzyw fal grzebieniem, łuskanie batalistycznego grochu… Czemu nie pamiętam jak się nazywał ten żółty pokemon, a pamiętam, że Rabarbar nazwał swój statek piracki Nieustraszony Krwawy Mściciel Pogromca i Postrach. Co jest więc dla mnie cenniejsze? Nie wyrzucę tej książki nigdy i będę ją z uporem czytać swoim dzieciom.

A wszystko to piszę dlatego, że Rabarbar doczekał się reedycji. Tym razem nie dokonano barbarzyństwa, jak przy Scenach z życia smoków i oryginalne rysunki Lutczyna zostały na swoim fenomenalnym miejscu. Bo Rabarbar bez Lutczyna jest tylko słowem z dużą ilością „a” i „b”. Jasne, proste w budowie rysunki roześmianego, brodatego i rumianego pirata, jego pięknej żony Barbary (prawdziwej kury domowej, ale za to z charakterkiem – to jednak bardzo szowinistyczna bajka, ale co tam), psotnego syna Krzynka (a później córki {Pir}Ani) i kapitana Octa z kwaśną miną. Pamiętam tekst tej książki na równi z lustracjami.

Stałam przed Edwardem Lutczynem na targach książki kilka lat temu z zamiarem powiedzenia: "A można na starszym egzemplarzu prosić autograf? Nie rozstanę się z nim do śmierci. Obiecuję.”. W zamian tego powiedziałam: 'Wie pan, że ta książka jest starsza ode mnie?". Lutczyn uśmiechnął się i zamaszystym ruchem wyrysował piracką szablę pod dedykacją. "Widzę" powiedział. "Ale to chyba nie trudne". Widać stojąc przed nim z książką przyciśnięta do piersi na chwilę znów stałam się dzieckiem...
Polub, jeżeli recenzja Ci się spodobała!

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki
Burzliwe dzieje pirata Rabarbara
3 wydania
Burzliwe dzieje pirata Rabarbara
Wojciech Witkowski
9.1/10
Cykl: Dzieje pirata Rabarbara, tom 1

Niepokorny marynarz Rabarbar zbuntował się przeciw kapitanowi Octowi, uciekł ze statku „Kaczy Kuper” i postanowił zostać piratem. Pokonując niebezpieczeństwa, powrócił do swej żony Barbary, wkrótce do...

Komentarze
Burzliwe dzieje pirata Rabarbara
3 wydania
Burzliwe dzieje pirata Rabarbara
Wojciech Witkowski
9.1/10
Cykl: Dzieje pirata Rabarbara, tom 1
Niepokorny marynarz Rabarbar zbuntował się przeciw kapitanowi Octowi, uciekł ze statku „Kaczy Kuper” i postanowił zostać piratem. Pokonując niebezpieczeństwa, powrócił do swej żony Barbary, wkrótce do...

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki

Zobacz inne recenzje

Wśród dziecięcej literatury „Burzliwe dzieje pirata Rabarbara” Wojciecha Witkowskiego to już klasyka. Od lat opowiadania o dzielnym piracie bawią zarówno dzieci, jak i dorosłych i nie powinno ich zab...

@LiterAnka @LiterAnka

Słyszeliście już kiedyś o Piracie Rabarbarze? Może pamiętacie go z własnego dzieciństwa? To bardzo możliwe ponieważ opowieści o tym piracie zostały wydane po raz pierwszy w 1979 roku. było to o wiele ...

@MartaAnia @MartaAnia

Pozostałe recenzje @lofcia

Wiedźma.com.pl
Ewa Białołęcka o tym, jak być cool.

Żeby nie było, że się znęcam - bo się nie znęcam, tylko mam uwagi. Już po lekturze - czytało się szybko i całkiem przyjemnie, choć zakończenie trochę rozczarowuje. Dość ...

Recenzja książki Wiedźma.com.pl
Klejnot i wachlarz
Klejnot i wachlarz

Zafascynowana felietonami i poradnikiem pana Kresa na temat pisania powieści fantastycznych sięgnęłam w końcu po jego własne – skądinąd słynne – dzieło. Z wypiekami na tw...

Recenzja książki Klejnot i wachlarz

Nowe recenzje

Bliska sobie
Niby nic, a jednak
@phd.joanna:

Po pierwsze, w tej książce autorka jest zdecydowanie dojrzalsza w słowie niż w swojej poprzedniej Zaopiekowanej mamie. ...

Recenzja książki Bliska sobie
Morderstwo w Orient Expressie
Sprawiedliwość wymierzona po latach
@karolak.iwona1:

Uwielbiam klasyczne kryminały Agathy Christie. "Morderstwo w Orient Expressie" to kolejny przykład znakomitego, lekkieg...

Recenzja książki Morderstwo w Orient Expressie
Zeznanie
Czy ręka sprawiedliwości jest odpowiednio długa?
@malgosialegn:

Cóż, i tym razem, Grisham zabrał nas w odmęty wymiaru sprawiedliwości. Klimaty mroczne i niespokojne, skażone nieprawoś...

Recenzja książki Zeznanie