Cieszę się, że Kiera Cass zdecydowała się napisać tę książkę. Głównie dlatego, że zawarła w niej wszystko to, co czytelnicy tak kochają w „Rywalkach”. Ciekawą historię, zaskakujące zwroty akcji i miłość, od której w sercu czytelnika motyle fikają koziołki. Do tego jest tu świetny motyw enemies to lovers, prawdę mówiąc najlepszy, jaki do tej pory znalazłam w powieściach, które czytałam z tym motywem, a czytałam ich całkiem sporo.
Jestem szczerze zachwycona, bo w końcu Cass napisała coś na poziomie mojego ukochanego cyklu sprzed lat i ponownie pokazała swój ogromny talent. Oczywiście nie jest to nawet odrobinę podobna historia, jest zupełnie inna, ale równie fascynująca, choć niezbyt odkrywcza i prosta. Ale jakże urzekająca w swojej prostocie. Napisana jest naprzemiennie z perspektywy obojga głównych bohaterów, czyli księżniczki Anniki, uwięzionej w złotej klatce, która ma wszystko, ale nie ma najważniejszego – możliwości decydowania o sobie i Lennoxa, znanego ze swojego okrucieństwa, żądzy władzy i krwi, prowadzącego odmienne od Anniki życie, nieco spartańskie, pozbawione jakichkolwiek wygód. Muszę przyznać, że autorka bardzo sprawnie operuje wątkami obojga bohaterów, co wbrew pozorom nie jest wcale takie łatwe, kiedy mamy do czynienia z bohaterami rożnych płci. Łatwo można coś zepsuć. W powieści jednak płynnie przechodzimy z jeden perspektywy do drugiej, doskonale odnajdując się w opowiadanej historii, mimo że zostajemy wrzuceni od razu w sam środek wydarzeń, nie znając świata. Ale spokojnie, świat również poznajemy z biegiem akcji, bo jest doskonale skonstruowany i łatwo go sobie wyobrazić.
Okładka skrada serce od pierwszego wejrzenia. Jest tajemnicza, słodka, urocza. Można się zakochać. Okładka to jednak nie wszystko, prawda? Powieść broni się treścią, zdecydowanie jest w stanie sprostać oczekiwaniom każdego, a do tego wnętrze jest bardzo estetyczne, a książka nie zawiera błędów, co oczywiście również wpływa na jej odbiór. Powieść początkowo nie jest za bardzo dynamiczna, ale rozdziały są krótkie, co siłą rzeczy nadaje jej większej dynamiki. Później jednak zaczyna się dziać dużo więcej i akcja biegnie zdecydowanie szybciej. Tym, co mnie najbardziej w książce zachwyca, jest relacja bohaterów, genialnie zbudowana, pełna napięć, niedomówień, wzajemnego przyciągania i odpychania. Annika i Lennox znaleźli się w niewesołej sytuacji, kiedy serce mówi, wręcz krzycy coś innego, a rozum je hamuje, bo, jak zawsze, wie lepiej. Z jednej strony zostali połączeni przeznaczeniem, z drugiej po prostu nie mogą być razem, mają zobowiązania wobec ludzi, muszą się podporządkować zasadom, a do tego ich rodziny nie są do siebie przyjaźnie nastawione, a wojna już majaczy na horyzoncie. Nie zazdroszczę bohaterom wyborów, jakich musieli dokonywać co chwilę, nie zazdroszczę tej udręki w sercu, kiedy chcesz być z kimś, kogo kochasz od pierwszych chwil, a nie masz takiej możliwości. Bardzo ciekawie i w niektórych momentach zaskakująco rozwija się relacja głównych bohaterów. Od początku do końca kibicuje się młodym ludziom w tym, aby znaleźli drogę do siebie, mimo licznych przeciwieństw i intryg, które stają im na drodze, i mimo tak różnych charakterów. Annika jest postacią, która spośród znanych mi kobiecych postaci szturmem wdarła się do mojego serca i zajęła w nim miejsce na podium. Jest niesamowita! Jednocześnie delikatna, silna, waleczna, zdeterminowana, odważna i pomysłowa. Potrafi sobie w życiu poradzić. Robi swoje, nie zawsze to, czego pragnie, ale nie użala się nad sobą. Jednak to Lennox tym razem przykuł moją większą uwagę i zyskał wieczne uwielbienie. Początkowo go nie polubiłam, jednak później bardzo zyskał. To bohater mocno skonfliktowany wewnętrznie, którym ciągle targają jakieś rozterki, głównie dotyczące tego, komu powinien pozostać lojalny, szczególnie w nowej dla siebie sytuacji. Zachwyca przemiana, jaka się dokonuje w tym młodym człowieku.
„Tysiąc uderzeń serca” to znakomita powieść fantasy young adult, która oczaruje również dorosłych czytelników, którzy lubią w książkach wątki zakazanej miłości i to miłości od pierwszego wejrzenia w wydaniu enemies to lovers. Serdecznie polecam!
Wpis we współpracy z Wydawnictwem Jaguar