Chciałem być piosenkarzem. Biografia Krzysztofa Krawczyka recenzja

Chyba nie ma osoby, która nie zna twórczości Krzysztofa Krawczyka. Jego szlagier nuciła i dalej nuci cała Polska. Z powodzeniem łączył pokolenia od małego, przez nastolatka aż po osoby starsze. Był taki ludzki, normalny, mówił nie tylko o sukcesach, ale i porażkach na gruncie zawodowym i prywatnym. Jaki był naprawdę? Czy to tylko gra pozorów, czy prawdziwa twarz artysty?

Chciałem być piosenkarzem. Biografia Krzysztofa Krawczyka to przypadek gdzie tytuł nie odzwierciedla treści zawartej w lekturze. I nawet nie chodzi o ilość stron, ale o fakty. To raczej szybka wycieczka po karierze piosenkarza. Amerykańskiej kariery, nieudanego małżeństwa czy występów Trubadurów. Nie znajdziemy tu wnikliwej analizy, czy nieujawnionych dotąd informacji. To raczej zarys kariery niż wnikliwa biografia artysty.

To, co z pewnością może rozjaśnić, czy wręcz pokazać sprawę z innej perspektywy, to ostatnie małżeństwo i relacje z synem. Co prawda czytelnik nie pozna sprawy od a do z, ale dzięki zawartym treścią zobaczy inną odsłonę tej sprawy. Zupełnie inną niż tej kreowanej przez media. Tak zwane kulisy sławy staną przed nami otworem.

Przez całą lekturę miałam poczucie, że książka nie wyczerpuje tematu. Autorka nie docieka, nie pyta, nie bada wnikliwie tematu. Dla niej artysta po prostu jest. Niekiedy miałam poczucie, że pani Bimer, choć nie w sposób dosłowny, ale między wierszami stara się przemycić pogląd, że skoro artysta sam się przed widownią odsłonił, to nie powinien mieć pretensji, że ludzie mówią o jego życiu prywatnym. Czy słuszna jest ta teoria? Odpowiedzcie sobie sami.

Fan Krzysztofa Krawczyka nie znajdzie tu nic nowego, wręcz odkrywczego. Wszystko wie i wszystko zna. Ja sięgnęłam po książkę z ogromnym sentymentem do twórczości artysty. Nie znałam, aż w takim stopniu amerykańskiej kariery piosenkarza, czy twórczości Trubadurów. Po lekturze moja wiedza nie wzniosła się na wyżyny, raczej była wędrówką na nie do końca odkryty ląd. Ląd, który nie jest tak oczywisty, jak się nam wszystkim wydaje.