Na okładce książki widoczne są dwa nazwiska. Julie Sheldon – prawdziwej autorki autobiograficznej opowieści oraz Lucy Elistone. To drugie nazwisko należy najprawdopodobniej do kogoś, kto nadzorował pracę nad powieścią. Warto o tym pamiętać czytając „Przerwany taniec”. Myślę że Sheldon bardzo zależało na podzieleniu się historią własnego życia, aż tak bardzo że znalazła odpowiednią osobę do redagowania książki. Warto o tym pamiętać, gdy zaczniemy czytać.
Jest to autobiografia, a jednocześnie świadectwo wiary w Dobro samego Boga. Widać w słowach „Przerwanego tańca” determinację, upór a jednocześnie pełne zaufanie do Stwórcy. Ale może od początku.
Julie od zawsze chciała zostać tancerką baletową. Rodzice zapisali ją do prestiżowej szkoły baletowej. Ale zamiast podnosić swe kwalifikacje do przyszłego zawodu, Julie musiała borykać się z ciągłymi kontuzjami, bolącymi palcami u nóg, bólem kręgosłupa, i podobnymi sprawami. Już jako mężatka, na prośbę ( !) męża, przeszła narodziny dwojga dzieci bez znieczulenia. Aż pewnego dnia padła diagnoza: dystonia.
Julie Sheldon opowiada z przejęciem o sytuacji, w której się znalazła i nie mogła się odnaleźć. Nie pomagali jej ani lekarze, ani pielęgniarki. Tylko Bóg. Są w powieści akapity, ba – całe strony pełne osobistych wyznań dotyczących relacji z Bogiem. Przeczytałem w jednej z recenzji, że wątek religijny w tej powieści może przeszkadzać niektórym czytelnikom. A innym – nie. To złe myślenie. „Przerwany taniec” powstał właśnie po to, aby powiedzieć ludziom o Stwórcy, o cudzie Istnienia. Opowieść Sheldon bez Boga nie miałaby sensu. Spójrzcie na pierwszy akapit tego artykułu. Ona chciała, miała chęć podzielenia się st wielce prawdopodobne że modliła się, aby udało się wydać tę książkę. Tak postępują wierzący ludzie. A Julie Sheldon niewątpliwie była osobą wierzącą. Przecież to widać w każdym słowie, które zapisała z pomocą Lucy Elipstone. I nie jest to powieść z wątkiem religijnym. Dla mnie to świadectwo wiary i determinacji kobiety w siłę uzdrowienia. Trzeba o tym pamiętać czytając powieść Julie Sheldon „Przerwany taniec”. Powiem Wam coś więcej. Może się zdziwicie, ale ta książka została napisana ku chwale Boga. Znany ksiądz, Jan Twardowski zapisał w wierszu: „Nie przyszedłem pana nawracać [ …] po prostu usiądę przy panu, i zwierzę swój dekret, że ja ksiądz, wierzę Panu Bogu jak dziecko”. Julie mogłaby powtórzyć słowa poety.
Mam pewne zastrzeżenia co do tłumaczenia. Widać że tłumacz stosował kalki językowe, nie zastępował je polskimi idiomami. Nie widać „ozdobników” językowych. Takich wyrażeń które by urozmaiciły tekst. Możliwe jest że nie ma ich także w oryginalnym czystopisie. Nie ma nagłych zwrotów akcji, tła historycznego, ukrytych i jawnych celów.
Jest to świadectwo wiary. I tak trzeba traktować „Przerwany taniec” Julie Sheldon.