Ziemia obiecana recenzja

CIAŁO, DUSZA I TEN ZAPACH BULLSHITU O PORANKU

WYBÓR REDAKCJI
Autor: @Fredkowski ·4 minuty
2021-04-14
3 komentarze
23 Polubienia
CIAŁO
Na samym początku Obama mówi, że lubi pisać długopisem na kartce papieru, bo komputer sprawia, że tekst jest mało naturalny i zbyt wypolerowany. Ale taka właśnie ta książka jest - wypolerowana i dopieszczona do granic. Hasło "pisanie na spontanie" traci przy niej jakąkolwiek rację bytu. Czuć po prostu, że w tekście maczał ręce cały sztab ludzi. Na końcu Obama to zresztą przyznaje, dziękując wielu osobom, które pomogły mu na poziome edytorskim, politycznym czy literackim w ogóle. No i dobrze, bo dzięki temu trudno powiedzieć, że "Ziemia obiecana" to biografia. Książka przypomina raczej znakomitą fikcję, trochę podobną w stylu do "Marsjanina". Mimo natłoku wszelkiej maści zawiłości i technikaliów, acz bardzo sprawnie przedstawionych, przez tego Obamę się po prostu płynie jak parostatkiem przez wielką, pełną atrakcji rzekę o pięknej nazwie: Ameryka. Tyle o formie.

DUSZA
Wdzięczność to spora część tej książki. Obama raz po raz korzysta z okazji, żeby wymienić kogoś z ekipy, powiedzieć o nim parę zdań i go pochwalić. Ma się wrażenie, że ta książka to taka trochę forma nagrody, jaką prezydent wręczył swoim ludziom, którzy inaczej pozostaliby w cieniu historii. I rzeczywiście, gdyby o mnie Obama tak ciepło się wypowiedział, chyba bym się z dumy popłakał. Nie znaczy to jednak, że Obama nie jest krytyczny. Owszem, zdarza mu się wytknąć palcem jakiś numer nawet wewnątrz własnej partii, choć nie da się ukryć, że najbardziej w tym wszystkim dostaje się konkurencji za partii republikańskiej. Inaczej mówiąc, Obama nie przestaje być eleganckim politykiem.

Wobec siebie również bywa krytyczny, ale bardzo ostrożnie wybiera swoje potknięcia - żeby nie przesadzać. Często próbuje się za coś usprawiedliwiać albo zwalić winę na dziennikarzy, że odwrócili kota ogonem. Prywatnie zaś Obama jawi nam się tak samo zredagowany jak tekst jego biografii. I tu mam największy problem, bo oczekiwałem spotkania z facetem w koszulce, dżinsach i trampkach, a zamiast tego Obama zachował między nami pewien formalny dystans. Chciałem, żeby pokazał mi jakąś bliznę i o niej coś niecoś opowiedział, ale nic takiego się nie dzieje. Obama przedstawia siebie jako młodego everyman-idealistę, którego największym problemem zdaje się być nałóg w postaci 10 fajek dziennie. Jaki to nałóg? Starsza pani Szymborska paliła bodaj dwa razy tyle, a mój sąsiad ciągnie po trzy paczki. Obama pomija też ewentualne przygody z maryśką czy innymi takimi słodyczami. Wiemy, że lubi sobie walnąć kilka zimnych, ale też robi to grzecznie i przyzwoicie - żeby nie przesadzić. Szkoda, cholera. Byłaby gwiazdeczka więcej, gdyby Obama bardziej się otworzył i zdradził nam, że się na przykład schlał kiedyś w biały dzień i narobił wstydu matce. Albo nawet, że pod wpływem stresu szarpnął za bardzo swoją córkę lub powiedział o jedno słowo za dużo do Michelle i wywołał tym samym ciche dni. Potem by oczywiście żałował i przeprosił, jak każdy dżentelmen, ale blizna by pozostała, żeby móc o niej opowiedzieć. Takie pęknięcie wbrew pozorom uczłowieczają. Fajki, zimny browar i kilka przekleństw tu i tam to trochę za mało, żebym mógł się z tym człowiekiem zaprzyjaźnić i powiedzieć, że go naprawdę znam. Obama widać tego nie chciał - żeby nie przesadzać.

BULLSHIT
O ile Obamie zdarza się ronić łzę, patrząc na powiewającą w powietrzu flagę, taki dumny jest wtedy i pełen wiary; o ile zdarza mu się stawiać Amerykę za wzór dla całego świata, o tyle niejednokrotnie podkreśla, jak bardzo niedoskonały jest ten wzór. Niby epicentrum dobrobytu i kapitalizmu, a jednak to przez ten kapitalizm właśnie kraj wpada w poważne tarapaty. Obama bardzo dobrze to pokazuje na przykładzie kryzysu rynku nieruchomości, który zastał na początku kadencji. Bez ogródek porównuje Wall Street do kasyna, gdzie stawia się zakłady za trylion dolarów. Co więcej Obama nie ma obaw pokazując, jak niekompetentni, a czasem wręcz głupi potrafią być ludzie na samym szczycie kolosalnych biznesów. Ludzie, którzy mają forsy więcej niż wody w oceanach, a podatki nazywają drogą prostą do komunizmu. American dream? Bullshit. Obama mówi to praktycznie wprost i za to należy mu się szacunek. Zwykły żuczek może tyrać ile wlezie, może działać zgodnie z prawem, może się poświęcać i być przykładem dla innych żuczków, ale i tak go tyłek zaboli, gdy pojawi się kryzys. Bo taka jest natura rzeczy. I nawet prezydent Obama nic z tym zrobić nie może. Czyli w tej Ameryce aż takiego miodu to nie ma. O co więc chodzi z tą całą ziemią obiecaną? Ano chodzi o ideę, za która podążali pierwsi osadnicy, emigranci z Irlandii, Polski i Meksyku i sam Barack Obama, gdy zabrał się za politykę. Nikt nigdy do tego ideału nie zajdzie, ale na tym polega wolność, uczy nas wódz, żeby móc za tym ideałem podążać. Bardziej liczy się sama wędrówka niż jej cel.
---
Mógłbym pisać i pisać o tej książce. Ale tak ogólnie zachwyca mnie styl, w jakim została napisana. Obama wzbudza szacunek za pewien dyplomatyczny obiektywizm względem mechanizmów działających w USA i ukłon w stronę ludzkiej strony bycia szefem tego kraju. Dużo też mówi o różnych figurach ze świata i robi to z gracją, nie nudząc przy tym ani trochę. On sam jednak względem czytelnika zachowuje pewien wyraźny dystans. Kolega Barack ograniczył się do uścisku dłoni i browara, jednego tylko niestety, po czym szczelnie zamyka się w domu - żeby nie przesadzać. Szkoda.

Moja ocena:

Data przeczytania: 2021-04-14
× 23 Polub, jeżeli recenzja Ci się spodobała!

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki
Ziemia obiecana
2 wydania
Ziemia obiecana
Barack Obama
9/10

We wspomnieniach z czasu prezydentury, Barack Obama przedstawia dzieje nieprawdopodobnej przemiany młodego, poszukującego własnej tożsamości człowieka w przywódcę wolnego świata. Ukazuje zarówno swoj...

Komentarze
@Mackowy
@Mackowy · około 3 lata temu
Super recenzja panie @Fredkowski, namówiłeś mnie :)
× 5
@Fredkowski
@Fredkowski · około 3 lata temu
Nie pieprz. I tak byś przeczytał :P
× 2
@Mackowy
@Mackowy · około 3 lata temu
Przy tej objętości wynurzeń Baracka to nie wiem :P
× 2
@Fredkowski
@Fredkowski · około 3 lata temu
Jakieś 70% to skrót wydarzeń polityczno-gospodarczych z kraju i ze świata. Jest to napisane znakomicie i nawet nie uderza fakt, ze Obama milczy w sprawie strefy 51 ;)

(o dywanach w Białym Domu też jest akapit, może dwa)
× 2
@Antytoksyna
@Antytoksyna · około 3 lata temu
Świetna recenzja. Obama to według mnie aktor lepszy niż Reagan i jakoś za nim nie przepadam, ale może kiedyś sięgnę po Ziemię...
× 3
@Fredkowski
@Fredkowski · około 3 lata temu
W jego biografii trochę zalatuje tym aktorstwem, fakt.
× 1
@czyleciznamipilotka
@czyleciznamipilotka · około 3 lata temu
Świetna recenzja!
× 1
Ziemia obiecana
2 wydania
Ziemia obiecana
Barack Obama
9/10
We wspomnieniach z czasu prezydentury, Barack Obama przedstawia dzieje nieprawdopodobnej przemiany młodego, poszukującego własnej tożsamości człowieka w przywódcę wolnego świata. Ukazuje zarówno swoj...

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki

Pozostałe recenzje @Fredkowski

Horyzont
NA MIEJSKĄ NUTĘ

Ostatnio mam bardzo mało czasu na czytanie. Ale udało mi się wygospodarować trochę dla "Horyzontu", o którym było dość głośno. Trochę słusznie i niesłusznie, myślę. Z je...

Recenzja książki Horyzont
Dyktator
POLITYKA SENSU CONSTANS

Ta recenzja dotyczy nie tylko "Dyktatora", ale całej trylogii rzymskiej. Takie podsumowanie z mojej strony. Pierwsze dwa tomy są naprawdę znakomite. Jak już zaznaczyłem ...

Recenzja książki Dyktator

Nowe recenzje

Mine to Have
Polecam
@azarewiczu:

"A tak naprawdę to pragnę codziennie budzić się przy nim rano i jeść razem z nim śniadanie. Robić to, co robią wszystk...

Recenzja książki Mine to Have
Planeta K. Pięć lat w japońskiej korporacji
Skrzyżowanie przedszkola, koszar i więzienia
@almos:

Wspomnienia Polaka, który przepracował parę lat w jednej z czołowych japońskich firm, występującej w książce pod tajemn...

Recenzja książki Planeta K. Pięć lat w japońskiej korporacji
Złe dziecko
Złe dziecko
@monika.sado...:

Nikt nie rodzi się zbrodniarzem, ale w każdym skrywa się zło, które niespodziewanie może się zbudzić. Jesteśmy mrocznym...

Recenzja książki Złe dziecko
© 2007 - 2024 nakanapie.pl