Recenzja książki Biały latawiec

Kiedy czytałam tę książkę miałam wrażenie, że podglądam sąsiadów. Zaglądam im na podwórka, przez okna lub obserwuję przez firankę. Autorka bardzo skrupulatnie opisuje miasto Kozienice, gdzie toczy się akcja książki, bohaterów oraz wykonywane przez nich czynności. Jest to duży plus tej książki, ponieważ czytając lubię wyobrażać sobie dane miejsce czy sytuację i dzięki autorce miałam ułatwioną sprawę. W tej opowieści mamy sporo bohaterów co na początku mnie przeraziło, jednak mój strach był nie potrzebny, ponieważ każda z tych osób jest barwna i wyróżniająca się i dla tego o pomyłce lub poplątaniu nie ma mowy. Spotkamy Maję, która wprowadza się i remontuje dom dziadka. Mówi się, że posiadał skarb i dlatego zaczynają się włamania do jej domu. Wisławę emerytowaną nauczycielkę posiadającą wiedzę na temat zmarłego proboszcza, która jest niewygodna dla wielu osób. Grzegorza i Pawła ukrywających swój związek, Jagodę dyrektor biblioteki lubiącą grać w brydża i wielu innych. Przyjemna, wciągająca lektura z ukrytymi tajemnicami w tle. Szczerze powiedziawszy mam teraz ochotę pojechać tam i zwiedzić to miasto. Naprawdę udany debiut.