Tak powoli dawkuję sobie książki Pani Jolanty Bartoś. Po iście jadowitym "Jadzie" przyszedł czas na 80 gramów. Od razu zadałem sobie pytanie? O czym może być tak książka? Jaką kryminalną zagadkę, mroczną i niespodziewaną przygotowała nam, czytelnikom, autorka powieści z gatunku thriller psychologiczny, kryminał czy powieść sensacyjna? Druga myśl związana była z tytułem. 80 gramów. Ciekawe co może ważyć właśnie 80 gramów. Domysłów było naprawdę wiele. Na przykład chomik może właśnie tylko ważyć, albo 5 łyżeczek cukru, jeśli ktoś słodzi. Pomyślałem nawet, że gdzieś czytałem, że dusza ludzka ma jakąś wagę, ale jak odnalazłem materiał, to okazało się, że... to jednak 4 razy mniej...
Kończymy więc dywagacje. Szkoda na to czasu. I tak właśnie było z dzisiejszym czytaniem powieści. Zacząłem rano po śniadaniu, by skończyć po obiedzie, a jeszcze w trakcie zaliczyć wycieczkę rowerową z synkiem. Choć powiem szczerze, że ciężko było mi oderwać się od tej pasjonującej lektury.
Akcja powieści rozgrywa się w Wielkopolsce nad Jeziorem Wolsztyńskim. Nowy Tomyśl, Wolsztyn i Karpicko to miejscowości położone na tym jeziorem i one są miejscem, gdzie rozegrał się dramat. Zacznijmy jednak od samego początku. Bohaterkami powieści są dwie kobiety: Beata Kaczmarek i Emilia Krawtowicz. Obie prowadzą wspólny biznes i są w tym na prawdę dobre.
Jednak pewnego dnia, tuż po cudem unikniętym karambolu, w listopadową zawieruchę, Emilia nie przychodzi do pracy, nie daje znaku życia, jej telefon nie odpowiada, a jej mąż Ryszard stwierdza, że jego małżonka pilnie wyjechał do Holandii do swoich rodziców w sprawie niecierpiącej zwłoki.
Beata ma jednak fatalne przeczucia, że jej wspólniczka wcale nie znalazła się za zachodzie. Ba! Jej myśli są bliskie obłędu, jest wręcz pewna, że jej przyjaciółka nie żyje.
Chociaż winnym zaginięcia Emilii od razu staje się jej mąż, policja nie jest w stanie znaleźć praktycznie żadnych śladów, które sugerowałyby, że jest on mordercą. Powoli napięcie rośnie i prawda wychodzi na jaw... A jest ona bardzo brutalna, wręcz nieprawdopodobnie... prawdziwa. Mówię Wam, takie rzeczy zdarzają się nie tylko w najlepszych kryminałach, ale przy zbrodniach doskonałych. Czy ta taką była?
Polecam 80 gramów, polecam inne książki Pani Jolanty Bartoś.