Co tak naprawdę czyni nas ludźmi? Takie pytanie stawia holenderski pisarz Frank Westerman w swojej książce „My człowiekowate”, a próbuje na nie odpowiedzieć angażując w zadanie swoich studentów i wraz z nimi analizuje odkrycia archeologów i paleoantropologów oraz wyniki badań archeogenetyki na przestrzeni lat. Autor przeprowadza wiele rozmów ze współczesnymi naukowcami i podróżuje do miejsc znanych odkryć, a poszukiwania kręcą się wokół fundamentalnych pytań o pochodzenie człowieka, zasadność teorii ewolucji i prób umiejscowienia poszczególnych człowiekowatych na gałęziach drzewa genealogicznego. Co ważne niezwykle znaczące są dokonania kobiet, którym udało się wreszcie przełamać dominację mężczyzn w archeologii i paleoantropologii. Jak się niestety okazuje, świat naukowy daje się wielokrotnie ponieść dominującym trendom obowiązującym w danym czasie, co wydaje się wręcz nieprawdopodobne, bo przecież w tej dziedzinie jak nigdzie indziej otwartość na nowe i przewrotowe odkrycia powinna być normą a zamykanie się w wygodnej bańce tego, co już sprawdzone i udowodnione nie powinno mieć miejsca.
Do przeprowadzenia wnikliwego śledztwa mającego za zadanie uchwycić istotę i źródła człowieczeństwa, zainspirowało Franka Westermana odkrycie w 2003 roku na wyspie Flores szczątków mierzącej zaledwie metr istoty człekokształtnej. Co ważne na tej samej wyspie znaleziono też szkielety karłowatych słoni i ogromnych szczurów, a to już czyni to miejsce niemal magicznym. Autor wraz ze swoimi studentami przygląda się temu niesamowitemu znalezisku oraz zamieszaniu, jakie ono wywołało w świecie archeologów i paloantropologów, jednocześnie decyduje się cofnąć do wcześniejszych lat i przyjrzeć się równie istotnym odkryciom i odkrywcom, a my mamy okazję im towarzyszyć i wyciągnąć wiele ważnych wniosków.
Wg mnie to bardzo dobry reportaż, który właściwie można byłoby traktować trochę jak rozprawę naukową. Na szczęście wygrywa tutaj reporterski sznyt autora, co czyni tę książkę naprawdę przystępną. Jednak muszę zaznaczyć, że mimo wszystko są tu poruszane naukowe kwestie, które mogą być niejednokrotnie trudniejsze w odbiorze. Ja jestem zadowolona z lektury, choć główny wniosek do jakiego dochodzi autor jest smutny i właściwie przewidywalny, bo jednak nie od dziś wiemy, że skłonność do niszczenia siebie i całej planety jest od zawsze domeną człowieka i niestety tym, co odróżnia go od zwierząt…
Dziękuję Wydawnictwu Agora za egzemplarz do recenzji!