Anna Brzezińska jest dla mnie autorką, która zawsze budzi emocje i ogromną chęć obcowania z jej prozą, a potem wyciska pot z czoła podczas czytania. Wciąż pamiętam mroczny klimat „Wody na sicie” i niesamowity język, jakim posługuje się autorka, dlatego wyczekiwałam na jej najnowszą książkę pt. „Zmierzch świata rycerzy”. Jednakże w tym przypadku mój zachwyt jest umiarkowany.
Przede wszystkim podczas czytania miałam poczucie, że to nie jest powieść, a podręcznik historii, czy raczej książka popularnonaukowa. Informacje typowo historyczne: kto, gdzie, jak, po co, dlaczego, przeplatane są złośliwymi komentarzami miejskich przekupek. Odniosłam wrażenie, że to jedyne nieoficjalne fragmenty tej książki. Reszta to fakty, komentarze, niezliczona liczba postaci, a ich powiązania i wzajemne wpływy utworzyły dla mnie, laika, siatkę niemożliwą do ogarnięcia.
Z drugiej strony Anna Brzezińska wzięła na tapet fragmenty historii, które są mało znane i szczegółowo opisała dzieje Burgundii Walezjuszów, Rzymu Borgiów, a także Ferrary d`Estów. Oprócz bogatej faktografii przedstawiła również atmosferę tamtejszych dworów, pełnych niespełnionych ambicji, zawiści, sporów i intryg. Razem z kobietami, które w tamtych czasach odgrywały istotną, choć przemilczaną rolę w polityce, możemy obserwować, jak epoka średniowiecza odchodzi w zapomnienie, a rozpoczyna się odrodzenie, a razem z nim rodzą się wyzwania epoki nowożytnej.
Jestem pod ogromnym wrażeniem mrówczej pracy, jaką musiała wykonać autorka, by znaleźć informacje o życiu kobiet tamtej epoki. Jej wkład w pisanie herstorii jest nie do przecenienia, bo wyłuskanie i rzucenie światła na średniowieczne kobiety jest trudne. Ich jedyną bronią była reputacja, której trzeba było bronić bardzo uważnie, a i tak można było stracić bez powodu. Stąd najlepiej było budować ją na wizerunku pobożnej matki, najlepiej pokornej i podporządkowanej. Jednak nie zawsze można schylać głowę przed mężczyznami, kiedy jest się świadomą, wykształconą osobą z ambicjami.
Myślę, że książka sprawiła mi niemożliwą do pokonania trudność głównie dlatego, że przytłoczyła mnie faktami, o których nie mam nawet mglistego pojęcia. Dlatego zanim po nią sięgniecie, poczytajcie o tamtych czasach i miejscach w innych książkach. Będzie łatwiej odnaleźć się w gąszczu powiązań dynastycznych. Być może wtedy świat przełomu epok ożyje i rozkwitnie na kartach „Zmierzchu świata rycerzy” Anny Brzezińskiej i bardziej docenicie jej kunszt.