Pamiętam, że pierwszą rzeczą, na jaką zwróciłam uwagę przy okazji tej książki, była okładka. Chociaż może nie ma w niej nic nadzwyczajnego, to jednak ma w sobie coś, co skłoniło mnie to tego, aby się nią zainteresować. Czasem jednak okładki nas zwodzą, zapowiadają ciekawą historię albo mrożący krew w żyłach kryminał, a tak naprawdę okazuje się, że książka po przeczytaniu nie była warta tyle zachodu i nas rozczarowuje. Jak było z tą powieścią?
Autor przenosi nas do Niemiec XVII wieku, do małego bawarskiego miasteczka Schongau. Poznajemy Jakuba Kuisla, miejscowego kata – człowieka szanowanego, ale mimo wszystko kogoś, od którego ludzie woleli by się trzymać z daleka, żeby przypadkiem nie przyniósł pecha. Poznajemy również jego rodzinę – żonę Annę Marię, córkę Magdalenę oraz bliźnięta – Barbarę i Georga. Życie w mieście płynie spokojnie, gdy nagle nad rzeką zostaje znaleziony mały, umierający chłopiec. O całe zdarzenie winą zostaje obarczona miejscowa akuszerka Marta Stechlin, która niemalże natychmiast zostaje naznaczona przez mieszkańców mianem czarownicy i wtrącona do więzienia, gdzie czeka na proces i tortury – kat ma wymóc na niej w ten sposób przyznanie się do winy. Jednak Jakub, a jak się okazuje, także miejscowy medyk, Simon, zakochany w córce kata, Magdalenie, nie wierzą w winę kobiety. Wkrótce ginie również w podobny sposób dwójka innych dzieci – wszystkie mają na plecach wytatuowany tajemniczy znak i są sierotami. Jakub wraz z Simonem rozpoczynają śledztwo na własną rękę, próbując wyjaśnić zagadkę i doprowadzić do uniewinnienia Marty. Nie mają na to jednak zbyt dużo czasu. Czy im się uda?...
Oliver Pötzsch przenosi nas w swojej powieści do czasów tuż po zakończeniu wojny trzydziestoletniej, do roku 1659. Choć, jakby wskazywał tytuł, postacią pierwszoplanową tej powieści wydaje się być Magdalena, nie jest tak jednak w rzeczywistości – głównym bohaterem zdecydowanie jest tutaj sam kat. To on próbuje rozwiązać zagadkę i doprowadzić do wypuszczenia – jak podejrzewa – niewinnej kobiety, a Magdalena i Simon tylko pomagają mu w śledztwie. Jednak samej Magdaleny w tej powieści wcale nie jest tak mało, jakby się zdawało – jej miłość do Simona – z wzajemnością - stanowi tutaj dość ciekawy wątek, który nie pozwala się czytelnikowi znudzić samym tylko śledztwem. Cała powieść trzyma w napięciu od pierwszej do ostatniej strony, jest intrygująca i ciekawa. Niektórzy mogliby się przyczepić do niekiedy zbyt rozbudowanych opisów – ja akurat uważam to za plus, bo lubię, gdy czytelnika trzyma się w niepewności. Czyta się bez wątpienia szybko i przyjemnie.
Ważny jest również sam fakt, że Jakub Kuisl jest postacią autentyczną. Sam autor jest potomkiem niemieckiej dynastii Kuislów, która to od XVI do XIX weku była najsłynniejszą dynastią katów w Bawarii. Jakub naprawdę miał żonę o imieniu Anna Maria i trójkę dzieci – Magdalenę i młodsze bliźnięta. Tak samo jak w powieści, był też znany ze swojego talentu do leczenia i uzdrawiania, był człowiekiem inteligentnym i oczytanym – autor wspomina nam o tym w posłowiu na końcu książki, na które warto zwrócić uwagę i dowiedzieć się, co jest autentyczne i udokumentowane historycznie, a które historie i którzy bohaterowie to tylko fikcja literacka. Jakub Kuisl był naprawdę interesującą i godną uwagi postacią.
Lubię takie opowieści, jestem miłośniczką powieści historycznych – więc wiedziałam, że książka zrobi na mnie wrażenie. I zrobiła. Nie obawiałam się więc wspomnianej na początku okładki. Ale myślę, że nie tylko miłośnicy książek, osadzonych z akcją w poprzednich wiekach znajdą w niej godną uwagi powieść – również czytelnicy wszelakich kryminałów i thrillerów powinni być zadowoleni. A wierzcie mi, opisy samych tortur, narzędzi i egzekucji robią wrażenie! Książka interesująca i bez wątpienia godna polecenia – okładka nie zwodzi, a zapowiada ciekawą, intrygującą powieść.