Oblicza filozofii w nauce recenzja

Cui bono filozofia nauki?

Autor: @Carmel-by-the-Sea ·10 minut
2022-11-19
3 komentarze
10 Polubień
Czasem mnie coś poniesie do filozofów, a sporadyczne podszepty czegoś niecnego zaprowadzą w rejony teologii. W 2016 odbyło się jubileuszowe spotkanie filozofów w Krakowie. Przy okazji świętowano 80-te urodziny ks. Michała Hellera. Wystąpienia panelistów tej konferencji stanowią treść książki „Oblicza filozofii w nauce” pod redakcją Pawła Polaka, Janusza Mączki i Wojciecha Grygiela. Uczestnicy (filozofujący matematycy i fizycy oraz ‘rasowi’ filozofowie) w swoich esejach dotykali różnych aspektów tytułowej problematyki, zarówno w ujęciu historycznym, jak i współczesnym. Ponieważ całość spinała sylwetka Michała Hellera, to pojawiły się rozległe odniesienia do jego dociekań – styku filozofii i nauk ścisłych oraz matematyki. Choć nie wiem czy w Polsce można uprawiać filozofię naturalną, taką niegrawitującą do teologii, to na pewno dominujący w opiniowanym zbiorze aksjomat istnienia transcendencji wprowadził kilka metodologicznych kolein, które starał się nieco zniwelować jeden z uczestników konferencji. Trudno odnieść się do treści publikacji będącej ‘workiem’ z przekonaniami kilkunastu autorów, którzy analizują rozpatrywane zagadnienia od lat w swej pracy zawodowej. Całość lektury może być uznana za ciekawą, ale i za niezmiernie nudną, jeśli z nieodpowiednim nastawieniem przystąpi się do czytania. Sam boksowałem w tych koleinach od zaciekawienia, przez stanowcze stany negacji, kilka inspiracji, po znudzenie i potwierdzenie wcześniejszych obserwacji świata filozofii. Z całości własnych przemyśleń wybrałem kilka ciekawych tropów, trochę nowości dla mnie i przykłady niepokojących dla metody naukowej (takiej, jak sam ją rozumiem) technik argumentacji.

Ciekawych ogólnych obserwacji o sensie uprawiania matematyki dostarczył Bogdan Dembiński, który szukając trwałych składowych dziedzictwa greckiego, nakreślił problematykę źródeł matematyki w systemie wiedzy. Z kolei profesor matematyki Roman Duda przeniósł czytelnika w nowsze czasy, gdy nad teorią zbiorów i problemami teoriomnogościowymi zawisł tzw. aksjomat wyboru, jako ważne źródło kontrowersji o zasięgu ogólno-matematycznym z głębokimi implikacjami filozoficznymi. Nie wchodząc w szczegóły, profesor bardzo zgrabnie wytłumaczył fundamentalny problem matematyki – czy dla ‘gmachu królowej nauk’ nieskończoność ma być mglistym kresem, czy należy nadać jej status członka posiadanych operacyjnych fundamentów? Czy obiekt istnieje, jeśli wykaże się go wprost konstrukcją, czy wystarczy założenie braku jego sprzeczności z ustalonymi regułami? Przewijające się przez te spory tuzy matematyki francuskiej i niemieckiej (wojny ‘parysko-berlińskie’ sto lat temu prowadzono również na poziomie intelektualnego ) – Cantor, Borel, Lebesgu’e, Poincare, Hadamard, Hibert – nie rozwiązały sporu. Pozostał z tego okresu dominujący do dziś zestaw podstawowych zasad, aksjomatyzujacych zbiory, w wydaniu Zermelo-Fraenkla (ZF). Zdumiewa fakt, że reguły te sformułowano dopiero na pocz. XX wieku , a sam aksjomat wyboru, często do nich dołączany, dzieli społeczność. Choć cały wywód profesora wymaga znajomości kilku składowych języka wyższej matematyki, to podsumowujący filozoficzny namysł nad otwartymi pytaniami (o stopień zaufania do matematyki, o czystość zasad konstrukcji obiektów matematycznych, o sens i potrzebny stopień uzgodnienia antynomii i paradoksów ze ‘stabilnymi’ zasadami ustalonymi przez wieki testów na gruncie logiki, itd.) ma szansę przybliżyć wagą problematyki każdemu. Tylko nieco gorzej wypadł tekst kolejnego matematyka, profesora Romana Murawskiego. Stanowi on filozoficzny rys nietuzinkowego George’a Cantora - człowieka który doprowadził się na skraj szaleństwa analizując nieskończoność. Murawski bardzo ciekawie opisał istotę pracy Cantora, jego fiksacje na punkcie piękna różnych typów konstruowanych nieskończoności, które wyprzedzały rozmachem ówczesny świat, pozbawiony ówcześnie nawet solidnych ustaleń ZF. Przeczulenie na własnym punkcie i niezachwiana wiara w piękno zbudowanych nieskończoności, zaprowadziły Cantora w rejony czysto religijne. Murawski bardzo wnikliwie analizuje systematyczną ‘teologizację’ Cantorowskich struktur matematycznych, prowadzących ich autora do Absolutu. Ideowym kontynuatorem wydaje się być tu prof. Michał Heller. Cała opowieść o Cantorze z załamaniami nerwowymi i zaburzeniami osobowości, pozostając w niedopowiedzeniu, pozwala czytelnikowi na sporo spekulacji. Jako bez-konfesyjny pół- Żyd wychowany w duchu protestantyzmu, ukojenie znalazł u katolików. Przechodząc długą drogę od czystej abstrakcji (pięknych i fundamentalnie potrzebnych matematyce konstrukcji) do rozszerzającego teoriomnogościowe twierdzenia na transcendencję dywagacji, Cantor reprezentuje model specyficznej przemiany światopoglądowo-intelektualnej.

Problemy filozoficzne matematyki stanowią jeszcze istotę tekstów profesorów Stanisława Krajewskiego i Zdzisława Pogody. Pierwszy postarał się prostym ujęciem przybliżyć matematyczne rozumienie złożoności struktury logiki, szukając przy okazji ciekawych analogii językowych. Pada tu kilka ciekawych zdań o transgresji od istoty języka kwantyfikatorów do ‘języka naturalnego’ badanego przez nauki humanistyczne. Profesor rozczulił mnie przy okazji pięknym, choć zbyt często wypieranym, stwierdzeniem o sednie uprawiania matematyki:

„(…) dowodzenie na podstawie tej definicji, że konkretna funkcja jest rekurencyjna, jest żmudne i może być trudne. Gdy natomiast nabędziemy orientacji w tej dziedzinie, zrozumiemy, że każda funkcja, która jest w luźnym sensie efektywnie (mechanicznie) obliczalna, jest rekurencyjna. Nie musimy się silić na wymyślanie dowodu, że tak istotnie jest, bo sprawa jest wystarczająco oczywista. Żeby to potraktować nie na wiarę, czyli tak, że zawierzamy ekspertom, a wiedzieć o tym samemu w sposób ekspercki, musimy osobiście pracowicie przerobić dostatecznie wiele przykładów i właśnie udowodnić krok po kroku (…)”

Nie chodzi o rekurencje (czymkolwiek one są), ale o ‘nagą prawdę’ – w matematyce istnieje wyraźna granica między ‘wiedzieć coś’ a ‘rozumieć’. Przejście w drugi stan wymaga ćwiczeń – zmierzenia się z matematyką, a nie tylko z opowieścią o niej. W tym niemiłym fakcie tkwi chyba główny czynnik odrzucania tej nauki przez większość w społeczeństwach - na wejściu (w szkole) wynika z niezrozumienia tego faktu i niestety na wyjściu (w życiu dorosłym) niezrozumieniem pozostaje. Z kolei profesor Pogoda, zgłębiający zawodowo geometrię (i topologię, jako jej współczesne uogólnienie) postawił kilka matematycznych pytań o kształt kosmologicznej rzeczywistości. Analizując ograniczenia modeli, prowadzi dość zaawansowane językowo rozważania. Niewiele tu filozofii, choć struktura tekstu (pozbawiona symboli matematycznych) może zwodzić nieco czytelnika. Trudny w odbiorze artykuł.

Większość pozostałych autorów skupia się na filozofii przyrody, głównie w odniesieniu do fizyki, a raczej do jej filozoficznej interpretacji. Częściej pojawia się tu też prof. Heller jako punkt odniesienia. Profesor Leszek Sokołowski zwrócił uwagę, w dość ogólnikowych rozważaniach, na konsekwencje bogactwa modeli matematycznych rzutowanych z przesadną atencją przez fizyków na strukturę ich nauki, prowadzącą do zamętu ideowego i wypłukiwania zbioru jej atutów z kluczowego empiryzmu. Bardzo ważne to słowa, choć niezbyt odkrywcze. Sam jednak jednocześnie doprowadził chyba do absurdu zaproponowany konstrukt myślowy, w którym wrzucając do czarnej dziury Kerra (obracającej się, ale bez ładunku) jeden elektron (czyniący z niej formalnie naładowaną czarną dziurę, którą opisuje się już jako model Reissnera-Nordströma), zbudował analogię z czystym pojęciem matematycznym – rozszerzeniem analitycznym. Chyba nie zrozumiałem tu przesłania autora, bo wyszła mi z tego niekonsekwencja. Z kolei Michał Eckstein dość ciekawym wstępem zasygnalizował jeden z niewielu obszarów fizyki, który według mnie filozofia może z powodzeniem eksplorować. Chodzi o trójskładnikowość metodologii tworzącej fizykę:

„Metoda matematyczno-empiryczna opiera się na 3 filarach: wynikach empirycznych, fizycznym modelu i matematycznej strukturze. Wyodrębniłem tutaj warstwę fizyczną, aby podkreślić wagę interpretacji w procesie konstrukcji i stosowania danej teorii. Stanowi ona pomost pomiędzy matematyczną strukturą teorii, nierzadko wysoce abstrakcyjną, a „nagimi” wynikami pomiarów. Oczywiście, te trzy filary metody nie są niezależne i tylko razem tworzą spójną całość.”

Analizując zbyt eksploatowaną w fizyce zasadę korespondencji, chciałby rozszerzyć standardową dziś metodologię badań fizykalnych o nieokreśloną jeszcze regułę, która pozwoliłaby empiryczny filar wzmocnić dla dobra całej fizyki. Poprzedzające jednak te wnioski przykłady (z kosmologii, mechaniki kwantowej) wydały mi się u Ecksteina niedopracowane o tyle, że zabrakło w nich odpowiedniego akcentowania istoty ‘zgrzytu’ między filarami.

Tekst filozofa Mieszka Tałasiewicza to właściwie moje jedno wielkie NIE: dla wybiórczego potraktowania przekonań fizyka-kognitywisty Ducha, dla intelektualnych skrótów i aksjomatyzacji tez teistycznych, które mogą być co najwyżej roboczymi hipotezami, dla nienaukowej dogmatyzacji własnej wiary (która zgodnie z przekonaniami jubilata Hellera bywa składnikiem tzw. teologii naturalnej). Jedyna ciekawa obserwacja filozofa dotyczy faktu wykorzystywania tych samych argumentów zarówno przez ateistów jak i teistów do obrony własnych przeciwstawnych sądów! Widać, mamy w tej materii poplątanie na wielu poziomach (semantyki, logiki, epistemologii i oczywiście aksjologii). Niestety Tałasiewicz nie zrobił z tego faktu ciekawego rozwinięcia. Ostatni esej Wojciecha Grygiela, stanowi właściwie streszczenie kluczowych myśli teologicznych i naukowo-filozoficznych Hellera. Przywołując kolejne koncepcje księdza profesora, Grygiel dość przewidywalnie podąża za jego argumentacją. Objawienie jako rozszerzenie racjonalności, nieskuteczna argumentacja na rzecz absolutyzacji (uniezależnienia od antropomorfizacji) języka teologii, wielkie kwantyfikatory wobec jednej z setek religii (tej własnej), budowanie wątpliwej aksjologii na pojęciach nieoperacyjnych naukowo (cel, sens, racje). Od filozofii nauki oczekiwałbym większego uniwersalizmu, krytycyzmu rugującego dogmaty (a przynajmniej sprowadzenia ich do hipotezy, a najlepiej omijania ich szerokim łukiem, szczególnie gdy z perspektywy filozofii nauki niechrześcijańskiej popadłoby się w herezję). Grygiel popełnił sporo nieakceptowanych dla mnie fauli jeśli chodzi o jego komentarze do filozofii fizyki. Szkoda, że dość inspirujący zbiór zakończył nie najlepszy tekst.

Zdecydowanie na osobne potraktowanie zasługuje tekst Jana Wolańskiego, który systematycznie przedyskutował pojecie ‘naturalizm’. Z przyjemnością przechodziło się między spójnymi wewnętrznie kolejnymi zdaniami. W pewnym jednak momencie (tak w okolicy rozważania modalności) profesor z logicznymi wywodami przeszedł na zbyt wysoki poziom abstrakcji. Wcześniejsze argumenty broniące naturalizmu, stanowią wciąż solidny atut eseju. Co prawda w przeglądzie kluczowych postaw antynaturalistów nie zgadzam się z dość autorytatywnym przypisaniem platońskiemu światu matematyki ‘poza-czasoprzestrzenności’:

„Argument drugi dotyczy naturalistycznej interpretacji nauk formalnych, tj. matematyki i logiki. Jej krytyka wspiera się na platonizmie jako ontologicznej teorii świata bytów matematycznych – przedmiotów abstrakcyjnych, zwykle traktowanych jako uniwersalia (w sensie sporu realizmu z nominalizmem), istniejących poza czasem i przestrzenią. Platonizm matematyczny jest oczywiście antynaturalizmem, chociażby z uwagi na odmówienie obiektom matematycznym czasoprzestrzenności. Takie traktowanie ontologii matematyki jest silnie ugruntowane z uwagi na atrybuty przypisywane zbiorom, liczbom, funkcjom, przestrzeniom i innym obiektom badanym przez matematykę.”

Nie wiem co by powiedział Woleński chociażby na koncepcje Juliana Barboura, który najbardziej elementarnej tkanki czasowej szuka w czysto geometrycznej zmienności struktur platońskich (*).

Nie ma sposobu na pełne odniesienie się do wszystkich ważnych kwestii poruszanych w zbiorze „Oblicza filozofii w nauce”. Książka jest z oczywistych względów nierówna, jak tylko może być kompilacja różnych tekstów napisanych przez przedstawicieli obszernych nauk i światopoglądów. Nie za bardzo wyłapałem myśl przewodnią (poza oczywistym wspólnym mianownikiem w postaci Hellera) tej pokonferencyjnej publikacji. Mój główny ogólny zarzut wynika z faktu, że byłem w stanie stwierdzić, na podstawie struktury argumentacji, czy konkretny autor to osoba duchowna. Jest to o tyle niepokojące, że przedmiotem grupowego rozważania myślicieli była filozofia nauki, a nie namysł filozoficzny nad strukturą religii. Autorzy niepomni zasady, że o Bogu własnej wiary nie wiedzą nic, poza swoją wiarą, zamieszczali mniej lub bardziej świadomie dość zasadne hipotezy teologiczne (bo wiara człowieka wynika z reguły z egzystencjalnych potrzeb), które jednak rezydują w innym magisterium. Czymś zupełnie innym jest właściwie brak dyskutantów niepodzielających tezy o istnieniu harmonii między nauką a teologią (z filozofią, która wchodząc w interakcje z tymi systemami może dodatkowo deformować całość struktury poznawczej). Woleński wypadł tu jako ktoś z boku, trochę dokooptowany (na przykład w podsumowaniu zabrakło abstraktu z jego tekstu). Ostatecznie filozofia boryka się z problemem implementowania solidnej dawki semantycznego dodatku. W przypadku filozofii literatury, to istota argumentacji. Jednak w obliczu filozofowania o naukach przyrodniczych taki kontekstualny element stanowi dodatkową komplikację do i tak zawiłej materii. Stąd nieodmiennie filozofię umiejscawiam współcześnie w roli źródła dostępnych człowiekowi idei i ważnych dla nas etyczno-aksjologicznych składowych egzystencjalnych. W przypadku nauk podstawowych i przyrodniczych pozostaje marginesem (dla większości zawodowo uprawiających te nauki).

Powracając do początku mojej opinii. Książka nie dla każdego. Powyżej starałem się oddać dynamikę tekstów, zakres tematyczny, punkty kluczowe i trochę odwzorować proporcje akcentów i światopoglądów w całym obrazie pokonferencyjnego zbioru. Ostateczna ocena będzie konsekwencją stopnia mojej satysfakcji z lektury (mogę się z kimś nie zgadzać, ale jeśli zmusił mnie do myślenia, to dobrze – nawet jeśli kompletnie inaczej uważam; jeśli zmieniłem zdanie – to bardzo dobrze). Kilka zastanawiających kwestii wyłapałem. Nie było jednak przewartościowania struktury budującej mój obraz rzeczywistości. Bardzo dobrze oceniam spore fragmenty filozofii matematyki, słabo filozofię przyrody (fizyki, chemii i biologii), a rozważania ogólne z filozofii nauki obfitowały u mnie w skrajne emocje.

DOSTATECZNE – 6/10

=======

* Julian Barbour: „Koniec czasu. Nowa rewolucja w fizyce” CCP 2018; „Nowa teoria czasu. Punkt Janusa” CCP 2021

Moja ocena:

Data przeczytania: 2022-11-19
× 10 Polub, jeżeli recenzja Ci się spodobała!

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki
Oblicza filozofii w nauce
2 wydania
Oblicza filozofii w nauce
6/10

Filozofia w nauce to jedna z kluczowych idei Michała Hellera, która wyznacza specyfikę jego stylu uprawiania filozofii w ścisłym związku z nauką. Filozofia w nauce to również idea, która przyświeca o...

Komentarze
@almos
@almos · ponad rok temu
Wnikliwa recenzja, rzeczywiście książka nie dla każdego. Spodobało mi się zdanie: "Autorzy niepomni zasady, że o Bogu własnej wiary nie wiedzą nic, poza swoją wiarą". To ciekawe, że takie rzeczy robią nawet uczeni filozofowie...
× 4
@Rudolfina
@Rudolfina · ponad rok temu
Podejrzewam, że to książka tylko dla jej autorów 😉
× 1
@Carmel-by-the-Sea
@Carmel-by-the-Sea · ponad rok temu

Dzięki za miłe słowa i komentarze.
Strasznie się namęczyłem pisząc to, co wyszło. Filozofowie mają potężną umiejętność gmatwania procesów realności w język 'pełen -izmów' (w matematyce też ich jest sporo, tylko tam są jednoznaczne). Podejrzewam, że chodzi o fakt pozbawienia ich przez setki lat wpływu na obraz świata, który przejęły nauki przyrodniczo-społeczne. Stąd pozostało im rozbudowanie własnej aktywności w wysublimowanie językowe. Oczywiście jestem tu stronniczy, bo prawda gdzieś tam leży. Po przeczytaniu innej podobnej pozycji "Filozofia religii", napisałem list do prof. Hołówki, w którym zawarłem mniej lub bardziej niepochlebne odczucia o uprawianiu nauki przez filozofów. Niestety odpowiedzi brak (przyczyn tego może być dużo).
Nie wszyscy filozofowie przelewają z próżnego w puste. Filozofia daje podstawy do zajmowania się rzeczywistością, czasem daje bardzo syntetyczne spojrzenie na problemy fizyki czy biologii. Tylko ta maniera 'pławienia się' w hermetycznym języku, który słabo koreluje się z operacyjnymi pojęciami przyrodników...
× 4
@jatymyoni
@jatymyoni · ponad rok temu
Świetna i bardzo wnikliwa recenzja.
"Autorzy niepomni zasady, że o Bogu własnej wiary nie wiedzą nic, poza swoją wiarą"- Wiara nie jest czymś co zamkniemy w skrzynce i odstawimy ją na półkę, ona kształtuje całe życie, we wszystkich jego aspektach.
× 1
@Carmel-by-the-Sea
@Carmel-by-the-Sea · ponad rok temu
Dzięki za miłe słowa.

100% zgoda (że wiara jest zawsze częścią nas) ale z dużym ALE!

Wiara (w cokolwiek: osobowego Boga, uniwersalność systemu wartości, racjonalizm, sens poznawania przyrody, wartość rodziny,…) określa nasze wybory – jak myślimy, gdzie się pozycjonujemy, komu ufamy, …

TYLKO uprawianie filozofii nauki to nie jest takie proste przedłużenie naszych preferencji, zahamowań i potrzeb! W nauce jest prosto – jeśli wiara przeczy ustaleniom nauki, to tym gorzej dla wiary – mogę prywatnie ją pielęgnować, ale sprzeniewierzeniem się metodzie byłoby przedłużanie takiego światopoglądu na przeczące jemu fakty. Bo wtedy bylibyśmy nierzetelni.

W filozofii nauki jest problem, bo należałoby jasno określić jej cele w definicji. Czy to jest nauka (w sensie angielskiego ‘science’)? Aby uzgodnić odpowiedź ze stylem rozumienia tego pojęcia wśród autorów opiniowanej książki, poszukałem tropów w formalnym wstępie Michała Hellera „Filozofia nauki. Wprowadzenie”. Już na początku tekstu ze słów księdza profesora wynika, że filozofia nauki:

- jest refleksją nad nauką
- musi być zgodna z ustaleniami ‘filozofowanej’ nauki
- jest dyscypliną akademicką
- analizuje nauki pod kątem ich racjonalności

Biorąc pod uwagę nawet te szeroko rozumiane ramy dla pojęcia ‘filozofii nauki’, wnioskuję że jednak filozofia nauki nie powinna umieszczać transcendencji jako aksjomatu wpływającego na budowane wnioski. Co innego ‘filozofia chrześcijańskiej nauki’ – to byłoby jednoznaczna sugestia, że startuje się z określonej wiary jako składowej wejściowej do argumentacji.

Książka „Oblicza filozofii w nauce” nie może być niewypowiedzianym zawężeniem do ‘teologii nauki’ czy filozofowania z perspektywy wykluczającej stanowisko nieuwzględniania osobowego Boga. Uważam, że Bóg POWINIEN być irrelewantnym pojęciem/stanem/bytem dla ogólnego filozofowania o nauce, chyba że się to jawnie zaznaczy (i przy założeniu że teologia jest częścią filozofii).

Poza tym naszła mnie taka ogólniejsza refleksja. Matematyka i fizyka są takie same (co do języka, instrumentarium, metodologii) w Afganistanie, na Bali, w Beninie czy Islandii. Zaś wiara (dominujący system wartości) w każdym z tych rejonów jest inna (czasem zapewne sprzeczna). Jeśli więc koncepcja uwzględniająca Boga jako ‘cel/przyczyna/istota pojawienia się bytów przygodnych’ miałaby stanowić niezbywalny składniki filozofii nauki, to transcendencja musiałaby uzyskać poziom jednolitego (globalnie-ludzkiego) statusu – jako spójny dla wszystkich system odniesienia. I dopiero wtedy można by szukać relacji takiej religii z nauką (już w obszarze filozofii nauki).

Czyli w „Obliczach filozofii nauki” zabrakło mi zasygnalizowania, że właściwie nie filozofujemy o nauce, tylko o nauce z ‘zawężonym’ do katolickiej wiary pojęciem, gdzie już na wstępie ograniczamy sobie przez własną wiarę możliwości ‘penetracji’ tematu.

W ogólności, już sama materia semantyczna jest subtelna, bo dla mnie słowa ‘cel, sens,…’ w odniesienia do fizykalnego świata są już wiarą, odstępstwem od metodologii. Nie są bezwartościowe w ogólności, ale bezwartościowe dla poznania przyrody. Człowiek potrzebuje emocjonalnie szukać sensu Wszechświata (no – przynajmniej część z nas), ale nie oznacza to, że to Universum go ma. Trzeba by najpierw ten fakt wykazać. Do tego czasu jest to wiara, która może stać w sprzeczności z wiarą kogoś innego.

Dzięki za zmotywowanie mnie do przemyślenia sprawy. Przepraszam za przydługi wpis.

× 1
@jatymyoni
@jatymyoni · ponad rok temu
Dziękuję. Nie mogę się wypowiadać na temat tej pozycji, gdyż jej nie czytałam. Natomiast czytałam parę książek ks. Hellera z kosmologii, gdzie przedstawia nam obiektywną wiedzę na dany temat.
× 1
@Madison
@Madison · ponad rok temu
Dżizus... podziwiam Twoje zacięcie do takiej tematyki i robienia tak solidnych recenzji. W głębi ducha to chyba nawet zazdroszczę... dużo notatek robisz podczas czytania?
× 1
@Carmel-by-the-Sea
@Carmel-by-the-Sea · ponad rok temu
Dzięki.
Czytam wyłącznie dla przyjemności (którą może definiuję dość dziwnie). Recenzje piszę, bo pomagają mi poukładać myśli i widzę, że wtedy dłużej coś pamiętam. Samo ctl-C i ctrl-V w internetach to już chwila. Jeśli książce poświeciłem x czasu, to zakładam, że na pozbieranie myśli można do tego 5% dołożyć.
Z reguły na początku ustalam po co czytam i czego się spodziewam. To już determinuje wynotowywane fragmenty. Często też pojawiają się w trakcie anomalie, kurioza, ciekawostki - które też na kartce wynotowuję - jako konkretna strona do przemyśleń. Wtedy z czymś takim wracam do spisania całości wrażeń po lekturze. Od kilku lat wychodzi na to, że taki proces działa u mnie optymalnie.


Oblicza filozofii w nauce
2 wydania
Oblicza filozofii w nauce
6/10
Filozofia w nauce to jedna z kluczowych idei Michała Hellera, która wyznacza specyfikę jego stylu uprawiania filozofii w ścisłym związku z nauką. Filozofia w nauce to również idea, która przyświeca o...

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki

Pozostałe recenzje @Carmel-by-the-Sea

Czarne dziury. Klucz do zrozumienia Wszechświata
„(…) chwila bez jutra (…)”(*)

W zasadzie nie mamy wyboru interesując się czarnymi dziurami, szczególnie jeśli szukamy najgłębszych fundamentów realności. Einstein rozumiał, że jego teoria dopuszcza r...

Recenzja książki Czarne dziury. Klucz do zrozumienia Wszechświata
Krótka historia prawie wszystkiego
Poniekąd wspaniała opowieść o nauce

Kultowa w kręgach popularnonaukowych książka, która doczekała się świetnych ocen mnóstwa czytelników, to ciekawe wyzwanie do zbudowania własnej oceny. Nie chodzi silenie...

Recenzja książki Krótka historia prawie wszystkiego

Nowe recenzje

Willa przy Perłowej
Ostry życiowy zakręt, a co za nim czeka..?
@mariola1995.95:

“Willa przy Perłowej” Pauliny Molickiej jest powieścią obyczajową która zawiera kontynuację losów bohaterów z “Księgare...

Recenzja książki Willa przy Perłowej
Zdejmij z nieba księżyc
Życie bywa przewrotne
@podrugiejst...:

Co byście zrobili, gdybyście wiedzieli, że zostało wam niewiele czasu, na tym świecie? Lauren wie, że umiera, jej czas...

Recenzja książki Zdejmij z nieba księżyc
Nuvole bianche. Tom 2
Na złego ducha...
@katexx91:

Aimil i Alistair powracają! Kontynuacja niesamowitego romansu historycznego. Ona jest Szkotką i uparcie powtarzała,...

Recenzja książki Nuvole bianche. Tom 2