Kerstin Gier to niemiecka autorka, która pisze także pod pseudonimem Jule Brand i Sophie Bérard. Jej książki utrzymują się na najwyższych miejscach list bestsellerów. Studiowała edukację biznesową i psychologię komunikacji, aby później próbować swoich sił w wielu miejscach pracy. Jednak odnalazła się dopiero w pisarstwie, gdy w 1995 roku zacząć pisać powieści dla kobiet. Największy sukces osiągnęła dzięki „Trylogii czasu”. „Czerwień rubinu” jest jej pierwszym tomem.
Główną bohaterką jest szesnastoletnia Gwendolyn Shepherd, która mieszka ze swoją mamą i młodszym rodzeństwem na najwyższym piętrze rodzinnej rezydencji swojej babki. Razem z nimi mieszka także ciotka Gwendolyn ze swoją córką, oraz rodzona siostra ich dziadka. Pewnego dnia dziewczyna z zaskoczeniem odkrywa, że to ona jest nosicielką genu pozwalającego na podróżowanie w czasie, a nie jej kuzynka Charlotta. Również cała rodzina jest tym faktem zaskoczona i skonsternowana. Wszyscy jednogłośnie uważali, że to właśnie jej kuzynka jest przepowiedzianą dziewczynką, a nikt nie wziął pod uwagę, iż rodzice Gwen mogli sfałszować datę porodu, tym bardziej, że odbywał się on w domu.
Tak więc Gwendolyn musi podjąć się nowego zadania, bez uprzedniego przygotowania, które przeszła Charlotta. Jednak szybko się okazuje, że jest jeszcze jeden podróżnik w czasie – Gideon de Villiers. Jest on arogancki i zarozumiały względem Gwen, uważa, iż sam sobie poradzi z misją. Z tego też powodu traktuje dziewczynę bardzo protekcjonalnie. W Gwendolyn zaczyna rodzić się przekora i bardzo szybko udowadnia chłopakowi, że doskonale sobie poradzi z wypełnianiem powierzanych ima zadani, pomimo swoich braków w wyszkoleniu. Między dwóją bohaterów, pod koniec powieści, zaczyna rodzić się odwzajemnione uczucie.
Ich misja, gdy zostanie zakończona, pozwoli Strażnikom Czasu na odszyfrowanie prastarej przepowiedni.
Pierwsze co się rzuca w oczy w trakcie czytania to narracja pierwszoosobowa prowadzona przez główną bohaterkę. Musze się przyznać, że nigdy nie przepadałam za historiami opowiadanymi w ten sposób, jednak w „Czerwieni rubinu” jest to zrobione naprawdę doskonale i w ogóle nie ma to wpływu na emocjonalny odbiór powieści. Dużym plusem jest tu spora ilość dialogów, dzięki którym poznajemy uczucia także innych bohaterów, a i sama Gwendolyn bardzo często bierze je pod uwagę.
Jeżeli chodzi o akcję to rozwija się ona bardzo szybko, więc czytelnik nie ma nawet chwili wytchnienia i dzięki temu w ogóle się nie nudzi. Nie znajdzie się tu żadnych nudnych i przydługich opisów, które by ją hamowały, a nawet jest wręcz odwrotnie. Wszystko przedstawione jest w ciekawy i zaskakujący sposób, pomimo niewielkiej objętości tekstu. Co do fabuły, to po prostu nie można jej nic zarzucić. Wszystko jest płynne i nic nie „zgrzyta” w czasie czytania, nawet przeskoki w czasie.
Bohaterowie są bardzo realni i naturalni, więc nie ma najmniejszych trudności w wyobrażeniu sobie, iż takie osoby mogłyby istnieć naprawdę. Najbardziej przypadła mi do gustu główna bohaterka, która nawet w najtrudniejszych chwilach odnajduje w sobie odwagę i potrafi walczyć o swoje zdanie. Nie jest typowa bohaterką, jakie znamy z innych książek typu fantasy. Nie potrzebuje ciągłej ochrony Gideona, którego nawiasem mówiąc nie polubiłam, no może pod koniec, gdy wreszcie zmienił swoje podejście do Gwen.
Powiedzieć, że książkę czyta się szybko to niewystarczające określenie. Tę powieść po prostu „połyka się” w całości. Mi jej przeczytanie zajęło zaledwie cztery godziny i muszę powiedzieć, że jej zakończenie pozostawiło wielki niedosyt i wiele ciekawych tajemnic, które domagają się rozwiązania. Dodatkowym plusem jest idealna oprawa graficzna, dawno nie spotkałam się z tak klimatyczną okładką, która doskonale pasowałaby do treści książki.
Podsumowując, autorka bardzo dobrze połączyła ze sobą kilka różnych gatunków literackich, które z pozoru nie mają ze sobą niczego wspólnego. Tak więc w „Czerwieni rubinu” natkniemy się na elementy thilleru, romansu oraz fantasy, a wszystko to tworzy spójną całość. Dlatego z czystym sumieniem polecam tę książkę każdemu, niezależnie od wieku.