Bielszy odcień śmierci recenzja

Człowiek, który lubił konie

Autor: ·5 minut
2012-12-27
Skomentuj
Polub, jeżeli recenzja Ci się spodobała!
Bernard Minier jest francuskim pisarzem, który dorastał u stóp Pirenejów. Studiował w Tarbes i Tuluzie. Obecnie mieszka w Paryżu. Jest laureatem wielu konkursów na opowiadania. Jego pierwsza powieść "Bielszy odcień śmierci" została wydana w 2011 roku. Jego druga powieść "Le Cercle" opublikowana w październiku 2012 roku, jest kontynuacją przygód Martina Servaz'a, głównego bohatera pierwszej książki Bernarda. Co spowodowało, że skusiłam się na tę powieść? Przede wszystkim moją uwagę zwrócił tytuł i dla mnie osobiście, genialna okładka. Okładka już nam trochę podpowiada na temat tego, czego możemy spodziewać się w książce. Widzimy zimowy krajobraz. Być może dlatego, że uwielbiam zimę ta okładka do mnie przemówiła. Kto wie? Przeczytałam opis i postanowiłam wziąć udział w konkursie. Udało mi się wygrać i po jakimś czasie dostałam paczkę z tą oto książką. Minęło kilka miesięcy nim zabrałam się za jej czytanie. Przyznam, że jej grubość trochę mnie przerażała, chociaż czytałam o wiele grubsze książki. Cieszę się, że udało mi się ją wygrać i serdecznie za nią dziękuję. "Bielszy odcień śmierci" naprawdę zawiera w sobie mistrzowską intrygę i zawiłe śledztwo. Czy żałuję czasu spędzonego przy niej? Nie, chociaż mnie osobiście nie powala ona na kolana.

"Ale teraz te zasady są deptane. Miernota, nieuczciwość i cynizm stały się dziś regułą. Dzisiejsi ludzie chcą żyć jak dzieci. Bez odpowiedzialności. Jak głupcy. Przestępcy. Idioci pozbawieni jakiejkolwiek moralności..."*

Zima. 10 grudzień. Na górze elektrowni, pracownicy odkryli zwłoki konia. Właściwie ciało konia, bez głowy z odciętymi płatami skóry, zwisającymi po bokach. Miejscowa policja od razu bierze się do roboty, bo jak się okazuje był to koń sławnego, bogatego i "potężnego" Erica Lombarda. Śledztwo podejmuje Martin Servaz i Irene Zielger. W tym samym czasie do Instytutu Wargniera przyjeżdża nowa psycholożka - Diane Berg. Instytut Wagniera przetrzymuje wszystkich morderców, gwałcicieli lub innych równie okrutnych przestępców, którzy zostali uznani za niepoczytalnych. Pojawią się kolejne zbrodnie. Zostają zamordowani ludzie, z pozoru w ogóle nie związani ze sprawą konia Lombarda. Za każdym razem ofiara zostaje powieszona. Niektórzy mają jeszcze inne skaleczenia, jak na przykład odcięty palec. Wszystko to w pewien sposób pozwala przybliżyć się śledczym do rozwiązania "zagadki". Na początku o morderstwa zostaje oskarżony człowiek znajdujący się w Instytucie, gdy zostają znalezione jego ślady DNA na miejscach zbrodni. Tylko jakim sposobem ta osoba mogłaby uciec z Instytutu jeśli wszystkie jest doskonale strzeżone? Pojawią się coraz to nowe ślady i wskazówki. Jednak wszystko jest tak doskonale wykombinowane, że łatwo można oskarżyć niewłaściwą osobę. Czy to ktoś z osób zajmujących się tą sprawą? Czy to ktoś pracujący w Instytucie? Czy to ktoś z rodziny ofiar? A może sprawa jest jeszcze bardziej zagmatwana? Pojawią się nowe fakty i okazuje się, że cała sprawa może być związana z falą samobójstw, które przeszła przez miasteczko prawie 15 lat temu. Ale jakim sposobem może to być wszystko ze sobą powiązane jeśli nie znaleziono przyczyn popełnienia samobójstwo tych nastolatków? Nawet zaprzeczono temu, że te osoby zostały wykorzystane seksualnie. Ale jednak... Osoby, które zostały zamordowane przez powieszenie były kiedyś oskarżone o napaść seksualną. Czy ktoś postanowił się zemścić? Mordercą jest ten, kogo najmniej się podejrzewa.


"Nie mogę panu zaproponować nic do picia, herbaty ani kawy. Nie mam tu takich rzeczy. Ale serce jest na swoim miejscu."**

"Bielszy odcień śmierci", muszę przyznać, sprawił mi trochę problemów. Nie patrzę już na grubość książki, tylko po prostu momentami ciężko mi było ją czytać. Czasami opisy ciągnące się przez dwie strony stawały się nawet męczące. Nawet niepotrzebne wątki mnie irytowały. Problemy miłosne córki Servaz'a oczywiście nic nie wnosiły do sprawy, ale pokazywały trochę o tym jaki jest ten mężczyzna. Mimo to takie wątki były zbędne. Ale właściwie dzięki nim, autor napisał epilog w głównej mierze właśnie poświęcony takim wątkom. Podoba mi się to, że rozwinięcie książki zostało podzielone na trzy części, mianowicie: "Człowiek, który lubił konie", "Witamy w piekle" i "Biel". Tytuł już w pewien sposób wprowadzona nas do tej części i całkiem nieźle "określa" to co się w niej dzieje. Co do postaci, to nie było takiej, która by naprawdę przypadła mi do gustu. Nawet trochę polubiłam asystenta Martina. Powiem szczerze, że zaintrygował mnie pewien pacjent Instytutu - Julian Hirtmann. Był szaleńcem, ale pod jego czupryną znajdował się całkiem inteligenty rozum, który wszystkich intrygował, również i mnie. Nie tylko dobre i normalne postacie w książkach można polubić. Kto mnie w powieści denerwował? Doktor Xavier. Na początku myślałam, że to jego sprawka z tymi morderstwami, ale okazało się, że nie. Jednak to nie zmienia faktu, że przez całą historię był strasznie denerwujący, pyszny i momentami miałam wrażenie, że samolubny. Były jednak momenty, gdy się do czegoś przydawał. Co mogę powiedzieć na temat historii? Naprawdę wciągająca, że aż chwilami trudno się od niej oderwać. Podoba mi się to w jaki sposób autor tworzył napięcie i kolejno podsuwał fałszywych podejrzanych, ale robił to tak, że naprawdę można było uwierzyć, że to ta osoba jest wszystkiemu winna. Mi niestety nie udało się domyślić kto jest prawdziwym sprawcą. Osobiście uważam, że pisarz trochę to pogmatwał przez te wszystkie wątki, ale na koniec końców całkiem dobrze sobie poradził z wyplątaniem się z tego. Nie podobał mi się epilog, bo wyglądał jakby był pisany na ostatnią chwilę i z przymusu. Tak jakby był całkowicie nieprzemyślany. Styl Miniera momentami bywał ciężki do czytania, ale dało się do niego przyzwyczaić. Cieszę się, że wplątał on do historii kilka śmiesznych scen lub dialogów. To trochę ożywia tę powieść.

"Świat stał się gigantycznym poletkiem coraz bardziej obłąkanych doświadczeń, które Bóg, diabeł czy przypadek warzyli w swoich próbówkach."***

Podsumowując, "Bielszy odcień śmierci" jest naprawdę dobrym i wciągającym kryminałem. Myślę, że większości osobom przypadnie on do gustu, bo można całkowicie zostać pochłoniętym przez to przeprowadzane w powieści śledzctwo. Oczywiście uważam, że kryminał nie jest genialny, ale jeden z najlepszych, które dotychczas przeczytałam. Polecam miłośnikom trzymających w napięciu historii. Ta książka powinna być obowiązkowa na waszej liście powieści do czytania.

*cytat z książki, strona: 466.
**cytat z książki, strona: 220.
***cytat z książki, strona: 27.
Polub, jeżeli recenzja Ci się spodobała!

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki
Bielszy odcień śmierci
4 wydania
Bielszy odcień śmierci
Bernard Minier
7.5/10
Cykl: Martin Servaz, tom 1

Grudzień 2008 roku, dolina w Pirenejach. Wczesnym rankiem pracownicy elektrowni wodnej znajdują na górnej stacji kolejki linowej okaleczone ciało konia. Tego samego dnia młoda absolwentka psychologii ...

Komentarze
Bielszy odcień śmierci
4 wydania
Bielszy odcień śmierci
Bernard Minier
7.5/10
Cykl: Martin Servaz, tom 1
Grudzień 2008 roku, dolina w Pirenejach. Wczesnym rankiem pracownicy elektrowni wodnej znajdują na górnej stacji kolejki linowej okaleczone ciało konia. Tego samego dnia młoda absolwentka psychologii ...

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki

Zobacz inne recenzje

Tej książki nowej gwiazdy francuskiego kryminału słuchałem w bardzo dobrym wykonaniu Piotra Grabowskiego, jest on typem lektora niepchającego się na afisz, ale czyta świetnie. Mamy tu dwa równoległe...

@almos @almos

Książka dedykowana miłośnikom górskich klimatów, ale nie tylko. Zimowe Pireneje, pokryte śniegiem, morderstwo i tajemnice sprzed lat. Miejsce akcji jest determinowane przez biel, która czasami, aż kł...

@Malwi @Malwi

Nowe recenzje

Rose Madder
Rose Madder
@ladybird_czyta:

Rosie Daniels żyje w piekle. Porażający ból wielokrotnie poobijanych ciężkimi buciorami nerek, niezliczone blizny po ug...

Recenzja książki Rose Madder
O miłości
Mamy prawo popełniać błędy, mamy prawo się z ni...
@karolareads:

O miłości ks. Piotra Pawlukiewicza to książka, którą pochłonęłam w jeden wieczór. Nie mogłam oderwać się od stylu, w ja...

Recenzja książki O miłości
O Małej Hydrze, która nauczyła się latać
O MAŁEJ HYDRZE, KTÓRA NAUCZYŁA SIĘ LATAĆ
@marcinekmirela:

„O MAŁEJ HYDRZE, KTÓRA NAUCZYŁA SIĘ LATAĆ” WSPÓŁPRACA REKLAMOWA — AUTOR: Artur Tojza WYDAWNICTWO: SELF PUBLISH...

Recenzja książki O Małej Hydrze, która nauczyła się latać
© 2007 - 2024 nakanapie.pl