Niestety niezbyt często mam szansę natrafić na książkę, która wywołałaby u mnie takie emocje, że po prostu brakowałoby mi słów na opisanie jej niezwykłości. Z radością mogę uznać "Jutro" autorstwa Johna Marsdena za jedną z tych pozycji. Zapada ona w pamięci tak głęboko, iż nie sposób o niej zapomnieć. Już teraz wiem, że przysporzy mi ona tematów do rozmyślań na wiele, wiele dni.
Wyobraźcie sobie, że wybraliście się z grupką przyjaciół na wycieczkę w góry. Wracacie z niej w wyśmienitych humorach, z naładowanymi akumulatorami i przepełnieni szczęściem. Docieracie do rodzinnego miasteczka, a tam, zamiast wyczekujących bliskich, zastajecie... martwe zwierzęta. Brak elektryczności i jakichkolwiek ludzi. Nie ma Waszych rodziców, rodzeństwa... Jest tak, jakby od dawna nikt w tym miejscu nie mieszkał. Jak to możliwe? Co się stało? Szok, dezorientacja, niepokój przerażenie, złość - to właśnie przepełniające Was uczucia. Co można zrobić w takiej sytuacji? Czy jest z niej jakieś wyjście?
"Nie, piekło nie ma nic wspólnego z miejscami - piekło wiąże się z ludźmi. Może to ludzie są piekłem."*
To właśnie przytrafiło się bohaterom powieści. Brzmi nieprawdopodobnie? A jednak. Dzięki realistycznemu stylowi Johna Marsdena wydaje nam się, że taka sytuacja jest możliwa, a fabuła staje się bardzo rzeczywista - może aż za bardzo. Choć zazwyczaj nie przepadam za rozbudowanymi opisami, tu są one atutem utworu. Sprawiają one, że mamy wrażenie, iż znajdujemy się tuż obok postaci wykreowanych przez autora "Jutra". Jak już wcześniej wspomniałam, nie jest to zwyczajna książka, dlatego też długie opisy jedynie podsycają ciekawość i rozbudzają wyobraźnię.
Jak bardzo zmienia się człowiek? Co jest w stanie zrobić w kryzysowym momencie? Nie można nie zauważyć przemiany, która zaszła w bohaterach. Homer z nieco szalonego dowcipnisia przeobraził się w rozważnego i pewnego siebie przywódcę. Delikatna i wrażliwa Fiona stała się odważną i chętną do działania Fi. Ellie, która była również narratorką, nabrała pokory i zaczęła słuchać serca. Mogłabym tak wymieniać bez końca. Między nastolatkami zaczęły zacieśniać się więzy, a i ja się do nich przywiązałam. Uczuciowa Corrie, denerwujący Kevin, milczący Lee, religijna Robyn, outsider Chris, a także Homer, Fiona i Ellie towarzyszyli mi przez parę dobrych godzin. Miałam wrażenie, że biorę udział w przedstawionych w powieści wydarzeniach; ani trochę nie zdziwiłabym się, gdyby do mojego domu wparowała grupa żołnierzy.
"W tamtej chwili jedynie kula mogła mnie oddzielić od przyjaciół. Nagle stali się moją rodziną."*
Miłość może rodzić się w każdej sytuacji, a utwór jest tego znakomitym przykładem. Choć bohaterom grozi śmierć, w ich sercach wciąż jest miejsce na gorące uczucie. Być może rozwinęło się ono szybciej z powodu niebezpieczeństwa, ale najważniejsze jest to, że miłość może zagościć nawet w groźnym i nieznanym nam świecie. Dodaje to otuchy i pokrzepia, pozwalając pozytywniej patrzeć w przyszłość.
"Jutro" jest pozycją obowiązkową dla każdego, niezależnie od wieku, płci czy zainteresowań. Sądzę, iż każdy znajdzie tu coś dla siebie. Ja dołączyłam już do 4 milionów fanów na całym świecie i myślę, że po lekturze tego utworu nie będzie osoby, która nie zrobiłaby tego samego. Przeczytajcie ją już dziś. Zanim nadejdzie Jutro i zmieni cały Wasz świat.
*John Marsden, Jutro, wydawnictwo Znak, Kraków 2011, str. 45.
*Tamże, str. 86.