Historie romantyczne to na ogół powieści, które w większości staram się omijać. Wyjątki robię dla tych naprawdę godnych uwagi, po prostu jakoś nie za bardzo przepadam za tymi ckliwymi historiami, które zawsze kończą się happy endem. Ale przyznam się szczerze, że powieść Jane Sanderson od samego początku zrobiła na mnie dość duże wrażenie, na tyle duże że bardzo chciałam ją przeczytać. No i czy faktycznie tak warto było?
Pamiętasz swoją pierwszą miłość? Chłopaka, na którego widok brakowało ci tchu, a motyle w brzuchu łaskotały cię milionami skrzydełek? Dla Alison pierwsza miłość miała twarz Daniela i brzmiała jak piosenki, które nagrywał dla niej na kasetach podpisanych jej imieniem. Jak wszystkie piosenki o miłości. A potem … Choć jest pisarką, brak jej słów, żeby opowiedzieć, co było potem …
Od dnia, w którym dostała od Daniela składankę z najlepszymi piosenki, minęło wiele lat. Myślała, że uda jej się o nim zapomnieć. Ale czy można zapomnieć kogoś, kogo kochało się tak mocno, tak prawdziwie? Wystarczyło, że wysłał jej jedną piosenkę, właśnie tę piosenkę by Alison poczuła się, jakby znów miała szesnaście lat. Czy ich miłość mogła przetrwać próbę czasu?
Czasem życie daje drugą szansę na przeżycie pierwszej miłości.
Autorka przedstawia nam w swojej powieści historię o spóźnionej miłości, która jest niesamowicie czuła, niesamowicie nostalgiczna i w dodatku daje nam poprzez Spotify możliwość przesłuchania tych samych piosenek co nasi bohaterowie. Naprawdę świetne to było zagranie z jej strony, bardzo oryginalne.
Fabuła powieści tak naprawdę może i niczym szczególnym nas tu nie zaskoczy, ot dwoje ludzi którzy po latach znów się znajdują właśnie dzięki muzyce, ale możecie być pewni, że nudzić się tu raczej też nie można. Historia ta ma w sobie jakąś magię, która czytelnika przyciąga jak magnes, ma tę swoją oryginalność. Akcja w powieści oczy się swoim tempem, momentami może i ma się to wrażenie, że jest ona trochęza wolna aczkolwiek tak naprawdę żeby wszystko dobrze tu zrozumieć to na pewno trzeba się nad nią skupić. Choć jest to powieść romantyczna to nie wszystko tak do końca jest tu takie sielankowe. Autorka porusza także trudniejsze z tematów jak na przykład: niespełniona miłość, toksyczne i niszczące ludzi relacje, przemoc fizyczna i co gorsze także psychiczna czy chociażby motywy zdrady czy homoseksualizmu. Przewija się nam też tu temat niespodziewanej ciąży czy różnic w statusie materialnym co do niczego dobrego akurat nie prowadzi.
Nasi bohaterowie to osoby dość pospolite, takie, które z łatwością mogłyby mieszkać obok nas, które moglibyśmy polubić. I myślę, że to też duży plus dla autorki, że nie tworzyła nam tu jakiś wymyślnych postaci.
Książkę , pomimo czasem zbędnych opisów , które doprowadzały mnie do szewskiej pasji czytało mi się nawet dobrze. To co stworzyła tu autorka na swój sposób wciąga czytelnika i dość ciężko momentami mi było ją odłożyć choć na chwilę. Naprawdę spędziłam z nią miły czas i mogę Wam powiedzieć jedno - biorąc pod uwagę ilość stron na pewno nie jest to lektura na jeden wieczór!
Gorąco polecam samemu to sprawdzić! Moim zdaniem to powieść zdecydowanie godna naszej uwagi!