Bardzo ładna opowieść o Krecie, duszy kreteńskiej i kreteńskim życiu w różnych epokach. W tytule jest hasło "przewodnik" ale skupia się na subiektywnych obserwacjach.
Jeśli ktoś wybiera się na Kretę, a nawet na którąś z wysp greckich, to ten przewodnik jest na liście MUST HAVE. Oczywiście, jeśli ten ktoś zamierza wybrać się nieco dalej niż hotel i basen hotelowy. Przewodnik jest subiektywny. Co oznacza, ze są to raczej, jak twierdzi autor, listy z podróży, a według mnie bardziej relacja z wstawkami przewodnickimi. Książka podzielona jest na kilka części opiewające poszczególne regiony Krety (a pamiętać należy, ze to największa wyspa grecka) z ich charakterystyką subiektywną (bo to słowo jest słowem klucz do zrozumienia książki). Jest więc zachodnia Chania, jest Heraklion i imprezownie w Malii i okolicy, jest Agios Nicolaos z nowo-powstałą atrakcją, czyli wyspą trędowatych (autor nie omieszka opowiedzieć nam nie tylko historii, ale i swojego podejścia do tematu Spinalongi, jako największej atrakcji Krety). Jest też Simi i jej winiarskie tradycje klasztorne.
Oprócz poszczególnych regionów znajdziemy tu wstawki ogólne - poczynając od autobusów i lokalnego transportu, przez ruiny (bo nie tylko Knossos, ale i Fajstos i Gortyna...), aż po dokładny opis wędrowki wąwozem Samaria. To absolutnie nie jest przewodni typu TOP 10. Do każdego miejsca autor dodaje historię - czasem to legenda, czasem jego wlasne obserwacje, czasem historia - ale zawsze dokładnie przedstawiona.
Dla mnie jest to najlepsza pozycja o Krecie na rynku polskim, choć w wielu kwestiach mam odrebne zdanie niż autor - chociażby wspomniane autobusy. Autor twierdzi, że autobusy są terminowe i z dworca odjeżdżają o czasie - ja zaś twierdzę, że to Grecja, więc zależy czy kierowca akurat nie postanowił odwiedzić babci po drodze, albo nie chciało mu się jechać. MOżliwe, że autor mówi o dalekobieżnych (bo na Krecie są odległości takie, ze można mówić o dalekobieżnych), a ja o lokalnych. Inna kwestia, że ja zazwyczaj jednak zaopatruje się w wypożyczony samochód, bo wcale to droższe nie jest, podliczając bilety i stanie na przystanku w oczekiwaniu, że kierowca jednak będzie miał wenę i pojedzie ostatnim kursem :)
Opisy okolicy też nie są zwykłymi opisami. Autor opisuje swoje wrażenia, starając się jednak (i wychodzi mu to) dziennikarski obowiązek spełnić i podchodzi do tematu rzetelnie. Jednakże zapomnijcie, że da Wam proste wskazówki gdzie iść i co zwiedzić - tą prawdę musicie znaleźć sami.
To jest relacja z podróży z elementami przewodnickimi. Jednakże zafascynowanie Kazanthakisem tu widać mocno. Ja akurat autora Greka Zorby nie jestem w stanie znieść, ale muszę się zgodzić z faktem, ze jest to bodaj najbardziej znany Kretenczyk.
Przewodnik czytałam na trzy raty - raz będąc na Krecie, raz na Lesvos, a raz na mojej beskidzkiej wsi. I ta ostatnia część była jak dla mnie najsłabsza. Moze dlatego, że w tej części autor ruszył do domu rodzinnego Kazantakisa - jest tu małe muzeum biograficzne.
I nie wiem, czy ta część była rzeczywiście najsłabsza bo za dużo w niej Kazantakhisa, czy też zabrakło mi kaffe frappe i greckich pomarańczy. Ze o kreteńskiej duszy nie wspomnę.
Tym, którzy dopiero się wybierają przypomnę jeszcze jedno nazwisko, Kreteńczyka najsławniejszego w świecie. Domenikosa Theotokopulosa. Jego muzeum też znajduje się niedaleko Heraklionu i równie ciężko tu dojechać. Nic Wam to nazwisko nie mowi? Nic dziwnego. Ludzkość zna go jako hiszpańskiego malarza, rzeźbiarza i architekta. Bo El Greco już coś mówi, prawda?
Autor konstrukcją książki i podejściem, mnie urzekł. Nie urzekł mnei stylem pisarskim, wszak to jednak jest przewodnik. Ogromnym zaś plusem jest mnóstwo odwołań do literatury (różnej), również współczesnej, a książkę zwieńcza bogata (naprawdę bogata) bibliografia.
Mam wrażenie, że oprocz Lawrenca Durrella to chyba jedyna książka pokazująca Kretę od strony normalnej, czyli ani za gorzko, ani za słodko. I merytorycznie. Nie znajdziecie tu zato żadnych informacji zmieniających się - jak rozkłady jazdy, czy adresy hoteli. Jednakże przy uważnej lekturze znajdziemy sugestie restauracji czy hoteli - ale to są tak kreteńskie miejsca, że w takim przewodniku subiektywnym, po prostu nie mogło ich zabraknąć.