Mam nadzieję, że każdy z Was spędził Walentynki w cudowny sposób. Ja postanowiłam ten wieczór spędzić na wspomnieniach jednej z niewielu książek, przy których czułam się jak w kinie na seansie 5D.
„Ja nie znam litości. Nie nazywałbym się Marcus Accardo gdybym ją znał."
No właśnie. Marcus Accardo jest bezwzględnym gangsterem, wykonującym brudną robotę, która ekscytuje normalnego człowieka na ekranie telewizora, zaś w życiu codziennym przyprawiłaby niejednego śmiałka o gęsią skórkę. Kiedy każdy dzień jest usłany brutalnością, bezwzględnością, a czyjaś krew na rękach jest chlebem powszednim, zdaje się, że nie ma już niczego, co mogłoby zdziwić takiego delikwenta. Jednak Nicole Bright zdołała wywrócić życie Accardo do góry nogami, począwszy na zjawieniu się w miejscu egzekucji, kiedy nie ma już ona krzty chęci do życia, kończąc na układzie. Zakazanym układzie.
„Miłość to słabość, a ja nie mogę sobie na nią pozwolić.”Jest to moje kolejne spotkanie z autorką no i muszę przyznać, że jestem bardzo (chciałam użyć innego epitetu, jednak przytrzymam język za zębami) zadowolona, wręcz zachwycona progresem i warsztatem, jaki K.N. Haner sobie kształtuje. Z każdą jej kolejną książką siedzę rozdziawiona jak kaczka, czekając, aż mój niedosyt zostanie zaspokojony. Czy to dobrze? Zdecydowanie, bo przecież jestem książkową masochistą i uwielbiam kiedy lektura mnie przeżuwa, wypluwa i rozdziera z emocji.
„Źle trafiłaś z tą duszą, bo rozmawiasz z człowiekiem, który jej nie posiada”
Niedowierzanie, bezsilność i rodzaj dziwnego niepokoju z każdą przewracaną stroną, bo przecież jest chwilowo dobrze, a zaraz może wszystko runąć. Takie odczucia miałam przez większość lektury i wbrew pozorom z perspektywy czasu okazały się one całkiem przyjemne.
„To trujący bluszcz, który z każdą sekundą zatruwa coraz bardziej moją duszę. Przenika do krwi, coraz bardziej w głąb i sieje zniszczenie w moim umyśle.”
Bohaterowie, czyli pierwsze skrzypce niemalże każdej powieści. Tutaj mamy Nicole, młodą dziewczynę, której los nie oszczędził. Można ją lubić bądź nie, niemniej jednak według mnie okazała się niezwykle silną i odważną osobowością. Charakterną, stawiającą wszystko na jedną kartę. Panna Bright okazała się twardą, konkretną babką. Takie właśnie bohaterki uwielbiam. Z drugiej strony jest Marcus. Podręcznikowy przykład niegrzecznego chłopca, chociaż to słowo z automatu powinnam zamienić na "faceta". Jest mężczyzną i to konkretnym, zdającym się widzieć wszystko w barwach czarnych i białych, nie ma nic pomiędzy. Jednak jak każdy żyjący człowiek, Accardo posiada skazę. Bezkompromisowy, chłodny i bezwzględny. Czy Nicole go zmieni? Oczywiście, za to w jaki sposób, to dowiecie się podczas lektury. Osobiście uwielbiam wewnętrzne przemiany bohaterów, kibicuję im i z zaciekawieniem "obserwuję" taki proces. Przy tej lekturze było to naprawdę ciekawym przeżyciem.
„Patrzę na nią i po prostu nie wierzę ile w niej nieokrzesania, odwagi, głupoty i wściekłości na cały świat."
Prócz zawiłych zwrotów akcji i szarpania nerwów, które stały się domeną autorki, uwielbiam także cięty język i ironiczny humor, jaki wplątuje do swoich powieści.To coś, co dla mnie osobiście, jest przeogromną zaletą.
„To jakiś jej sposób na mafiosów? Brak stringów?”
Tu szepnę słówko, że jestem rozdarta. W powieści znajdziecie także Aleksandra Modano, który również skradł mi serce. I co począć? Dwóch mafiozów w jednej powieści to za dużo jak na moje serducho, które za każdym razem lgnie do tych "złych" książkowych panów. Też tak macie?
„Alkohol chyba za bardzo mną zawładnął, bo postanowiłem, że też z nią zatańczę. Najwyżej zadepcze jej nogi albo po prostu wypierdolimy się w takt jakiejś melodii.”
Zakazany układ jest niezaprzeczalnie środkiem odurzającym, który bezlitośnie owładnie ośrodek nerwowy czytelnika, rozdrabniając jego serce na milion kawałków. To niepojęte, jak tak bezwzględna, mroczna i frywolna historia potrafi sprawić, że czytelnik nie jest w stanie dojść do siebie po lekturze. Serdecznie polecam wszystkim tym, którzy lubują się w takim gatunku i w konkretnej jeździe bez trzymanki.
Recenzja pochodzi z bloga: getatimewithbooks.blogspot.com/