Kiedy pierwszy raz zobaczyłam tę jakże mroczną okładkę książki "Dajcie mi jednego z was", pomyślałam, że będzie to coś mocnego, coś co idealnie wpasuje się w mój czytelniczy gust. Rysunek nie pozostawia żadnych wątpliwości co do tematyki utworu. Nastawiłam się zatem na coś bardzo konkretnego - na dobry thriller. Czy to właśnie otrzymałam? O tym za chwilę...
Jest chłodny i deszczowy październikowy dzień. Wszystko idzie utartym rytmem dnia. Nic nie wskazuje na to, że może coś się zmienić, coś co może wywrócić życie do góry nogami. A jednak... Czwórka mężczyzn znika bez śladu. Co się z nimi stało?
Kapral, Przystojniak, Prorok i Szczęściarz budzą się w ciemnej, ciasnej celi. Nie potrafią zrozumieć, dlaczego tu są. Czyżby jakiś żart? Są zdezorientowani i zaniepokojeni. Nie muszą się zbyt długo zastanawiać nad swoim położeniem. Wszystko im wyjaśnia Głos: "Witam panów w podziemnym królestwie sprawiedliwości, gdzie, jako jedni z nielicznych, będziecie mogli uczestniczyć za życia w czymś w rodzaju Sądu Ostatecznego. Zwycięzca wygra wycieczkę na lepszy ze światów, przegrani wrócą do ziemskiego piekła" (str. 34). Po tym dość enigmatycznym powitaniu następuje przedstawienie wszystkich osób dramatu. Kapral - to były komandos, który w pewnym momencie został zdegradowany do wychowawcy poborowych, w chwili obecnej emeryt. Przystojniak z kolei to typowy łamacz niewieścich serc, łasy na ich wdzięki i pieniądze. Prorok to dawny przywódca sekty Ostatecznego Szczęścia, uciekający przed swoimi dawnymi wyznawcami. Ten, którego obdarzono przydomkiem "Szczęściarz", to nieprzyzwoicie bogaty przedsiębiorca. Co łączy tych mężczyzn? Okazuje się, że każdy z nich ma coś poważnego na sumieniu. Coś, co według Głosu zasługuje na karę. Karę śmierci.
Ta dość niepozorna objętościowo książka, posiada wszystko to, co trzeba. Świetnie zrealizowany pomysł na fabułę, pogłębiony psychologizm postaci (to mający spore znaczenie czynnik, zważając na sytuację, w której znaleźli się bohaterowie) i zupełnie zaskakujące zakończenie. Więc mogę stwierdzić, że dostałam to, co chciałam. Oprócz jednego. Zauważyłam, że większość recenzentów książki zwróciła uwagę na jakość redakcji tekstu. Żaden szanujący się korektor językowy nie przepuściłby tak nieprzyzwoitej ilości błędów! Niestety, jestem jedną z tych osób (może dlatego, że jestem wzrokowcem), która bardzo na to zwraca uwagę. Powiem szczerze - przeszkadzało mi to w odbiorze treści i co rusz wybijało z rytmu. Starałam się jednak, by nie wpłynęło to na ostateczną ocenę książki.
Wiem, że "Dajcie mi jednego z was" wielu czytelników porównuje z filmami typu "Piła". Ilu z Was skojarzyło jednak fabułę z Big Brotherem? Zarówno w jednym, jak i w drugim przypadku mamy uczestników odciętych od świata, którzy stają do walki o wielką stawkę. Albo chodzi o górę pieniędzy, albo o zachowanie życia. Z kolei Głos jest w mojej wyobraźni głosem Wielkiego Brata...
Nie sposób przeoczyć pewnego przesłania płynącego z tej historii. Autor wyraźnie podkreśla znaczenie "czterech najgroźniejszych żywiołów współczesnego świata". Bogactwo, brak moralności, fałszywa wiara, bezrozumna siła - to one są źródłem zła. Wyrządzają krzywdę niejednemu człowiekowi, a tym, który właśnie tego doświadczył, jest Głos. Ale czy przypadkiem nie jest tak, że poczucie krzywdy nie wyzwala kolejnego "żywiołu" - pragnienia zemsty?
Pomijając wspomniane wcześniej niedogodności językowe, książkę czyta się bardzo szybko. Ten, kto sięgnie po tę lekturę, niech się nastawi na sporą dawkę emocji.