Jak głosi stwierdzenie zamieszczone na tylnej stronie okładki powieść Holly Miller "Nas dwoje" opowiada historię miłości z góry skazanej na niepowodzenie. A to wszystko przez pewną wyjątkowość Joela - głównego bohatera, weterynarza, człowieka o skomplikowanej osobowości. Posiada on rzadką zdolność śnienia zdarzeń z przyszłości. Jego sny dotyczą osób mu najbliższych, rodziny, przyjaciół - tych, których kocha i odnoszą się do różnych spraw. Czasem są radosne i zapowiadają szczęśliwe chwile. Innym razem są neutralne i mają znaczenie czysto informacyjne, a niekiedy są smutne lub nawet tragiczne i mają nieść ostrzeżenie.
Czy zatem zdolność Joela to dar, czy raczej przekleństwo?... Trudno odpowiedzieć na to pytanie nam, czytelnikom, a jeszcze trudniej nauczyć się z tym żyć bohaterowi, który czuje się w obowiązku sprawować pieczę nad wszystkimi bliskimi mu osobami. Z tego powodu jego życie uczuciowe praktycznie nie istnieje, praca zawodowa została przerwana, a każda noc jest koszmarem, który trzeba przetrwać wspomagając się hektolitrami kawy. Gdy los stawia na jego drodze Callie, uczucia Joela biorą górę nad rozsądkiem i mężczyzna pozwala sobie na odrobinę szczęścia. Tym bardziej, że Callie okazuje się być kobietą jego życia, akceptuje go takiego, jakim jest. Wszystko wreszcie zaczyna się układać, para planuje wspólną przyszłość i wydaje się, że dla Joela w końcu zaświeciło słońce. A tymczasem jeden koszmarny sen, jedna tragiczna przepowiednia burzy na zawsze długo budowany spokój i szczęście...
Powieść Holly Miller na pewno wzbudza mnóstwo skrajnych emocji, porusza najdelikatniejsze struny i zmusza do refleksji nad życiem, nad szczęściem, nad miłością i przeznaczeniem. Uczucie łączące Callie i Joela jest piękne i tragiczne, nosi znamiona miłości romantycznej silniejszej niż śmierć. Bardziej wrażliwych czytelników opowieść ta rzeczywiście może wzruszać do łez, choć mnie po prostu bardzo się podobała. Znalazłam w niej wszystko to, co powinna posiadać dobra powieść psychologiczno-obyczajowa.
Historia jest nietuzinkowa, ciekawie napisana i pozwala się zapomnieć. To opowieść pełna sprzeczności - z jednej strony smutna, poruszajaca, z drugiej niosąca niegasnącą nadzieję. Życie wewnętrzne i osobowości bohaterów zostały szczegółowo nakreślone i to na nich skupia się cała uwaga. Są to uczuciowi ludzie, którzy kochają i cierpią prawdziwie, dokonują trudnych wyborów, ponoszą konsekwenencje swoich decyzji. To wszystko sprawia, że książka jest bardzo realistyczna pomimo elementów metafizycznych, jakie wprowadzają sny Joela. Polubiłam ich oboje, ale też ich rodziny i przyjaciół. Bardzo dobrze czułam się wśród nich i mocno kibicowałam rozwijającej się miłości.
Powieść została podzielona na cztery części, przy czym ostatnia stanowi kwintesencję całej opowieści. Joel i Callie... każde z nich opowiada nam swoją własną historię, dzieli się przemyśleniami i spostrzeżeniami, co do rozgrywających się wydarzeń. Dzięki temu możemy wyrobić sobie obiektywny pogląd na sytuację.
Dawno nie czytałam tak dobrego debiutu i powiem szczerze, że wprost nie mogłam uwierzyć, że jest to pierwsza powieść autorki. Warto też zauważyć, że "Nas dwoje" stanowi pierwszą część cyklu i już się zastanawiam czym Holly Miller zaskoczy czytelnika w kolejnym tomie. Jeśli zatem macie ochotę na ciekawą, niepowtarzalną historię pozbawioną ckliwości i banału to zachęcam do przeczytania "Nas dwoje". Zaręczam, że piękna okładka skrywa nie mniej piękną opowieść.