Darkfever recenzja

Czytaliście książki o fae? Ja nie, więc byłam dość podekscytowana zapowiedzią „Darkfever”!
Współpraca @youandyabooks

Początek był niezły! MacKayla próbuje dowiedzieć się kto stoi za zabójstwem jej siostry. Dociera do niej, że świat skrywa wiele mrocznych tajemnic, a ona sama ma moc, o której nie miała pojęcia. Pomysł na historię może mało oryginalny, ale cieszyłam się na okrywanie tajemnicy morderstwa i poznawanie świata fae.

Niestety okropnie się rozczarowałam. Zacznę od tego, że podobały mi się same opis fae, ich hierarchia, rodzaje, magia i iluzja którą wytwarzają, podobnie i funkcja jaką w tym wszystkim pełni Mac. Zamysł poszukiwania magicznych przedmiotów też jak najbardziej na plus, ale to wszystko miało potencjał, który autorka zaprzepaściła. Świat poznajemy głównie dzięki definicjom niczym z encyklopedii, Mac często zwraca się do czytelnika (bardzo nie lubię tego zabiegu) i nie dość, że coś nam tłumaczy to jeszcze często zdradza co przydarzy jej się w przyszłości!.
Przygody Mac i Barronsa, który pomaga jej odnaleźć się w nowej sytuacji wyglądają trochę jak odhaczanie listy osób i miejsc, tak żeby fabuła mogła być pchnięta dalej. Bohaterowie drugoplanowi po prostu są. Nie wiemy o nich nic poza tym, że mężczyźni są władczy i obłędnie przystojni, a kobiety są ich zabawkami. Nie ma tu żadnej żeńskiej postaci, która nie byłaby uprzedmiotowiana. Sama Mac jest stereotypową, głupią blondynką, podejmuje nieprzemyślane decyzje, a opisów jej ubrań, włosów i paznokci miałam już po dziurki w nosie.
Książka obiecywała wątki erotyczne i romans slow burn. Jest tego jak kot napłakał. Koncepcja fae obezwładniających seksem do mnie przemawiała i chyba wolałabym jakby autorka naprawdę poszła bardziej w stronę oryginalnego fantastycznego erotyka. Jeśli jakiś romans ma się narodzić między Mac a Barronsem to totalnie tego nie widzę. Brak między nimi chemii, a mężczyzna jest niezrównoważony i brutalny względem niej.

„Darkfever” mimo, że jest dosyć cienkie i napisane prostym językiem bardzo mi się dłużyło. Byłam głównie znudzona lub zniesmaczona i to o ironio nie dwoma scenami erotycznymi! Ta książka to typowy wstęp do kolejnych tomów, po które nie zamierzam sięgać.