Koty to zwierzęta, które są szczególnie bliskie mojemu sercu. Z różnych względów. O ich zaletach mogłabym rozprawiać godzinami. O ich wyjątkowym charakterze, nie zawsze przymilnym, również. Z tego też powodu chętnie sięgam po książki, które są poświęcone tym stworzeniom. Jedną z takich książek jest “Domek trzech kotów”, którą otrzymałam w prezencie gwiazdkowym.
To bardzo wzruszająca i ciepła opowieść o życiu ludzi i kotów. Oto przenosimy się na podwórko kamienicy, gdzie pewnego dnia pojawia się kotka z dwojgiem kociąt. Mieszkańcy mimo woli obserwują codzienność zwierzaków. Tymczasem nadchodzi zima i niektórzy obawiają się o los podwórkowych gości. Najbardziej zaangażowana jest pani Irena, która wraz z “kociarzami” walczy o poprawę życia kociaków. Tym bardziej, że musi mierzyć się z niechęcią mieszkańców, dla których zwierzęta są intruzami...
“Domek trzech kotów” nie jest wybitną powieścią niczym spod pióra noblisty. To fakt. Jednak jest to książka, a w zasadzie nowelka, przy której nie sposób się nie wzruszyć. Ukazuje, ile empatii jest w człowieku i jak dzięki takim niespodziewanym kocim gościom, może się jej wydostać na zewnątrz. Ta krótka historia daje też do zrozumienia, że dzieląc się dobrem, jest się automatycznie szczęśliwszym człowiekiem. Widać to po zachowaniu przyjaznych bohaterów w kontraście do tych ustawionych na anty. W tej książeczce zawarta jest także radość życia, jaką niesie za sobą towarzystwo zwierząt.
Niemniej, oprócz pozytywów związanych z obecnością kotów, autor wskazuje, z jakimi problemami borykają się bezdomne futrzaki. Wydawałoby się, że taki podwórkowy, bezpański kot poradzi sobie w każdych warunkach. I owszem, są to bardzo zmyślne i zaradne stworzenia, ale tak jak i my potrzebują ciepła, jedzenia i schronienia, a z tym może być trudno, jeżeli chodzi o życie na wolności. Często takie biedne kotki cierpią po bójkach czy po zachorowaniu i nie ma im kto pomóc. Często ich zaufanie zostaje nadszarpnięte przez złych ludzi, którzy niszczą ich chwilowe schronienie. Mało kto też wie, jak ważna jest kastracja takich bezdomnych zwierząt. Na to również zwraca uwagę autor. Przyznam szczerze, że serce mi pękało w czasie czytania tych mniej przyjemnych, ale jakże prawdziwych, fragmentów.
“Domek trzech kotów” to książka, którą polecam każdemu kociarzowi. To też książka, która warta jest przeczytania przez tych, dla których los bezdomnych zwierząt jest obojętny. Wzruszająca, ale jednocześnie pełna ciepła. O pomocy, o budowaniu zaufania, o miłości do życia. A ja ze swojej strony zachęcam również do odwiedzenia i wsparcia fundacji i schronisk, dzięki którym biedne stworzenia mają szasnę wyzdrowieć i znaleźć kochający dom.
Mojemu sercu są szczególnie bliskie poniższe miejsca, które regularnie wspieram:
Bankotki | Ja Pacze Sercem | Schronisko na Paluchu