Motylek recenzja

Przenosimy się do małej miejscowości zwanej Lipowo, gdzie malownicze pejzaże i oddalenie od większej cywilizacji wpływa na sielankowe życie mieszkańców. Do owej wioski przeprowadza się Weronika, która zaczyna nowe życie z czystym kontem. Kobieta świeżo po rozwodzie chce znaleźć swój azyl i odpocząć od przykrych wspomnień w związku z byłym mężem. Również w tym samym czasie pojawia się nowy ksiądz, aby usprawnić funkcjonowanie kościoła. Można by rzec, że jak na tak małą miejscowość to już spory ogrom nowości. W miejscu gdzie każdy zna każdego i wie o nich wszystko jest to powiew do świeżych plotek. Niestety to nie koniec nowości, zostają odnalezione zwłoki tajemniczej kobiety, której nikt w wiosce nie zna..

Muszę przyznać, że początkowo czytając historię stworzoną przez Panią Katarzynę Puzyńską zupełnie nie mogłam się wgryźć i przełamać w fabule. Niby coś się wydarzyło, a w rezultacie, nie działo się nic. Początek ciągnął się niemiłosiernie, a niezgrabność i niezdarność wiejskiej policji przyprawiała mnie o ból głowy. Jednak po przyzwyczajeniu się do charakterystycznego stylu autorki i jej zamierzeń, cała reszta upłynęła na bardzo dobrej lekturze, gdzie nie mogłam się oderwać od uzasadnienia chaosu jaki wprowadziła pomysłodawczyni.

Porównując książkę gatunkowo do innych kryminałów wyszło niestety mizernie, prowadzenie sprawy było nużące i pierwsza część książki zdecydowanie się ciągnęła, natomiast w drugiej połowie nastąpił nieoczekiwany zwrot akcji i historia zaczęła nabierać tempa i charakterystycznej niewiadomej, która potęgowała odkrycie winnego.
Uważam jednak, że wszystko było zamierzone, rozbudowanie tak fabuły z cyklu Lipowo ma swój cel i nie bez powodu powstało wiele części.
W pierwszym tomie mamy sporą charakterystykę postaci zamieszkujących wioskę jak i ich niespodziewane powiązania.

Koniec książki sprawił, że z chęcią przeczytam cały powstały cykl jaki stworzyła Pani Katarzyna Puzyńska i zamierzam prześledzić dalszy los policjantów oraz mieszkańców z Lipowa.