„Dobrani” to nie jest zła książka. Napisana jest pięknym językiem, świat stworzony przez autorkę skonstruowany jest poprawnie, sylwetki psychologiczne bohaterów są interesujące.
Ale chciałabym, żeby wszystkie osoby, które poznały już historię opowiedzianą w „Dobranych” posłuchały tego:
Jest taka książka „Nowy wspaniały świat” Aldousa Huxley’a. Opisane w niej Społeczeństwo to społeczeństwo idealne, które osiągnęło najwyższy z możliwych etap rozwoju.
W Społeczeństwie tym wszystko jest z góry zaplanowane, nie ma tam miejsca na wolny wybór, nie ma miejsca na postępowanie inne niż to, które zostało już ustalone. Ludzie się nie rodzą – tworzeni są w butlach, a każdy embrion, od pierwszych chwil swojego istnienia poddawany jest warunkowaniu – to właśnie wtedy ważą się jego losy i cała przyszłość. Przede wszystkim trzeba ustalić do jakiej kasty będzie należało dziecko. Kast jest pięć – alfy, bety, gammy, delty i epsilony, a każda kolejna jest głupsza od poprzedniej. Dlaczego? Bo zadbano o to już w ich życiu embrionalnym – deltom do surogatu krwi dodawano alkohol, epsilony poddawane zostawały elektrowstrząsom, za każdym razem kiedy już po narodzinach zainteresowały się książką – dzięki temu nigdy nie nauczyły się czytać. Każdy embrion już w swojej butli warunkowany jest do pracy, którą będzie wykonywał w przyszłości. Embriony niektórych szczepione są na choroby tropikalne – ci będą pracować w ciepłym klimacie, inne poddawane są ruchowi obrotowemu – to przyszli pracownicy techniczni na wysokościach – potrzebują zmysłu równowagi.
Kiedy dzieci są już „narodzone” i śpią w swoich łóżeczkach, każdej nocy słyszą głos, który setki tysięcy razy powtarza im życiowe prawdy, informacje, które zakorzenią się w ich głowach na tyle mocno, że już do końca życia uważać je będą za własne. Bety na przykład słyszą: „Dzieci alfy noszą odzież szarą. Pracują ciężej niż my, bo są tak strasznie, strasznie mądre. Naprawdę ogromnie się cieszę, że jestem betą, bo nie musze tak ciężko pracować. A poza tym jesteśmy o wiele lepsze niż gammy i delty. Gammy są głupie. One wszystkie noszą odzież zieloną, dzieci delty zaś noszą odzież khaki. Och nie, z dziećmi deltami nie chciałbym się bawić. A epsilony są jeszcze głupsze. Są tak głupie, że nawet nie umieją czytać ani pisać. Ponadto ubierają się na czarno, a to taki wstrętny kolor. Ach, jak się cieszę, że jestem betą!”.
Dzieci, a potem dorośli ludzie są szczęśliwi. Nie znają innego życia, poprzez warunkowanie klasowe cieszą się tym kim są. Nawet epsilony. „Każdy jest obecnie szczęśliwy”.
Społeczeństwo poskromiło kulturę, która jest niepotrzebna. Wybrany został zbiór dzieł fachowych, który każdy zna, pozostała reszta została zniszczona – nikt nie wie kim był Szekspir.
W Społeczeństwie czas każdego jest w pełni zagospodarowany, każdy ma swoje wyznaczone zajęcia, jednak nie samą pracą człowiek żyje. W harmonogramie dnia przewidziane są rekreacje, a mieszkańcy mogą wybierać co akurat chcą robić – uczestniczyć w grach, obejrzeć czuciofilm, czy posłuchać muzyki.
Mimo, że każdy jest szczęśliwy, to zupełnie normalne mieć gorszy dzień. Ale to również zostało przewidziane i jest na to rada. Każdy nosi ze sobą pudełeczko z tabletkami somy, czyli specyfiku, który poprawia nastrój, który sprawia, że wszystkie ponure myśli znikają. „Gram o właściwej porze najlepiej dopomoże”, „Jeden sześcienny centymetr i znika ponury sentyment” albo „Lepsza mikstura niż awantura” – słyszą kilkaset razy dziennie niemowlęta.
W Społeczeństwie nie ma miejsca na przypadek, wszystko jest zaplanowane, nawet śmierć człowieka. Ludzie tutaj nie chorują, a po osiągnięciu pewnego wieku po prostu umierają. „Każde dziecko spędza dwa poranki tygodniowo w szpitalu umierających. Są tam najlepsze zabawki, a w dniach zejścia podaje się dzieciom krem czekoladowy. Uczą się uznawać śmierć za rzecz zwykłą.”
Nawet po śmierci ciała się nie marnują – odzyskiwany jest fosfor, który wytwarza się podczas kremacji.
Znamienna jest także postać głównego bohatera, która w trakcie powieści zyskuje świadomość świata, w którym żyje.
***
Chyba już teraz wiecie co nie spodobało mi się w „Dobranych”. Ogromna część konstrukcji Społeczeństwa skopiowana jest z dzieła Huxley’a. Wszystko z góry zaplanowane, pewność jak postąpi dana jednostka, sposób umierania, brak wolności wyboru w stosunku do wykonywanej pracy, tabletki noszone przy sobie, rekreacje, różne kolory strojów w zależności od pozycji społecznej, niszczenie dzieł kultury; wreszcie – brak możliwości wyboru i zdobywanie samoświadomości przez głównego bohatera. Można by tak wymieniać długo.
Jest jedna, ale zasadnicza różnica: w „Nowym wspaniałym świecie” słowa takie jak „matka”, czy „ojciec” budzą zgorszenie, zażenowanie, wywołują rumieniec na twarzy. Tutaj „każdy jest dla każdego”. Za niestosowne uważa się, jeśli ktoś zbyt często nie zmienia swoich partnerów seksualnych, do seksu zachęca się już dzieci. W „Dobranych” jest inaczej. Wartości rodzinne są w nich wyeksponowane do granic możliwości. To rodzina jest tą jednostką, na której zawsze można polegać.
Czy działa to na korzyść powieści? Zdecydowanie nie.
„Dobrani” to taka ugrzeczniona, wyblakła kopia Huxley’a. Dostosowana do wieku potencjalnych odbiorców. „Nowy wspaniały świat” jest poruszający, szokujący, okrutny. A „Dobrani”? Ot miłosna historyjka aspirująca do bycia antyutopią.
Ponad wszystko w książkach cenię sobie oryginalność, a odkrywanie kolejnych zakamarków świata „Dobranych” było dla mnie jak walenie obuchem w łeb. Każdy z wymienionych przeze mnie wyżej elementów przypominał mi rzeczy znane z wcześniejszej lektury.
Na zakończenie wypadałoby napisać kilka słów o samych „Dobranych”, bo – jeżeli ktoś zapomniał – to do tej książki odnosi się moja recenzja.
Zacznijmy od tego, że zrobiłam sobie rzecz, której nie znoszę – nastawiłam się na coś kompletnie innego. Na co? Na to, co zostało zapowiedziane na okładce – drugich „Igrzysk śmierci”. Liczyłam na te same emocje, na akcję pędzącą tak szybko, że nie zdążę nawet złapać tchu między odwracaniem kartek. Tego nie ma, akcja dzieje się bardzo niespiesznie.
Muszę jednak przyznać, że pomimo tego – nie nudzi. Podobała mi się przemiana głównej bohaterki z grzecznej, przykładnej obywatelki w świadomą buntowniczkę. Polubiłam także pozostałych bohaterów, czyli Xandera i Ky’a i naprawdę trudno mi powiedzieć którego z nich bym wybrała. Ky jest postacią smutną, tajemniczą i melancholijną, takim trochę romantycznym kochankiem. Jego listy poruszyły mnie do głębi. Xander natomiast to typ zdecydowanie bardziej zbliżony do mojego ideału. Poza tym jego poświęcenie dla Cassii było naprawdę imponujące – myślę, że ja nigdy nie zdobyłabym się na taki gest.
Wzruszyło mnie również zakończenie, które wróży wspaniałą drugą część, mam nadzieję, że lepszą niż pierwsza.
Zastanawiam się jaki byłby mój odbiór „Dobranych”, gdybym nie znała „Nowego wspaniałego świata” i myślę, że mógłby się on równać z entuzjazmem. Dla mnie była to po prostu ciekawa historia, opowieść o przełamywaniu nie tylko narzuconych, ale także własnych granic.
Ciężko mi też jednoznacznie powiedzieć, czy polecam tę powieść. Jest ciekawa i jest dobra, ale… jako materiał porównawczy. Szkoda by było, żeby nawet najlepsza współczesna powieść młodzieżowa miała nam zastąpić genialne, klasyczne dzieła.
*****
Z całego serca natomiast polecam wszystkim książkę Adolusa Huxley'a "Nowy wspaniały świat"!