Czy Waszym zdaniem, rodzice powinni wtrącać się w dorosłe życie swoich dzieci?
Ja wychodzę z założenia, że owszem rodzice mogą coś doradzić albo powiedzieć co sami zrobili by w danej sytuacji, ale to co zrobi dziecko, to tylko i wyłącznie jego sprawa. Dlatego też niektóre wydarzenia w „Ukraińskich sercach” doprowadzały mnie do wypowiadania niecenzuralnych słów, a wręcz chwilami gotowała mi się krew w żyłach, przez co podczas czytania odczułam cały wachlarz emocji, które buzują we mnie do dziś, na same wspomnienie tego, co musiała przeżywać Sonia.
„Ukraińskie serca” to niezwykle dojrzała i wzruszająca historia, która pomimo spokojnego początku, zaskoczy Was nieraz! Nie spodziewałam się, że ta książka aż tak emocjonalnie na mnie zadziała, bowiem na samym wstępie nic na to nie wskazywało. Mamy Sonię, która wraca w rodzinne strony. I choć nie jest tym faktem za bardzo rozentuzjazmowana, w momencie gdy jej ojciec chce przekazać jej kierownictwo nad hotelem, dziewczyna widzi w tym szanse na polepszenie swojego życia (nie żeby było złe, ale jednak skończyła studia właśnie w tym kierunku, więc będzie robić to, co umie i na czym się zna ). Wszystko byłoby cudownie, gdyby nie to, że jednak rodzinny biznes wiąże się z tym, że trzeba liczyć się ze zdaniem najbliższych. Do tego gdy na drodze Sonii staje Nazar, pełen życia i ciepła chłopak, dziewczyna już wie, że jej rodzice za żadne skarby go nie zaakceptują. W końcu wybrali dla niej odpowiedniego partnera, przy którym ich córeczka będzie żyła jak pączek w maśle. Czy Sonia posłucha własnego serca? Czy może po raz kolejny dziewczyna posłucha rozumu i będzie chciała sprostać wymaganiom swoich rodziców?
„Czułam, jak jego serce bije szybciej. Czułam jego zdenerwowanie i pierwszy raz od bardzo dawna zdałam sobie sprawę, że komuś na nie zależy.”
J.Harrow stworzyła niebanalną historię, która łapie za serce. Nie zliczę ile razy miałam ochotę rodziców Sonii potrząsnąć i na nich nawrzeszczeć. Autorka w idealny sposób pokazała jak ogromny wpływ na człowieka mają rodzice, bowiem każdy z nas chce liczyć się z ich zdaniem i nie sprawiać im przykrości. Bardzo łatwo w tym momencie zatracić samego siebie i robić to co jest od nas wymagane. Coraz więcej robi się wtedy rzeczy w tajemnicy, co momentami staje się niezwykle emocjonujące, ale na dłuższą metę trochę uciążliwe. Dlatego w „Ukraińskich sercach” mamy motyw zakazanego uczucia, który autorka przedstawiła w naprawdę fajny sposób! Relacje między bohaterami są niezwykle dobrze dopracowanie, przez co wszystko jest takie dojrzale i życiowe, wręcz namacalne. Sami bohaterowie wykreowani są w świetny sposób, przez co dla Nazara można nawet stracić serducho ;) Autorka do samego końca trzyma w napięciu czytelnika, a to co uraczycie na końcu wbije Was z fotel - dosłownie Takiej bomby się nie spodziewałam i przyznam szczerze, że zakończenie zaskoczyło mnie ogromnie! Nie mogłam uwierzyć w taki obrót wydarzeń. Także jeśli jeszcze nie czytaliście „Ukraińskich serc” to ja Wam je ogromnie polecam! Książka dostępna jest również na legimi, także zachęcam!