Jest to już siódma część bestsellerowej "Ani z Zielonego Wzgórza". Tym razem, Ania i Gilbert, z głównych bohaterów staną się raczej tłem dla swoich pociech: Waltera, Jima, bliźniaczek - Nan i Di, Shirleya i Rilli. Dzieci, podobnie jak matka, przeżywają wiele przygód a śledzenie ich perypetii nieraz wywołuje łzy śmiechu lub wzruszenia. Smak prawdziwego szaleństwa poczują jednak, gdy poznają dziatwę nowego pastora w Glen St. Mary - energiczną Florę, wesołego Jerrego, ciekawskiego Karola, marzycielską Unę oraz zbiegłą z domu zastępczego znajdę - Mary Vance, dziewczynkę o wyjątkowo wybuchowym temperamencie. Większość czasu, dzieci spędzają na spotkaniach i zabawach w tytułowej Dolinie Tęczy, gdzie odkrywają znaczenie pasji, poświęcenia i prawdziwej przyjaźni.
Powieść jest lekka, pełna ciepła i przyjemnie się ją czyta. Nie jest może wybitnym tomem, ale we mnie wzbudziła wielką sympatię. Plusem jest na pewno bogata galeria postaci, zarówno głównych jak i drugoplanowych, zaczynając na energicznej Zuzannie, kończąc na wspomnianym jedynie kilka razy, wybuchowym Normanie Douglasie. Bohaterowie są szczegółowi i barwnie opisani, dzięki czemu każdy z nas może znaleźć wśród nich bratnią duszę. Poza tym, pani Montgomery po raz kolejny zachwyciła mnie lekkością pisania, wzbogacając powieść w piękne, bogate słownictwo, które szczególnie pobudziło moją wyobraźnię.
Widocznym minusem jest skupienie uwagi na rodzinie Meredithów. Ich historia faktycznie była bardziej żywa i pełna emocji, dzięki czemu w żadnym z rozdziałów nie było miejsca na nudę. Myślę jednak, że gdyby więcej miejsca pozostawiono młodym Blyth'om, oni również mogliby nieraz nas zaskoczyć. Poza tym, brakuje mi też osoby samej Ani, której perypetie śledziliśmy przez poprzednie sześć tomów. Może jednak autorka stwierdziła, że czytelnika trzeba zaciekawić, a wątek kolejnego pokolenia wprowadził do historii podmuch świeżości, co z tej strony można uznać za plus.
Książkę czytałam dwa razy, mimo iż nie była wyjątkowym okazem literackim. Wydaje mi się, że sięgnęłam po nią kolejny raz z powodu swoistego ciepła i radości życia, emanującej przez wszystkie rozdziały. Ponadto, magia powieści zachwyca, chociaż na chwilę pozwalając utopić w niej smutki i zmartwienia. Tak jak z resztą w każdej części "Ani...".