Cartlon Mellick III "Dom na ruchomych piaskach".
Wyobraź sobie, że świat się zmienia, ludzie mutują, ale w sumie o tym nie wiesz, bo jesteś dzieckiem. Zamkniętym w dziecialni. Pod opieką niani. Bez kontaktu z rodzicami. Mało tego. Nie możesz wyjść poza dziecialnię, bo nie jest to bezpieczne. W cieniach kryją się potwory. Pełzawce. Mimo niebezpieczeństw wciąż tęsknisz za rodzicami. Dziwne, biorąc pod uwagę fakt, że nigdy ich nie widziałeś.
To właśnie historia Polci i jej brata Kleszcza. Zamknięci w dziecialni. Dorastający, ale nie jak normalni ludzie. Polci wyrastają rogi. Zaczynają rosnąć pazury. Wpada w obłęd, gdy dostaje cieczki. Kleszcz natomiast coraz bardziej czuje się opuszczony, pozostawiony sam sobie, na łaskę bądź nie łaskę niani. Niania się psuje. Wszystko się psuje. Gaśnie światło, a do bezpiecznej dziecialni wkraczają pełzawce. Dzieci są skazane na ucieczkę. Nie jest im łatwo. Zwłaszcza Polci. Trwają, uciekają. Szukają swoich rodziców. Docierają do prawdy, która rani ich serca, odbiera chwilowo nadzieję. Chociaż... Nawet najgorsza prawda jest lepsza niż słodkie kłamstwo...
Długo się wahałam, czy sięgnąć po powyższą książkę "Małpi szał" pozostawił mnie na długi czas w ciężkim szoku, łagodnie pisząc. "Dom na ruchomych piaskach" to dziwna książka, utrzymana w dziwnym języku, jednakże wciągająca, trzymająca w napięciu, a nawet wzruszająca. Co prawda, znajdziemy tu dużo obrzydliwości, ale nie są tak bardzo rażące. Co więcej, historia bogata jest w uczucia. Odrzucenie, przywiązanie, bezinteresowna miłość, złość, nienawiść, smutek i żal. Bohaterowie, choć tak bardzo nieprawdopodobnie, są pełni emocji, dlatego wydają się być prawdziwi. Kibicujemy im, do samego końca. Łączymy się z nimi, gdy przeżywają swoje uczucia. Pragniemy, by odnaleźli spokój. Płaczemy, gdy poznajemy z nimi prawdę.
To było ciekawe doświadczenie, pouczające. Pokazujące, co mogłoby się zdarzyć, gdyby nasza planeta umarła, a Ci, którzy byliby bogaci, ważni, postanowili uciec i znaleźć nowy sposób, na przedłużenie gatunku. Ciężko sobie wyobrazić cierpienie dzieci, pozostających poza rodzicielską miłością, totalnie odrzuconych tu po samym poczęciu ich. Próżność dorosłych jest tu strasznie namacalna, aż nóż w kieszeni się otwiera. Przez podejmowanie decyzji względem własnego, aroganckiego myślenia, to właśnie dzieci ucierpiały najbardziej. Ich walka o spotkanie z rodzicami, którzy zostawili ich, bo się nimi brzydzą. Bo ich nie kochają...
Książka zasługuje na polecanie, warta jest uwagi, głębszego przemyślenia. Jest inna. Bałam się jej, naprawdę, ale teraz wiem, że niepotrzebnie zwlekałam. Na pewno szybko o niej nie zapomnę. I klimat. Klimat robi tu ogromną robotę. Jest ciężki, mroczny, smutny, przerażający. Tak bardzo "mój".
Zdecydowanie polecam!