Bardzo rzadko, ale zdarza się, że budzę się z okropnego snu i przez chwilę nie wiem, gdzie jestem. Niby to tylko moment, zanim zdam sobie sprawę, że nie goni mnie szaleniec z piłą albo nie spadam z mostu, a jestem w swoim pokoju. Przerażająca jest ta dezorientacja. Jednak jeszcze bardziej przerażające byłoby, gdybym pewnego dnia obudziła się w nieznanym miejscu i nie wiedziałabym, kim jestem. To właśnie przytrafiło się bohaterce Drugiej szansy autorstwa Katarzyny Bereniki Miszczuk.
Julia budzi się w ośrodku Druga szansa, który działa po to, aby pomagać osobą takim jak ona, które miały wypadek, przeszły coś okropnego w życiu i trzeba je poskładać do kupy. Dziewczyna jako jedyna ocalała z pożaru, który strawił jej dom, ale nie pamięta tego. Julia nie wie kim jest, czy faktycznie nazywa się Julia czy ma rodzinę, gdzie mieszka, ba nie poznaje nawet swojego odbicia w lustrze. Kompletna pusta.
Kiedy sięgałam po tę książkę miałam ochotę na coś psychodelicznego, niepokojącego, przez co poczuję ciarki na plecach. I cieszę się, że dostałam to czego oczekiwałam. Katarzyna Berenika Miszczuk stworzyła bardzo ciekawe dzieło, które jest zaskakujące i niepokojące jednocześnie. W Drugiej szansie dzieją się dziwne rzeczy, które z jednej strony wydają się nieprawdopodobne, ale z drugiej strony może jednak są prawdziwe. Trochę kojarzyło mi się to z Wyspą tajemnic, bo ten film równie mocno mieszał mi w głowie.
Niestety nie mogę, nie wspomnieć o jednej rzeczy. Pomysł na Drugą szansę jest dobry, ale też już gdzieś wcześniej był wykorzystany i w momencie rozpoczęcia czytania tej książki, zapaliła mi się czerwona lampka. W Mara Dyer też główna bohaterka budzi się w szpitalu i ma problemy z pamięcią. Powieść Michelle Hodkin czytałam wiele lat temu, więc już za bardzo nie pamiętam czy obie te książki są masakrycznie podobne, czy to jedyne podobieństwo. Chociaż zdaje mi się, że bohaterki obu historii miały pewnego rodzaju wizje.
Nie tylko na plusie była fabuła, ale również bohaterowie. Zostali oni bardzo dobrze wykreowani. Oczywiście na pierwszym planie mamy Julię, ale jest też grupa innych pacjentów ośrodka, którzy byli świetni. Mogliśmy nie tylko zobaczyć jak razem próbują rozwiązać tajemnice Drugiej szansy, ale też jak nawiązała się przyjaźń między nimi. Mnie najbardziej ujęła dziewczyna, która była zafascynowana wampirami. Ta grupa stanowiła kontrast do osób kierujących i pracujących w ośrodku. Była w tej książce np. taka Morulska, która trochę kojarzyła mi się z Umbridge z Harry'ego Pottera i Zakonu Feniksa albo z terapeutką z Zawsze stanę przy tobie Gayle Forman. O matko nie trawiłam tej baby, na kilometr czuć było od niej fałsz.
Zakończenie książki było udane. Przyznam, że co nieco podejrzewałam co może mieć miejsce, ale podobało mi się to co się wydarzyło i na samym końcu aż pisknęłam z zaskoczenia. Podobało mi się w tym zakończeniu, że nie było rozwleczone albo za krótkie. Idealnie zamknęło całość historii, ale też pozostała taka nutka tajemnicy. Myślę, że autorka spokojnie mogłaby jeszcze coś z udziałem bohaterów Drugiej szansy napisać.