Po „Drzewo migdałowe” sięgnęłam z trzech powodów. Po pierwsze dlatego że książka porównywana jest do powieści „Chłopiec z latawcem” Khaleda Hosseiniego. Po drugie, od zawsze fascynują mnie obce kultury i zawsze chętnie sięgam po książki tego typu. Po trzecie, jak zwykle skłoniły mnie dobre opinie i oceny w serwisach książkowych. Moje oczekiwania w stosunku do tej powieści były ogromne, a po przeczytaniu śmiało mogę stwierdzić że się nie zawiodłam.
Książka opowiada przede wszystkim o Palestyńczykach. A konkretnie o chłopcu imieniem Ahmed. Historia obejmuje kilkadziesiąt lat z jego życia, o których opowiada on sam będąc jednocześnie narratorem powieści. Głównym wątkiem jest również tutaj konflikt palestyńsko-izraelski, w którego tle toczy się życie Ahmeda i jego rodziny. Ich dość przyzwoite życie pewnego dnia zmienia się w koszmar. W jednej chwili tracą dom, a ojciec z winy chłopca ląduje w więzieniu, tym samym pozbawiając ich środków do życia. Ahmed jako najstarszy syn musi szybko dorosnąć. Żyjąc w ogromnym poczuciu winy musi wziąć odpowiedzialność za losy swoje i swoich najbliższych. Niestety nie jest to łatwe żyjąc w kraju ogarniętym wojną.
Chłopak posiada niezwykły matematyczny dar i gdy pewnego dnia dostaje propozycję wzięcia udziału w konkursie, nie namyśla się długo. Udaje mu się wygrać, dzięki czemu otrzymuje stypendium na studia. Jego życie od tego momentu zmienia się diametralnie. Dzięki nauce i ciężkiej pracy może zagwarantować rodzinie godny byt. Początek nie jest łatwy, ale Ahmed walczy z całych sił i się nie poddaje. Nie zdaje sobie sprawy jak daleko zajdzie dzięki swojej wiedzy, sile i wytrwałości.
Książka Michelle Cohen Corasanti jest książką mądrą, która uczy i daje nadzieję. Jest to pozycja obok której nie można przejść obojętnie. Porusza do głębi i zmusza do refleksji. Autorka w sposób niezwykły ukazuje nam jak dramatyczny jest los Palestyńczyków w kraju ogarniętym wojną. Jak straszne konsekwencje ma dla nich konflikt palestyńsko-izraelski. I jak wiele cierpienia i bólu musieli znosić by przetrwać. „Drzewo migdałowe” to książka o rodzinie, o miłości i o sile przetrwania. Ahmed pomimo przeciwności losu nie poddał się, walczył mimo iż życie wielokrotnie dało mu w kość. Postawił sobie cel i wytrwale do niego dążył. Dzięki swojemu uporowi i sile mógł zagwarantować sobie i swojej rodzinie lepsze życie. Mógł odkupić swoje winy.
Tytułowe drzewo migdałowe jest świadkiem wojny i życia Ahmeda. Jest to również symbol siły i trwałości. A przede wszystkim symbol bezpieczeństwa i rodzinnego ogniska. To pod tym drzewem Ahmed wraz ze swoją rodziną mieszkał gdy stracili dom i to jego owoce jedli gdy doskwierał im głód. To tam, na gałęziach tego drzewa Ahmed jako dziecko ukrywał się i marzył, to pod tym drzewem doświadczył swoich najpiękniejszych chwil. Gdzie jego dom, tam i drzewo migdałowe, które pomimo upływu lat i czasu dalej stoi chroniąc to co dla niego najważniejsze, czyli rodzinę.
„Drzewo migdałowe” to książka o której prędko nie zapomnę. Wywołała we mnie niesamowitą burzę emocji i uczuć. Jestem pewna że jeszcze kiedyś do niej powrócę. A jeśli to ma być debiut autorki, to ja poproszę o więcej takich debiutów w literaturze. Jestem oczarowana i z niecierpliwością będę czekać na kolejną książkę pani Michelle Cohen Corasanti.