„Człowiek — to brzmi dumnie. Każdy nosi w sobie swoją prywatną wojnę, którą sam musi stoczyć, bez względu na to, czy ją wygra, czy przegra; także sprawiedliwość, którą tylko on może wymierzyć”.
Jerzy Kosiński. Malowany ptak
„Dusze Niczyje” to cudownie napisana, boleśnie piękna, ujmująca, niezwykła powieść, która poruszy struny serca, wywoła emocjonalną burzę i wstrząśnie. Całość napisana jest z dużą lekkością i niezwykłą wrażliwością, dzięki czemu książka wciąga już od pierwszych stron. To jedna z pozycji, która pozostanie na długi czas w pamięci i zmusza do refleksji.
W ciemności tej historii dostrzeżemy szczegóły, które nie są zauważalne dla wielu. Opowieść o sile, przyjaźni w ciężkich czasach wojny, determinacji, ludzkim okrucieństwie, cierpieniu, ale również namiastce miłości. Autor pokazuje, że pomimo ogromnego cierpienia można zobaczyć również odruchy dobra, w tak złym miejscu, w którym znaleźli się bohaterzy.
W tej książce Paweł J. Sochacki w fikcję literacką wplata prawdziwą historię, odsłaniając kulisy realizowanej przez Trzecią Rzeszę okrutnej wizji idealnego świata i zbrodni, w której ofiarami stali się najbardziej bezbronni i pozbawieni opieki chorzy, pacjenci szpitali psychiatrycznych. Akcja powieści została umieszczona pod koniec drugiej wojny światowej, w zakładzie psychiatrycznym „azylu” dla obłąkanych w Obrawalde, to miejsce powstało ze strachu, boleści, głodu i próżności dyrektora Grabowskiego.
Autor zabiera nas do miejsca, w którym ludzi traktowano z największym okrucieństwem, a cierpienie, śmierć w męczarniach i krzywda ludzka stanowiły dzień powszedni.
Autor idealnie oddał mroczny i trudny klimat tej historii. Fantastycznie poprowadzi opowieść, budując napięcie, by pokazać prawdziwe piekło, osób znajdujących się w Obrawalde.
Dzięki takim powieścią historia wciąż żyje i nie zostanie zapomniana.
Książka składa się z sześciu części.
„Ale współczucie tu nie istniało. Nie było miejsca na empatię ani miłosierdzie. Panoszyły się obojętność i okrucieństwo”.
Bohaterzy świetnie nakreśleni, wyraziści, złożone psychologiczne, w których znajdziemy wiele sprzeczności i ogromne emocje, dzięki czemu postacie stają się bardzo autentyczne i dają głębi tej historii.
Autor umiejętnie ukazuje ich emocje, możemy poczuć i zobaczyć wszystkie ich obawy, strach, to co czują, myślą, i przed jakimi dylematami muszą stanąć.
„Nie miała komu się wyżalić, wypłakać czy opowiedzieć o traumie, jaką znowu przechodziła. Poczuła się jak na bezludnej wyspie, pełnej zimnych głazów i ostrych skał. Wystarczył jeden fałszywy ruch, ześlizgnięcie się stopy i nastąpi koniec”.
Erna zostaje przeniesiona ze szpitala w Eppendorf w Hanowerze do zakładu dla obłąkanych w Obrawalde. Bardzo szybko przekonuje się, że miejsce, które miało ją uratować, okazało się prostą drogą ku zagładzie. Obłuda i
brutalność tego miejsca, okazuje się pułapką bez możliwości sprzeciwu i każdego dnia musi walczyć o przeżycie i pracować w pocie czoła. W dodatku musi uważać na każdy swój krok i szybko odnaleźć się w nowej rzeczywistości. Dopiero gdy zostaje przeniesiona do pracy w administracji, przy wpisywaniu dokumentów o zgonach, jej warunki ulegają poprawie, ale tutaj może jedynie liczyć na siebie i milczeć, by przetrwać. Jednak bardzo martwi się o swoje przyjaciółki Astrid i Ruth, które muszą walczyć i zapracować na każdą kromkę chleba. Gdy tylko może podrzuca im coś, choć wiąże się to z dużym ryzykiem. Czas w Obrawalde nie działał na jej korzyść i jej mieszkańców. Każdy dzień pobytu w tym zakładzie, odkrywał jak działa ta machina śmierci i do czego zdolni są ludzie.
-Czy Erna pomimo ryzyka poświęci się dla swoich przyjaciół?
-Czy Erna sprawi, że jej pobyt w Obrawalde nie będzie czasem straconym?
-Czy bliskość z Hansem sprawi, że dozna szczęścia, mimo ciągłego ocierania się o śmierć?
-Czy Obrawalde upadnie pod ciężarem ciał swoich ofiar?
-Czy Erna wyjdzie bez szwanku z Obrawalde?
-Czy w końcu, ktoś usłyszy krzyk zbrodni, jak wydarzyła się w Obrawalde i zakończy wielką machinę zagłady niepełnosprawnych i obłąkanych?
Polecam.