Oto wszechwładny starzec. Szef ogromnej korporacji. Rządzi całym krajem. Mianuje prezydenta, premiera, posiada własne linie lotnicze, niezliczone fabryki i zakłady przemysłowe, ma własną telewizję, prasę i radio. Przejął wszystkie banki. Jedynego właściciela banku, który mu się sprzeciwiał, doprowadził do bankructwa. Zbudował w stolicy dwie wieże, wysokościowce, w których mieszczą się biura jego korporacji. Mieszka samotnie w starym, odrapanym domu, ma tylko dwa kilkudziesięcioletnie garnitury, rzadko wychodzi z domu. Nie lata samolotem, nigdy nie był za granicą. Do zarządzanie imperium ma ludzi, którzy wykonują wszystkie jego rozkazy. Rządzi za pomocą korupcji, znajomości, metodą kija i marchewki. Demonstracje niezadowolonych studentów i robotników tłumi siłą. Podlega mu przecież również policja i wojsko.
Wydaje się wam znajomy? To Eugenio Olid, bohater powieści mało znanego u nas meksykańskiego pisarza, napisanej w latach 60- tych XX wieku. Rzecz dzieje się w fikcyjnym kraju w Ameryce Łacińskiej i jest satyrą na mechanizmy władzy i korupcji tam panujące. Czy aby na pewno tylko tam i tylko w ubiegłym wieku? Mechanizmy dyktatury od wieków nie ulegają zmianie... Znamienne, jak ta książka nadal jest aktualna.
Otóż don Eugenio pewnego dnia umiera i swoją ekscentryczną ostatnią wolą dotyczącą sposobu pochówku wprowadza ogromne zamieszanie wśród najbliższych pracowników i przyjaciół. Poznajemy historię Olida, sposoby w jakich dorobił się majątku, a także historie grupy najbliższych mu współpracowników. Don Eugenio był łotrem, ale czy jego „przyjaciele” byli lepsi? Dlaczego tyle lat wypełniali bez szemrania jego rozkazy, godzili się na upokorzenia? Książka jest świetnie napisana, miejscami czyta się ją jak powieść przygodową, akcja jest wartka, styl autora obrazowy, potoczysty i pełen złośliwego humoru.
Ostrzegam jednak: pierwsze zdanie zajmuje całą stronę drobnym drukiem i zaczynając czytać byłam przerażona, że nigdy się nie skończy. Całe szczęście pojawia się kropka i później autor rzadko stosuje taki zabieg. Jeżeli już, to zawsze w sposób uzasadniony i dla wciągniętego w akcję czytelnika niezauważalny. Perełka!