Jesteście zwolennikami książek w twardej czy miękkiej oprawie? Czy jednak jest to dla Was bez znaczenia?
„Dziedzictwo Orquidei Diviny” autorstwa Zoraidy Córdova, stanowi piękną historię o głęboko skrywanych sekretach, które sprawiają, że tytuł ten pochłonie miłośników historii o współczesnych wiedźmach!
Montoyowie są przyczajeni do życia bez zadawania pytań. Wiedzą, że lepiej nie dociekać, dlatego spiżarnia jest zawsze pełna albo dlaczego nestorka ich rodu nigdy nie opuszcza swojego domu. Gdy więc otrzymują od Orquidei Diviny zaproszenie na ceremonię umierania, spodziewają się wreszcie poznać tajemnice, których tak uparcie strzegła. Jednak kobieta zamienia się w drzewo, pozostawiając swoim bliskim więcej pytań niż odpowiedzi.
Siedem lat później dary Orquidei objawiają się na różne sposoby, dając jej przodkom nieoczekiwane błogosławieństwa i moce. Wkrótce ktoś potajemnie zaczyna badań drzewo genealogiczne rodu Montoya by zniszczyć linię rodową Orquidei. Jej potomkowie, chcąc ocalić rodzinę i odkryć prawdę udaję się do Ekwadoru - miejsca, w którym ich babka pogrzebała swoje tajemnice i nigdy już nie oglądała się za siebie...
Dzisiaj wyjątkowo rozpocznę moją recenzję od pochwalenia wydawnictwa za sposób wydania tej książki. Osoby odpowiedzialne za okładkę wykonały kawał dobrej roboty - to głównie ze względu na nią skusiłam się na ten tytuł. Bardzo podobają mi się te róże oraz ptaki wokół tajemniczej kobiety - no nie sposób jest odmówić takiej pięknej oprawie. W środku tej powieści czeka na Was rysunek drzewa genealogicznego, który jest bardzo pomocy w czasie czytania początkowych rozdziałów. „Dziedzictwo Orquidei Diviny” zawiera dość sporą liczbę bohaterów i coś czuję, że gdyby nie owe drzewko, pojęcie kto jest kim w tej historii zajęłoby mi dość sporo czasu.
Pomimo, że tytuł ten skończyłam czytać kilka dni temu nadal uważam, że autorka musiała użyć jakiegoś zaklęcia w czasie pisania... Nie wiem jak jej się to udało, ale po przeczytaniu piątego rozdziału straciłam kontakt z otaczającą mnie rzeczywistością. Podczas czytania wręcz delektowałam się każdym słowem. Nie spodziewałam się, że za tak piękną okładką kryje się równie piękna historia.
Muszę przyznać, że autorka ma świetny styl pisania - „Dziedzictwo Orquidei Diviny” było moją pierwszą stycznością z jej warsztatem, to jednak bardzo szybko złapałam z pisarką wspólny język. Bardzo spodobał mi się stworzony przez nią klimat - pierwszy rozdział stanowi zaproszenie na przysłowiową herbatkę do domu Orquidei, w którym wspomina, że nadszedł czas umierania. (Nie powiem, byłam zaskoczona ostatnimi zdaniami na pierwszej stronie.) Zoraida od samego początku zabiera swojego czytelnika do świata pełnego tajemnic, który otwiera przed nim bardzo powoli. Mimo, że nie jestem zbyt wielką fanką książek z powolną fabułą, to jednak w czasie czytania tego tytułu mi to nie przeszkadzało.
Czy książkę polecam? Jeśli lubisz sięgać po historie, które pomogą Ci zapomnieć o codziennych problemach i pozwolą się zrelaksować, to „Dziedzictwo Orquidei Diviny” jest pozycją idealną dla Ciebie. Jest to nie tylko piękna historia pełna niewiadomych, ale również opowieść o sile rodzinnych więzi, którą powinniśmy pielęgnować na co dzień. Co tu dużo mówić pozwólcie autorce zabrać Was do tajemniczego świata rodziny Montoyów.