Dzień, w którym cię straciłam recenzja

Ciężko jest sobie wyobrazić, a co dopiero przeżyć na własnej skórze sytuację, w której nasze ukochane dziecko ginie w najmniej spodziewanych okolicznościach. 
 Dokładnie taki los spotkał główną bohaterkę - Jess, w niezwykle poruszającej powieści „ Dzień, w którym Cię straciłam " Fionnuala Kearney. 📚🦉

   Wiadomość o zaginięciu w lawinie córki - Anny, która spadła na Jess jak grom z jasnego nieba, jest dla niej ogromnym szokiem. Jedyną bliską osobą jaka w tej chwili pozostała kobiecie, jest jej pięcioletnia wnuczka - Rose. To właśnie ta mała istota sprawia, że Jess znajduje w sobie na tyle siły, aby móc dalej egzystować i walczyć z kolejną masą problemów, jakie na niej spoczywają. Wszelkie rodzinne sekrety, po ujżeniu światła dziennego, stawiają przed sobą wiele trudnych i ciężkich do wyjaśnienia pytań, na które tak czy inaczej trzeba znaleźć właściwą odpowiedź. 
 Co w tej całej historii nas najbardziej zaskakuje to fakt, że Jess tak naprawdę nigdy nie znała własnej córki, a cała ta historia jest widziana z perspektywy Jess. Mamy jednak okazję bliżej poznać samą Annę i wielu innych bohaterów zamieszanych w całą tą trudną do wyjaśnienia, rodzinną historię. 
 📚🤓
 Czy jest to w ogóle możliwe, żeby nie znać własnego dziecka ? 🤔 
Jak się okazuje jest to możliwe... 📚🦉