Cienie na księżycu recenzja

Dziewczyna o wielu imionach

Autor: ·3 minuty
2012-08-31
Skomentuj
Polub, jeżeli recenzja Ci się spodobała!
DZIEWCZYNA O WIELU IMIONACH

„Miłość nadciąga jak burzowe chmury, ucieka przed wiatrem i rzuca cienie na Księżyc.” [s. 5]

Czy znacie bajkę o Kopciuszku? Oczywiście, że tak. Chyba nie ma osoby, która w dzieciństwie nie czytała tej przesyconej magią opowieści. Mnie przeszkadzała tylko jedna rzecz: bohaterka nie potrafiła postawić się złej macosze i żyć po swojemu. W takim razie, co by było, gdyby Kopciuszek wzięła sprawy w swoje ręce? Wtedy powstałyby „Cienie na Księżycu”.

„Nie oglądaj się za siebie.” [s. 193]

Kilkunastoletnia Suzume dowiaduje się, że jej ojczym stoi za śmiercią jej ojca. Postanawia się zemścić. Dzięki niedawno odkrytym umiejętnościom magicznym ukrywa się w kuchni pałacu ojczyma, później ucieka na ulice miasta i wydostaje się z więzienia. Aż w końcu znajduje sposób na pomszczenie ojca. Wie, że musi zdobyć względy Księżycowego Księcia. Ale nawet, jeżeli potrafi ukryć się przed oczami innych ludzi, to serce jest bardziej przenikliwe...

„Jesteśmy ludźmi pokoju i czujemy odrazę do zabijania, ale mamy bogate ziemie i musimy umieć ich bronić. Nasi synowie i córki walczą i polują, i szanujemy ich za to. Ale nie dlatego, ze wiemy, co znoszą, aby wypełnić swoje obowiązki. Zabić znaczy tyle co zniszczyć, a zniszczenie niesie ze sobą rozpacz.” [s. 162]

Opisanie historii Suzume zajęło Zoe Marriott ponad półtora roku. Większość tego czasu z pewnością autorka spędziła na zbieraniu informacji na temat Japonii. I okazuje się, że ten czas został spożytkowany, bo na kartach „Cieni na Księżycu” czuje się atmosferę Japonii. Nie sposób nie zwrócić uwagi na zarysowanie obowiązków służby, jak i całej drabiny feudalnej społeczeństwa. Na klimat wpływają także wielobarwne kimona, ozdobne spinki wpinane we włosy przez kobiety, czy ceremonie picia herbaty. Dzięki tym z pozoru nikłym szczegółom, Zoe Marriott stworzyła niezwykłą opowieść osadzoną w Japonii.

Tak a propos słowniczka, chyba jednak wolę, jeśli przypisy są umieszczone pod na dole strony. Za każdym razem, gdy pojawiało się nieznane określenie, musiałam przekopywać się na sam koniec i szukać tam „swojego wyrazu”. Zwłaszcza na początku, kiedy tych wyrazów autorka umieściła najwięcej, stawało się to bardzo irytujące.

„Jeśli teraz mogłabyś coś zrobić, coś zmienić, Yue? Co by to było? Nie myślę o rzeczach niemożliwych. Myślę o czymś, co można sobie wypracować i zdobyć tylko dzięki sobie. Czy jest coś, czego byś chciała?” [s. 263]

Autorka powiedziała kiedyś, że chciała stworzyć takiego Kopciuszka, który nie byłby bezbronny. W pewnym sensie jej się to udało, Suzume jest tkaczką cieni. Oznacza to mniej więcej tyle, że może nakładać na siebie iluzje, sprawiać, że w oczach ludzi wygląda jak chce. Nieco nie spodobał mi się moment, którym Suzume dowiaduje się o swoich umiejętnościach. Zoe go bardzo spłaszczyła, przez co dziewczyna wydaje się w tym momencie niesamowicie płytka i kompletnie nie zainteresowana. Bardzo skupia się za to na smutku i ukrywaniu swojej żałoby, co za często prowadziło ją do samookaleczeń, czyli zrobiło z naszej Suzume coś na kształt emo. Nijak mi to pasowało, doskwierał mi także fakt, ze autorka przedstawiła to w sposób najzupełniej naturalny. Zero potępienia, Suzume martwiła się tylko, czy uda jej się dostatecznie ukryć blizny.
Pozostałe postacie są raczej epizodyczne, więc Marriott nie poświeciła im dużo uwagi.

„Czasami ludzie, choć wcale tego nie chcą, ranią się nawzajem. Tylko dlatego, ze są tacy, jacy są, dlatego, ze żyją.” [s. 297]

Narracja pierwszoosobowa zarabia sobie na solidny plus. Dzięki niej szczegółowo możemy poznać główną bohaterkę i przeżyć z nią wszystko, począwszy od wizyty żołnierzy w domu rodzinnym. Wraz z biegiem wydarzeń jej spojrzenie na świat wyostrza się, Suzume nie jest już rozpieszczoną dziewczynką, ale musi uczyć się o siebie zadbać. Autorka popisała się szczególnie w sferze uczuć’ te przedstawiła dokładnie, zarazem nie przytłaczając czytelnika natłokiem uczuć Suzume.

Na koniec przyznam, że spodziewałam się chyba czegoś innego, ale Cienie na Księżycu” wciąż są lekturą godną przeczytania. Mimo tego, że historia miłosna zdawała się być płytka i naciągana, to pozostałe aspekty to reasumują, dzięki czemu książkę czyta się przyjemnie. Nie nazwę tego dziełem wybitnym, ale nie sposób nie zwrócić uwagi na ogrom pracy, jaki autorka włożyła w powstanie powieści, co korzystnie odbiło się na całokształcie.
Polub, jeżeli recenzja Ci się spodobała!

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki
Cienie na księżycu
2 wydania
Cienie na księżycu
Zoe Marriott
8.6/10

Kilkunastoletnia Suzume orientuje się, że ojczym, z którym mieszka, jest odpowiedzialny za śmierć jej ojca. Postanawia się zemścić. Dzięki swoim umiejętnościom magicznym ukrywa się w kuchni pałacu ojc...

Komentarze
Cienie na księżycu
2 wydania
Cienie na księżycu
Zoe Marriott
8.6/10
Kilkunastoletnia Suzume orientuje się, że ojczym, z którym mieszka, jest odpowiedzialny za śmierć jej ojca. Postanawia się zemścić. Dzięki swoim umiejętnościom magicznym ukrywa się w kuchni pałacu ojc...

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki

Zobacz inne recenzje

Suzume wiele przeszła. Jej początkowo szczęśliwe życie zmieniło się diametralnie po tym, jak na własne oczy widziała śmierć swoich bliskich. Po tym wydarzeniu - choć z całych sił starała się normalnie...

@Suza @Suza

Zastanawialiście się kiedyś, jak ważne jest dla Was to co posiadacie? Nie drogi telefon, modne ciuchy czy inne materialne dobra. Myśleliście kiedyś ile znaczy dla Was dom, rodzina i sama przynależność...

@AmeliaGrey @AmeliaGrey

Nowe recenzje

Tylko dobre wiadomości
Z optymizmem patrzeć w przyszłość
@Moncia_Pocz...:

Już dość dawno nie sięgałam po książki Agnieszki Krawczyk, choć kiedyś czytywałam je systematycznie. Postanowiłam nadro...

Recenzja książki Tylko dobre wiadomości
Pomiędzy wiarą a przekleństwem
Jestem oczarowana
@stos_ksiazek:

Ależ wyciągnęłam się w tę książkę. Po prostu przepadałam! Nie spodziewałam się, że „Pomiędzy wiarą a przekleństwem” Joa...

Recenzja książki Pomiędzy wiarą a przekleństwem
Wegetarianka
Od wegetarianizmu do choroby psychicznej
@sweet_emily...:

Miałam się zachwycić, a pozostał niesmak, rozdrażnienie i ścisk w żołądku. Podjęcie decyzji, aby zostać wegetarianką w...

Recenzja książki Wegetarianka