Recenzja książki Echo man

Debiut literacki Sam Holland zapowiadał się niezwykle ciekawie. W okolicy premiery Instagram zalała fala pozytywnych recenzji. Miałam duże oczekiwania i niestety ogromnie się zawiodłam.

„Echo Man” to książka o seryjnym mordercy, który wzoruje się na zbrodniach słynnych przestępców. Dla osoby takiej jak ja, która zna historie wielu makabrycznych zbrodni, doszukiwanie się powiązań było wręcz fascynujące. Jednak mój początkowy zachwyt ulotnił się bardzo szybko.

Zacznijmy od tego, że to nie jest thriller dla osób o słabych nerwach. Tutaj aż roi się od bardzo obrazowych opisów, które dla przeciętnego czytelnika mogą okazać się zbyt mocne. Ja jestem uodporniona nawet na najbardziej krwawe opisy. Ta obrazowość i nawiązania do prawdziwych zbrodni była dla mnie ogromnym atutem. Niestety w pewnym momencie te wszystkie zalety przestały mieć znaczenie, bo oderwane od rzeczywistości działania bohaterów i irytujące zachowanie przyćmiły wszystko co najlepsze.

Takich bohaterów jak w tej książce było już wielu. Nie było tam ani jednej osoby, która by się wyróżniała. A przynajmniej nie w sposób pozytywny. Każdy bohater był wykreowany w taki sposób, że czytanie książki stało się męką. Zachowania były całkowicie oderwane od rzeczywistości, a do tego były niespójne. Tutaj nie dało się kogokolwiek lubić. Nie miałam komu kibicować i było mi obojętne co się z nimi stanie. Głupie zachowania bohaterów mogłabym jeszcze wybaczyć, ale nie to, że motywy mordercy okazały się pozbawione sensu. Nic nie składało się w spójną całość. Powstał chaos, którego ostatecznie nie dało się autorce pozbierać w sensowną całość.

I gdyby tego było mało, to rozwiązanie jest przewidywalne i to już od samego początku, co przekreśliło całkowicie możliwość wystawienia tej książce pozytywnej opinii. Uważam, że potencjał jest zmarnowany. Zamysł był bardzo dobry, ale wykonanie było słabe.

Wiem, że ta książka zbiera ogrom pozytywnych opinii. Naprawdę zazdroszczę każdej osobie, która czerpała jakikolwiek przyjemność z czytania. Dla mnie największym plusem był fakt, że była ona dość krótka i całkiem szybko się ją czytało

W przypadku debiutów staram się przymykać oko na małe niedociągnięcia. Tutaj jednak tak bardzo się wszystko posypało, że ciężko udawać, że tych wszystkich wad nie ma. Mimo wszystko zachęcam Was do jej przeczytania. Skądś te pozytywne opinie się biorą, więc może będziecie w gronie szczęśliwców.