Jestem już jakiś czas po lekturze książki „Epi. Nie pozwól mi upaść” powiem Wam szczerze, nie wiem co o niej napisać. Jest to bowiem pozycja wyjątkowa.
Byłam bardzo ciekawa tej książki. Zastanawiałam się bowiem, jak pisarka, która dotychczas pisała książki fantastyczne, poradzi sobie z innym gatunkiem. EPI jest to powieść obyczajowo – romantyczna, więc całkiem coś innego, niż to do czego przyzwyczaiła nas Katarzyna Wycisk. I niech nie zwiedzie Was różowa okładka z pięknym artem, jest to też książka poruszająca bardzo ważne problemy.
Pierwszym z nich, którego można się domyśleć po tytule, jest epilepsja. Choroba, z którą zmaga się nasza główna bohaterka Lena. Książka pokazuje nie tylko jej przeżycia i przeciwności losu z jakimi musiała się zmierzyć, ale też zawiera informacje jak powinno się postępować z epileptykiem w momencie ataku. I jest to moim zdaniem bardzo ważne, bo o tej chorobie wiemy bardzo mało. Szczerze powiedziawszy, do momentu lektury tej powieści, byłam święcie przekonana, że w trakcie ataku należy choremu przytrzymywać ręce i nogi. I jakże byłam w błędzie! A to tylko jedna z ważnych informacji.
Kolejnym problemem, z którym tym razem mierzy się Alek, jest przemoc w rodzinie. Przeżycia tego bohatera pokazują, że nie każda rodzina, która z zewnątrz wygląda na idealną, musi taka być. Za ścianami domu, może rozgrywać się dramat.
Ta książka nie jest dla każdego. I nie chodzi tu o styl pisania. Ten bowiem jest bardzo przyjemny i wciągający. Siadłam do książki na 5 minut, a skończyłam czytać po 2 godzinach. Ta książka jest dla tych, którzy lubią czytać o przeżyciach, refleksjach i dylematach bohaterów. Ponieważ nie mamy tu jakiejś zawrotnej akcji, czy zwrotów w fabule. Wydarzenia toczą się powoli, spokojnie w swoim tempie, dzięki czemu dokładnie poznajemy, co czują i myślą nasi bohaterowie. To co najważniejsze w tej książce, dzieje się w ich głowach. Ja uwielbiam poznawać wnętrze bohaterów, widzieć ich przemianę, poznawać ich uczucia i myśli. Tym ta książka mnie kupiła.
Jedyne do czego mogłabym się doczepić są sceny erotyczne. Nie przepadam za nimi, a parę ich tu jest. Niektóre bym po prostu usunęła, ponieważ według mnie, były nieadekwatne do sytuacji, która wydarzyła się wcześniej i nie były konieczne. Ale to moja osobista opinia, innym nie musi to przeszkadzać.
EPI jest to książka o miłości, nie tylko do drugiego człowieka, ale też takiej do siebie, o akceptacji własnej osoby, swoich zalet, ale też przede wszystkim swoich wad, niedoskonałości i chorób. Jest to książka o tolerancji, zrozumieniu i oddaniu. Jest to książka, o której długo się myśli po jej przeczytaniu. POLECAM!