Serce Lodu recenzja

Fanfik Skyrima z modem na przyśpieszenie

WYBÓR REDAKCJI
Autor: @RuBrykaPopkulturalna ·5 minut
2020-12-07
1 komentarz
11 Polubień
Książka Arkadego Saulskiego przypomina moje nieprzyzwoite i beztroskie nastoletnie fantazje na temat idealnego fantasy – takiego z dziką magią, potworami oraz wyprawą po potężny artefakt i bohaterem, który nieustannie macha mieczem, bo inne rozwiązania są mu obce i po prostu nieskuteczne. Polityczne intrygi? Wewnętrzne rozterki? Podstępne i misternie knute plany? Przecież takie ozdobniki mogą niepotrzebnie spowalniać pędzącą akcję i dobrą zabawę… pozbycie się wszystkich to jednak gwarantowana zadyszka oraz perspektywa padnięcia z wyczerpania lub znużenia.

Jeżeli książka fantasy rozpoczyna się w niemal identyczny sposób co memiczny już początek gry Skyrim, to serce rośnie przepełnione nadzieją – i to nie tylko ze względu na to, że w taki oto sposób musi się rozpoczynać naprawdę epicka przygoda. Za zabiegiem tym zdaje się kryć również popkulturowa świadomość, która może okazać się źródłem wielu smaczków przemyconych w historii. Od dawna jednak wiadomo, czyją matką jest nadzieja.

Erin Barinor to były najemnik, cwaniaczek, znawca magicznych glifów oraz penetrator starożytnych ruin. To po prostu fantastyczna wersja Ricka O’Connella – tylko nieco bardziej ponura. Poznajemy go, gdy wraz z innymi złapanymi przestępcami zmierza do miejsca wykonania egzekucji. Tak. Siedzą oni na wozie. Tak. Czeka ich ścięcie toporem. Tak. Jeden z nich ukradł konia. I tak! Ktoś tu ma usta zasłonięte ścierą! Gdy nadchodzi kolej, aby to nasz główny bohater położył głowę na katowskim pieńku, wykonanie wyroku powstrzymuje… niestety w tym momencie na scenie nie pojawia się wściekły pradawny smok, a jedynie ksiądz, który wygląda, jakby wszystkie swoje punkty doświadczenia inwestował w siłę i wytrzymałość. Kapłan wyciąga Erina spod topora w bardzo konkretnym celu. Świat – chociaż jeszcze sam tego nie wie – wymaga ratunku. Były najemnik ma pomóc w odnalezieniu potężnego artefaktu oraz powstrzymaniu szaleńca dążącego do wojny. Oczywiście przygoda czeka ich w iście fantastycznej scenerii – muszą wyruszyć do wpół dzikiej krainy, gdzie magia nadal jest potężna, barbarzyńskie plemiona zjednoczyło pragnienie panowania nad światem, a na każdym kroku można potknąć się o starożytne ruiny lub niebezpieczne stworzenia. Nie ma co przedłużać – pora na przygodę!

Saulski zabiera nas do świata stanowiącego całkiem ciekawą hybrydę. W zupełnie fantastycznej krainie pojawia się cała masa elementów zaczerpniętych z naszej rzeczywistości lub wyraźnie się do niej odwołujących – na czele Stolicy Apostolskiej stoi papież, prawie wszyscy spodziewają się Inkwizycji, odbyło się kilka krucjat przeciwko poganom, a małe wojownicze państewko doczekało się trzech rozbiorów (natomiast o jego władcach rozpisywał się niejaki Janos Dugos). Reszta jest już znacznie bliższa gatunkowej konwencji – no może z tą różnicą, że mroźna i dzika kraina pełna pierwotnych plemion dla odmiany znajduje się na południe od cywilizacji i głównych bohaterów. Najciekawiej prezentującym się elementem w świecie ulepionym przez Saulskiego jest jednak system magiczny – a w zasadzie byłby takim elementem, gdyby autor zdecydował się poświęcić mu nieco więcej czasu. Wspomniane glify badane przez kościół, poszukiwane przez Erina i wykorzystywane w barbarzyńskim procesie tworzenia mutantów są niejasne i owiane tajemnicą – niektórzy traktują je jako zapomniany język, inni zakładają, że to międzywymiarowe pęknięcia czy nawet żywe istoty wymykające się ludzkim zmysłom i zrozumieniu (co brzmi niczym intrygujący pomysł zaczerpnięty z najciekawszych wizji SF). Wszystkie te elementy sprowadzone zostają jednak do roli najzwyklejszej i traktowanej po macoszemu scenografii dla pędzącej na złamanie karku historii.

Autor niemal od razu wprowadza historię na wysokie obroty – walka na miecze, krwawe rytuały i magiczne kreatury rzucające się wszystkim do gardła przewijają się niemal na każdej stronie. Solidna dawka dynamicznej akcji z całą pewnością przypadnie do gustu miłośnikom energicznego fantasy, którzy obcinanie potworom głów cenią sobie bardziej niż pałacowe intrygi i polityczne przepychanki. Z czasem jednak autor zaczyna nas tym zwyczajnie zamęczać. Saulski nie zwalnia tempa nawet na chwilę – nie pozwala nam odetchnąć, poznać lepiej bohaterów i wejść w przedstawiony świat. Budowania napięcia czy zagęszczania atmosfery próżno tu szukać, a przesadnie rozpędzona akcja z czasem zaczyna najzwyklej w świecie psuć zabawę. Autor nieustannie podkręca tempo, jednocześnie macha niedbale ręką na wszystkie nieważne jego zdaniem elementy – takie jak chociażby zarysowanie postaci czy kształtujących się między nimi relacji. Jego historia pędzi tak bardzo, że już nie tylko łapie zadyszkę, ale jest bliska wyplucia własnych płuc – dochodzi do sytuacji, w których dynamiczne fragmenty walki przedzielone są zaledwie dwoma skromnymi i wepchniętymi chyba jedynie z konieczności akapitami. Pragnienie stworzenia fantastycznego literackiego akcyjniaka sprawia, że Saulski nawet naturalne fabularne przestoje – takie jak podróż głównych bohaterów czy lizanie ran po właśnie zakończonych zmaganiach – ozdabia retrospekcjami kolejnych walk czy innych przygód. Wszystko pędzi, bohaterowie są nam obcy, świat zdaje się kartonowym tłem, a kolejne zwroty akcji rozczarowują coraz bardziej, bo jedynie migają niczym wykastrowane z cutscenek fragmenty rozgrywki – Serce Lodu rzeczywiście czasami przypomina grę, ale taką, w której dostajemy losową postać, a wszystkie dialogi przeskakujemy namiętnym stukaniem spacji w oczekiwaniu na schematyczną nawalankę.

Czarne charaktery również zostają nieprzyjemnie zadeptane. Stanowią one zaledwie wypełnienie obowiązkowego elementu – są nieciekawe, słabo zarysowane i nie zostaje im poświęcona nawet odrobina uwagi. W momencie nadchodzącego decydującego starcia zostają momentalnie zmiecione z planszy – nieelegancko, w pośpiechu i idiotycznie, jakby dla historii znaczyły mniej niż trzecioplanowy pijak z przydrożnej karczmy. O wielkich finałowych pojedynkach na śmierć, życie i cięte riposty też możemy zapomnieć – niektóre kończą się, zanim zdążyły się w ogóle zacząć. Zaniedbane zostaje w zasadzie wszystko – od bohaterów, przez pozornie rozległy świat, po intrygę. Samo machanie mieczem z czasem zaczyna być mało atrakcyjne i zwyczajnie nuży – Saulski konsekwentnie zamęcza najlepszy element książki, skracając niedbale i bez zachowania pozorów przyzwoitości wszystkie pozostałe wątki. Jedyną dodatkową atrakcję może stanowić poszukiwanie popkulturowych odniesień. Na kartach Serca Lodu znajdziemy komponenty przywodzące na myśl Pieśń Lodu i Ognia, Wehikuł Czasu Wellsa czy naszego rodzimego Inkwizytora. Niedbałe podejście do istotnych składowych sugeruje jednak, że wszelkie nawiązania są raczej dowodem leniwego przepisywania pomysłów niż gatunkową grą z motywem fantastycznej przygody.

Psst… Drogi Wędrowcze! Tak, Ty! Jeżeli dotarłeś aż tak daleko i Ci się spodobało, koniecznie zajrzyj na RuBrykę Popkulturalną i chodź pogadać o książkach (i nie tylko)!

RuBryka Popkulturalna ocenia: 6/10
Recenzja ta została początkowo opublikowana na portalu Nerdheim.pl

Moja ocena:

Data przeczytania: 2019-12-20
× 11 Polub, jeżeli recenzja Ci się spodobała!

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki
Serce Lodu
Serce Lodu
Arkady Franciszek Saulski
7.3/10
Serie: Polskie Fantasy, Uniwersum Orlanu

(Wydanie I, Wydawnictwo Fabryka Słów, Lublin-Warszawa, 2019) "Serce lodu" - Nikt nie wie, czym jest Serce Lodu. To artefakt, zaklęcie, machina? Wiadomo tylko, że daje władzę i wszyscy chcą je posiąś...

Komentarze
@tsantsara
@tsantsara · ponad 3 lata temu
Fanfik Skyrima z modem na przyśpieszenie
Z modemem?
@RuBrykaPopkulturalna
@RuBrykaPopkulturalna · ponad 3 lata temu
A tym razem bez literówki ;) Mod jako potoczne określenie modyfikacji gry komputerowej stworzonej przez społeczność graczy. W tym przypadku odnosi się mocno Skryrima, który jest grą bardzo często i gęsto modyfikowaną przez fanów:)


× 1
@tsantsara
@tsantsara · ponad 3 lata temu
Dzięki za wyjaśnienie! :)
Serce Lodu
Serce Lodu
Arkady Franciszek Saulski
7.3/10
Serie: Polskie Fantasy, Uniwersum Orlanu
(Wydanie I, Wydawnictwo Fabryka Słów, Lublin-Warszawa, 2019) "Serce lodu" - Nikt nie wie, czym jest Serce Lodu. To artefakt, zaklęcie, machina? Wiadomo tylko, że daje władzę i wszyscy chcą je posiąś...

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki

Pozostałe recenzje @RuBrykaPopkultur...

Wieża asów
Rozdanie na porządnym haju

Potwór rodem z opowiadań Lovecrafta? Masoneria złożona z niepoczytalnych nadludzi? Międzyplanetarni szpiedzy, inwazja kosmicznego robactwa, superbohaterskie starcia i za...

Recenzja książki Wieża asów
Bogowie muszą być szaleni
Toksyczne uczucia do własnej bohaterki

W drugim tomie przygód niezwyciężonej Dory Wilk okazuje się, że nie tylko bogowie potrafią być szaleni. Wszystko wskazuje na to, że nieokrzesane rozentuzjazmowanie swego...

Recenzja książki Bogowie muszą być szaleni

Nowe recenzje

Osiem dni maja
Osiem dni maja
@ladybird_czyta:

Wydawać by się mogło, że śmierć wielkiego przywódcy III Rzeszy była równoznaczna z zakończeniem wojny i sromotnym upadk...

Recenzja książki Osiem dni maja
Księga porodu
Księga porodu
@Gosia:

„Księga porodu” Karoliny Laskowskiej to pozycja obowiązkowa dla każdej kobiety, która planuje zostać mamą, bądź już spo...

Recenzja książki Księga porodu
Krwawa Toskania
Krwawa Toskania – recenzja
@wolinska_ilona:

Uwielbiam klimatyczne kryminały, których fabuła osadzona jest w malowniczych i urokliwych sceneriach. Dlatego też bez z...

Recenzja książki Krwawa Toskania
© 2007 - 2024 nakanapie.pl