Mario Vargas Llosa to najwybitniejszy współczesny pisarz, laureat literackiej nagrody Nobla w 2010 roku. Jego powieści m.in. „Pochwała macochy”, „Ciotka Julia i skryba”, „Szelmostwa niegrzecznej dziewczynki” czy „Miasto i psy” są znane wszem wobec, nawet jeśli ktoś nie czytał tych pozycji, to tytuły na pewno kojarzy. Bardzo lubię prozę tego peruwiańskiego pisarza, jest w niej wiele emocji, niedopowiedzeń i łamania tabu, więc jak tylko ukazała się książka „Fonsito i księżyc” (dedykowanej najmłodszym), moja wyobraźnia błyskawicznie się uruchomiła, bo za żadne skarby nie mogłam pojąć tego, że Llosa może napisać bajkę.
Traf chciał, że na prezent dostałam tę pozycję. Nawet sobie nie wyobrażacie jak wielkie było moje zdziwienie na widok tej książki. Mało tego, że lektura liczy sobie zaledwie czterdzieści stron, to dokładnie w stu wersach została zamknięta historia chłopca imieniem Fonsito, który pragnął pocałować najładniejszą dziewczynkę w klasie. Niestety Nereida pozwoli dać sobie buziaka tylko wtedy, kiedy Fonsito podaruje jej księżyc z nieba. Przed chłopcem czeka wielkie wyzwanie, teoretycznie niemożliwe do wykonania.
Bajkę czyta się błyskawicznie, jest ona sympatyczną opowieścią o tym jak realizować własne marzenia i nie poddawać się, nawet jeśli cel wydaje się nieosiągalny. Urok tej pozycji tkwi w tym, że w prostocie słów ujęty został czar dziecięcej radości i fantazji, poza tym dorosły czytelnik dzięki szczerej oraz odważnej postawie chłopca, może przenieść się do lat kiedy to nie było rzeczy niemożliwych, a jedno zadanie miało setki rozwiązań, co ważniejsze miłość była prawdziwa i silna.
Oczywiście można przyjąć, że historia Fonsita jest metaforą czegoś znacznie głębszego, wszak nasz bohater to mały, przebiegły, intrygant z powieści „Zeszyty don Rigoberta” i „Pochwały macochy” , natomiast w tej historyjce jego postawa zmienia się o 180 stopni, jest słodkim, nieziemsko uroczym dzieciakiem, który chce tylko i wyłącznie całusa od czarnowłosej Nereidy. Arystoteles podkreślał, że dobra metafora powinna przypominać zagadkę, a jej ułożenie wymaga dostrzeżenia podobieństw w rzeczach niepodobnych. Bogiem a prawdą, nie chcę doszukiwać się czegoś, czego być może wcale w tej opowieści nie ma, dla mnie jest to urocza bajka o pierwszym zauroczeniu, a przed wszystkim o spełnianiu marzeń.
Na zakończenie dodam, że oprawa graficzna tej pozycji jest doskonała, jednak w tym momencie pojawia się jeszcze jedna myśl. Kto tak naprawdę jest targetem tej książki?, bo jeśli dziecko, to pomimo uroku książeczki, za tę cenę wolałabym kupić maluchowi np. baśnie braci Grimm, a jeśli to zakamuflowana historia dla dorosłych, to jednak wolę poczytać coś znacznie bardziej absorbującego.
Podsumowując „Fonsito i księżyc” to przyjemna, piękna historia, zapewne konieczna dla koneserów prozy Llosy, gdyż warto mieć w swoim zbiorze opowieść tak inną od reszty prac autora. Dla pozostałych czytelników będzie to oryginalne spotkanie z chłopcem, dla którego ściągnięcie Księżyca na Ziemię nie jest zadaniem niewykonalnym.