Od momentu, gdy ujrzałam okładkę najnowszej powieści Emilii Szelest, wiedziałam, że będę musiała ją poznać bliżej. Szczerze mówiąc, nawet bez czytania opisu moja chęć na jej lekturę była bardzo wysoka. W końcu ta pozycja wylądowała w moich łapkach i mogłam się z nią zapoznać. Czy moje pozytywne nastawienie i ekscytacja były słuszne? O tym w tej recenzji.
Karolina jest poczytną pisarką, której powieść zostanie zekranizowana. Musi więc lecieć do miasta aniołów, by tam wziąć udział w pracach nad filmem oraz poznać zespół, który skomponuje do niego piosenkę przewodnią. Między liderem The Free Birds a Karoliną zaczyna coś iskrzyć, jednak jest pewien problem: Alex nie do końca potrafi zaufać nowym osobom, a z kolei ona jest młodą mężatką... Czy wspólne siedem dni będzie miało szansę na rozpoczęcie prawdziwego love story? Czy też może zakończy się wielkim dramatem?
Na początek opowiem o plusach tej powieści, a trzeba wiedzieć, że ma ona ich trochę. Przede wszystkim główni bohaterowie: Karolina i Alex. Oboje zostali bardzo ciekawie i dobrze przedstawieni, dzięki czemu nie miałam takiego odczucia, że są to postacie kartonowe i bez wyrazu. Obydwoje są charakterni, więc w tym miejscu kłaniam się autorce, ponieważ stworzyła ona naprawdę fajnych bohaterów, których trudno nie polubić. No... może Karolinę trochę trudniej jest zaakceptować, gdyż na początku miewała ona swoje humorki, ale nie wolno się zniechęcać. Potem jest już tylko lepiej, obiecuję!
Kolejną zaletą tej historii jest wątek muzyczny, który całkowicie mnie zachwycił. Nie dość, że zespół składa się z naprawdę ciekawych osobowości, to jeszcze autorka zadbała o to, by ich momenty w książce wyglądały naprawdę naturalnie, dzięki czemu z łatwością mogłam wyobrazić sobie ich pracę nad kolejnymi utworami czy po prostu spędzanie wspólnie czasu. Mnie jest dość łatwo kupić takimi elementami, więc proszę się nie dziwić, że i tutaj się zachwycam.
Sam styl pisania i język także zasługują na dużego plusa. Free Birds czyta się bardzo lekko, przyjemnie i szybko, więc jest to idealna historia na jeden zimowy wieczór. Dodatkowo romantyczny wątek naprawdę jest interesujący i choć znany może być z innych podobnych powieści, to i tak tę książkę czyta się momentami z wypiekami na policzkach. Ta historia po prostu hipnotyzuje, a jeżeli ktoś jest miłośnikiem romansów - prawdopodobnie również zachwyci się tą pozycją.
Mimo tylu zalet nie mogę napisać, że jest to powieść idealna. Bywały momenty, kiedy się nudziłam, a także udało mi się przewidzieć kilka wydarzeń, z czego nie do końca jestem zadowolona - liczyłam na większe zaskoczenie i prawdziwe wyskoczenie z kapci. Choć sam wątek muzyczny był bardzo interesujący, to jednak Free Birds jest dla mnie romansem dość przewidywalnym i momentami schematycznym (niestety).
Czy przez to nie będę go polecać? Wykluczone! Moim zdaniem każdy czytelnik romansów, którego zaciekawi ta pozycja, powinien po nią sięgnąć - być może odnajdzie swoją nową książkową miłość. Dodam na koniec jeszcze, że moje pierwsze spotkanie z twórczością Emilii Szelest mogę uznać za całkiem udane i z pewnością sięgnę po pozostałe książki autorki.