Debiut Jacka Łukawskiego to intrygujące spojrzenie na to, co może dziać się w małym miasteczku, gdy budzi się wyobraźnia i legendy. „Odmęt” to połączenie kryminału z thrillerem psychologicznym, bo nigdy nie wiadomo, co będzie, kiedy zło miesza ludziom w głowach. Łukawski ma niezwykły talent budowania mrocznego klimatu, w którym niczym mgła unosi się aura tajemniczości. Trudno jest przewidzieć, co będzie następne.
Głównym bohaterem jest Damian Wolczuk, dziennikarz, który w jeden dzień musi zmienić swoje życie. Traumatyczne wydarzenia zmuszają go do ucieczki, nie potrafi sobie poradzić z przeszłością. Damian decyduje się zacząć nowe życie w Krakowie, to właśnie tam dostał pracę w kolejnej gazecie, ale los bywa przewrotny. W Chęcinach cudem udaje mu się uniknąć śmierci. Wypadek samochodowy jest kolejną drwiną losu z niego. Samochód nie nadaje się do dalszej jazdy, ale sprawa zaczyna być coraz bardziej tajemnicza, gdy sprawca stłuczki zostaje znaleziony martwy, a wraz z nim również pasażerowie. Czytelnik ma wrażenie, że wraz z Wolczukiem do Chęcin zawitało Zło, które magicznie wybudza starą legendę i wówczas akcja nabiera tempa, a Damian czekając na naprawę samochodu, zaczyna polowanie na seryjnego mordercę. Policja w małym miasteczku w końcu ma nikłe umiejętności, a dziennikarz śledczy nie ma skrupułów, przynajmniej tak uważa nasz główny bohater.
Intryga autora wprawia czytelnika w osłupienie. Zakończenie poświęci jest takie, że pozostawia mętlik w głowie, a ja mimo wszystko staram się (wciąż) odtworzyć wszystkie zwroty akcji i zobaczyć, co przeoczyłam, jaki ważny fragment książki ominęłam, dając się tak zwieść. Cała historia jest oparta na szczególe, przez co momentami miałam wrażenie, że jest to niepotrzebne, wymuszone. Wybijałam się z historii, a spowolnienie akcji było dla mnie już za duże. Jednak zastanawiam się też, czy ten zabieg nie dodał właśnie tej tajemniczości i mistycyzmu co do samej opowieści. Powieść toczy się wielotorowo, łatwo jest coś przeoczyć, ale to sprawia, że chyba mogłam poczuć większe zaskoczenie na samym zakończeniu historii. Jestem niesamowicie zadowolona jak autor poradził sobie z kreacją tylu bohaterów, żaden z nich nie był opisany po łebkach, a ich spójność sprawiała, że czytelnik poniekąd sam wybrał się do Chęcin i był tam między postaciami. Niesamowite jest w ogóle to, jak świat zwalnia, gdy jesteśmy w małym miasteczku. Wielkie brawa dla autora za zbudowanie historii z niesamowitym mrokiem w tle. Narastająca tajemniczość historii i wieczne znaki zapytania w głowie sprawiły, że chciałam jak najszybciej skończyć książkę, żeby tylko móc poznać prawdę.
Ile tajemnic może kryć się w małym miasteczku? Ile mieszkańców kryje swojego sąsiada, sąsiadkę, aby tylko prawda nie wyszła na jaw? A przede wszystkim, kto zabija? Czy Damian znajdzie seryjnego morderce, czy będzie potrafił go powstrzymać? Co skrywa jego przeszłość?
Wpadnijcie w Odmęt, jeśli lubicie mrok, tajemniczość i wielką niewiadomą. Porwie Was klimat Chęcin i szybko zaczniecie grę z mordercą.
Serdecznie dziękuję Wydawnictwu Czwarta Strona Kryminału za umożliwienie mi tej wyprawy hen daleko na południe Polski i razem z Damianem prowadzić własne śledztwo.