Bardzo lubię kryminały. Uwielbiam w nich te tajemnicze zagadki, które trzeba rozwikłać wraz z bohaterami. Częste zwroty akcji, elementy historii układające się w całość czy nieoczekiwany finał to coś, czego oczekuję w tego typu literaturze. Chętnie zatem sięgnęłam po „Poza granicą szaleństwa” spodziewając się wciągającej lektury. Jakie są moje wrażenia po przeczytaniu tej powieści?
Warszawska policja zajmuje się sprawą śmierci Grzegorza Rosy. Wygląda na to, że doszło do nieszczęśliwego wypadku. Sytuacja zmienia się, gdy patolog sądowy odkrywa nacięcie na narządach płciowych denata. Niedługo później pod kołami tramwaju ginie pewna tancerka. Policjanci pod przywództwem Franciszka Dylika przeglądają akta sprzed lat w poszukiwaniu powiązań z obecnymi zgonami. Z czasem okazuje się, że sprawa jest o wiele bardziej skomplikowana, niż się wydawało i skrywa wyjątkowo mroczne tajemnice...
„Poza granicą szaleństwa” wciąga od pierwszej strony. Zaczyna się dość tajemniczo i w związku z tym intryguje na samym starcie, co oczywiście, zasługuje na plus. Następnie dowiadujemy się, że w całą sprawę zamieszanych jest wiele osób z pozoru nie powiązanych ze sobą. Tutaj można się nieco zgubić. Bohaterów jest naprawdę sporo, co trochę przeszkadzało mi w odbiorze i zbijało z tropu. W ostateczności udało mi się jednak odnaleźć w sytuacji i z czasem wszystko zaczęło nabierać większego sensu, a zakończenie naprawdę mnie zaskoczyło.
Miałam momenty, kiedy chciałam tę książkę odłożyć na półkę. Czasami odnosiłam wrażenie, że akcja zwalnia i nie odczuwałam aż takiej radości z czytania. Z drugiej strony jest sporo fragmentów, które bardzo mnie zaciekawiły i sprawiły, że trudno było mi się oderwać. Autor zastosował tutaj ciekawy zabieg, który zachęca czytelnika do dalszej lektury. Mianowicie chodzi o krótkie rozdziały posiadające zakończenia wymagające dalszego wyjaśnienia. Na dodatek teraźniejszość przeplata się z retrospekcją, w której również jest sporo niewiadomych. Uważam, że jest to świetne rozwiązanie w przypadku kryminału stającego się dzięki temu intrygującą lekturą.
Czytanie „Poza granicą szaleństwa” było dla mnie świetną rozrywką. Cieszę się, że miałam okazję poznać twórczość pana Wojciecha i pewnie sięgnę po jego inne książki. Tę natomiast polecam miłośnikom kryminału. Myślę, że będziecie usatysfakcjonowani wyborem.