Każdy z nasz kiedyś chodził do szkoły, posiada różne wspomnienia, jednak nie każdy chodziło do gimnazjum
„Gimbaza” skwalifikowana jest jako literatura młodzieżowa jednak śmiało można ją polecić również dorosłym czytelnikom. Autor w swojej opowieści przedstawia świat z dwóch stron- okiem 14- letniego chłopaka, który dzięki swojej niecodziennej barwie głosu otrzymał ksywkę „Lektor” oraz z perspektywy nauczyciela- jednak w tej sytuacji są to ogólnikowe zajawki. Głównie dominująca część pozycji to własne doświadczenia i wspomnienia.
Autor na samym początki książki nie oszczędza miasta, w którym toczy się fabuła. Łódź- przedstawiona jest w czarnych barwach. Dla osób takich jak ja czyli, która nie miała przyjemności nigdy postawić w tym mieście nogi , jest to zdecydowanie antyreklama. Na myśl przychodzi od razu kwestia z polskiej komedii, „W mieście łodzi gdzie nawet bieganie psom szkodzi”.
Krzysztof Czewojsta przenosi swoich czytelników do 2007 roku kiedy rozpoczęcie roku przypada na 3 września. Wspomniany nastolatek Lektor, w zasadzi zostaje zmuszony do przeprowadzki, której przyczyną jest awans ojca. Chłopak rzucony na głęboką wodę- w nowe środowisko to początkowo ciężki dla niego temat do ogarnięcia. Nowe zasady, szkolna hierarchia i podziały, wymuszające określenie się komu się kibicuje Łks czy Widzew. Fakt, że ojciec chłopaka pracuje w policji nie jest powodem do dumy, gdyż zawód, który wykonuje jest znienawidzony przez nastolatków. Autor również w swojej opowieści przedstawia sposób myślenia, postrzegania świata przez gimnazjalistów poprzez komentowanie wydarzeń, które rzeczywiście miały miejsce jak np. wybory parlamentarne. Poruszana również jest tematyka patologii jednak nie tylko dotycząca samych uczniów, a ich rodziców, rodzin czy również dotycząca grona pedagogicznego, które na myśl o swych podopiecznych odczuwa strach, niechęć.
„Lektor” w zasadzie radzi sobie całkiem nieźle w nowym środowisku, pomimo sytuacji w domu, wiecznej walce z matką, której nie darzy sympatią, traktując ją jednoznacznie jako osobę, która go poniża i znęca się psychicznie. Matka mająca wizję dziecka, które błyszczy jak diament i jest powodem do chwalenia się całemu światu jaki to skarb trzyma w domu.
Presja matki wywołuje naturalny bunt w wieku, który jest zdecydowanie jednym z najtrudniejszych w życiu człowieka. Kto jednak wytrzymałby wysłuchując ciągłych narzekań, reprymend itp. Autor ukazuje również podział władzy w rodzinie, skupiając się jednak na fakcie, że to ojciec jest filarem rodziny i ma ostatecznie do powiedzenia najwięcej. Tworząc przy tym stereotypowy model rodziny, który trwa do dziś.
„Gimbaza” to historia, gdzie poznajemy codzienność, w której młody człowiek będzie musiał stawić czoła zdegradowanemu społeczeństwu, którego owocem są dzieci niosące przesłanie ze swoich patologicznych wzorców jakim są w tym przypadku rodzice. To opowieść, w której będzie musiał dokonywać wyborów, rozważyć i odpowiedzieć na pytanie co jest ważniejsze dla niego samego i jaki rachunek przyjdzie zapłacić za szacunek do samego siebie.
Gimbaza to nie tylko prawdziwa lekcja dla „Lektora” ale dla każdego z nas, osób zawodowo związanych z edukacja, ojców, matek , opiekunów.
Gdzie kończy się niewinność, tam zaczyna się… gimnazjum. Łódź z początku dwudziestego pierwszego wieku to miasto kontrastów. Z jednej strony prężnie rozwijająca się aglomeracja, z drugiej – wciąż ni...
Gdzie kończy się niewinność, tam zaczyna się… gimnazjum. Łódź z początku dwudziestego pierwszego wieku to miasto kontrastów. Z jednej strony prężnie rozwijająca się aglomeracja, z drugiej – wciąż ni...
"ɢᴅᴢɪᴇ ᴋᴏńᴄᴢʏ sɪę ɴɪᴇᴡɪɴɴᴏść, ᴛᴀᴍ ᴢᴀᴄᴢʏɴᴀ sɪę... ɢɪᴍɴᴀᴢᴊᴜᴍ". "Gimbaza" to debiut literacki Autora , który rozpoczyna się dość nietypowo, bo od "słowa od autora", w którym pan Krzysztof (cóż za przep...
Akurat w ostatnim czasie miałem okazję odwiedzić Łódź. W sumie to z Warszawy 120 km i czy to pociągiem, czy samochodem, półtorej godziny i już jesteśmy we włókienniczym mieście. Właśnie to miasto odg...
@biegajacy_bibliotekarz
Nowe recenzje
Z optymizmem patrzeć w przyszłość
@Moncia_Pocz...:
Już dość dawno nie sięgałam po książki Agnieszki Krawczyk, choć kiedyś czytywałam je systematycznie. Postanowiłam nadro...