Wyobraź sobie, że budzisz się rano w zupełnie nowym miejscu i kompletnie nie masz świadomości, co się stało. Dziwne, prawda? Sytuacja rodem z kosmosu, w której znalazła się główna bohaterka powieści Kamili Ciołko-Borkowskiej pt. "Przezwykłe przygody nieboszczki Marysi". Dla śmiertelnika te niewyobrażalne zjawisko wydaje się tak absurdalne, że aż wzbudza śmiech połączony z kpiną. Jednak w książce przybiera niezwykle realistycznego charakteru. Nagle bowiem zwyczajna kobieta wiodąca nudną egzystencję wśród podobnych sobie śmiertelników ze świata żywych przenosi się do świata umarłych, gdzie rządzą aniołowie. Zatrzymuje się w poczekalni i spotyka tam najbliższych znanych jeszcze z ziemskiego życia.
Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie okoliczności przybycia – nagłe i niespotykane. Rozpoczyna się więc jej wędrówka po zaświatach, poznawanie na nowo nieżywych, którzy odbywają swoją karę czy pokutują, aby móc trafić do nieba. Obraz rodem z opowieści naszych krewnych czy wymuszonych wierzeniami. Nic dziwnego, że Marysia zaczyna uwiarygodniać tę historię, wierzyć w to, co widzi oraz traktować wszystko poważnie.
Swoją tułaczkę traktuje trochę jak próbę zrozumienia wszystkiego, co ją spotkało. W ziemskim życiu łatwo nie miała – spotkało ją wiele tragedii. Teraz znalazła więc czas na zrozumienie tego, czego wcześniej doświadczyła. Pragnie za wszelką cenę wybaczyć, odkupić oraz poznać bliskich z zupełnie innej strony. "Przezwykłe przygody nieboszczki Marysi" to momentami metafizyczna opowieść o kobiecie zawieszonej między dwoma światami, która zaczyna rozumieć, że jako śmiertelniczka cierpiała na wieczny niedoczas. Nie potrafiła się pochylić nad wieloma sprawami. Żyła jak wszyscy – pędząc niczym pendolino i nie oglądając się za siebie. Nie miała czasu na radość, przeżywanie prawdziwych emocji czy zdobywanie doświadczeń. Dopiero śmierć pozwoliła jej na chwilę refleksji.
Dopiero teraz zaczyna pojmować, że wszystkie plany i marzenia nie mają sensu w obliczu śmierci, która zazwyczaj przychodzi nieproszona, aby upomnieć się o czyjąś duszę. "Ostatnia podróż", czyli biuro, w jakim znalazła się w niezrozumiały dla siebie początkowo sposób to wędrówka zbłąkanego samotnika wyposażonego jedynie w bagaż doświadczeń. Następuje więc w tym momencie swoiste oświecenie, przebudzenie nieboszczki. Niczym Dante traktuje oba światy niezwykle realnie, ponieważ zupełnie swobodnie porusza się w dwóch rzeczywistościach – ziemskiej oraz boskiej. Czyściec to jeden z przystanków, gdzie spotyka równie zbłąkane dusze, jak jej. Ta relokacja pozwala zrozumieć, co wydarzyło się w świecie ziemskim i jakie wynikają z tego powodu zagrożenia. Jednak w tym wszystkim nie jest sama, ponieważ czuwa nad nią przewodnik-opiekun, który umożliwia kobiecie duchowe poznanie nie tylko napotkanych po drodze ludzi, ale też jej samej.
Ten spacer po niebiańskich przystankach daje bohaterce czas na oswojenie się z nową sytuacją, na chwilę refleksji. Nie brakuje tutaj też zwyczajnie ziemskich emocji – radości, płaczu, co tylko uwiarygodnia tę historię, która pod wieloma względami przypomina wydarzenia z życia każdego z nas.
Te metafizyczne, momentami paranormalne przeżycia pozwalają też przeżyć, a nawet boleśnie odczuć prawdę o ludzkiej egzystencji, przeznaczeniu oraz konsekwencjach podejmowanych decyzji, których brzemię każdy odczuje bez względu na poniesione straty. Owo brzemię to wiedza ziemskich poczynań prowadząca do samodoskonalenia pozwalającej na spokojny wieczny odpoczynek w empireum. Niczym w "Boskiej komedii" mam tu więc do czynienia z upadkiem oraz czyśćcem, a nawet piekłem, z którego droga prowadzi już tylko do nieba, jeśli zadana pokuta zostanie odprawiona. Autorka, zupełnie jak Dante, zrozumiała wędrówkę jako przebycie drogi od wewnętrznego ja do zewnętrznego uwolnienia od tego, co było, a co tak naprawdę jest oczyszczeniem.
Świat nieubłaganie pędzi do przodu. Wydawać by się mogło, iż nic nie jest w stanie go zatrzymać. A jednak… Skupieni na swoich problemach, gnamy wraz z nim, nie zdając sobie sprawy z istnienia innego ...
Świat nieubłaganie pędzi do przodu. Wydawać by się mogło, iż nic nie jest w stanie go zatrzymać. A jednak… Skupieni na swoich problemach, gnamy wraz z nim, nie zdając sobie sprawy z istnienia innego ...
Książka to trafiła do mnie tak naprawdę tylko dlatego, że ja gapa nie zauważyłam, że nabór recenzentów trwał do tomu II. Na szczęście wydawnictwo przesyłając wspomniany tom, zaopatrzyło mnie także ...
@ewelina.czyta
Pozostałe recenzje @sylwiacegiela
„Listy do przeszłości” – poruszająca podróż przez miłość, przebaczenie i dziecięce traumy
„Urodziłam się, by żyć” to druga część autobiograficznej opowieści, dzięki której autorka mogła z pełną wnikliwością zajrzeć w głąb siebie i jeszcze raz przeanalizować w...
"W stronę serca" – literacka podróż ku prawdziwym emocjom
"W stronę serca" Luizy Włoch to autobiograficzna opowieść o miłości i różnej jej obliczach napisana z perspektywy przebytych doświadczeń. Kobieta na swojej drodze spotyk...