Czasami odkrywam w sobie niezmierzone pokłady książkowego masochizmu - jak inaczej mógłbym wyjaśnić sam sobie sięganie po książkę z takim tytułem i taką okładką? Ale w odmętach internetu - czyli tam gdzie także nie powinienem ostatnio brylować - zaświtało światło, które sprawiło, że nie mogłem się przybycia "Zniewolonego księcia" na moja półkę doczekać.
A światłem tym była obietnica skomplikowanych intryg, typowych dla dworskiego życia.
Czy otrzymałem obiecane dymy i lustra, czy też przeciwnie, dostałem po twarzy prześcieradłem z komnaty księcia?
Następca tronu Akielos, Damianos, zostaje zdradzony przez własnego brata i wysłany jako podarunek księciu do tej pory wrogiego państwa, Vere. Gdyby w Vere jego tożsamość wyszła na jak, mógłby spodziewać się najgorszego. Damianos jest wojownikiem; honorowym, pełnym dumy - jego los każe mu jednak pochylić głowę przed wydawałoby się okrutnym i rozpieszczonym przyszłym władcą Vere. Jednak nie wszystko co się widzi na verańskim dworze jest prawdą - a książę Laurent nosi maskę doskonałą.
A jednak. "Zniewolony książę" jest bardzo udaną próbą wejścia na zblazowany dwór, gdzie każde słowo ma swoje reperkusje. Gdzie książęta muszą pilnować się bardziej niż niewolnicy. I gdzie życie ludzkie znaczy bardzo niewiele. Przeciwstawienie sobie Laurenta i Damianosa - ludzi o kompletnie różnych charakterach - było bardzo ciekawym posunięciem. Damen - raczej prosty i honorowy, prawdomówny i dumny - którego miejsce jest raczej na polu bitwy i pośród szczęku oręża, niż na dworze pełnym żmij. I Laurent - nauczony kłamać, by postawić na swoim, a przy okazji człowiek bardzo inteligentny, potrafiący obrócić każdą rozmowę na swoją korzyść. Ta dwójka jest jak ying i yang. Jak ogień i woda. Gdy w grę zaczyna wkraczać wielka polityka, Damianos i Laurent musza zawrzeć sojusz, który jest tak kruchy, jak i niewiarygodny.
"Zniewolony książę" jest książką zdecydowanie dla dorosłych. Przemoc, także seksualna, rozpasanie verańskiego dworu, dziecięcy nałożnicy - jesli ktoś jest wrażliwy na tym punkcie, odradzam lekturę. Są tutaj brutalne praktyki i sadyzm możnych. Jest to powieść o niewolnikach i panach, ale nie tylko - i w zasadzie to jest jej sedno. To przednia zabawa dla każdego kto lubi drugie dno, podstęp i gładkie słowka chroniące zgniłe wnętrze owocu. Mimo, że można przewidzieć postęp akcji.
Czyli jednak nie był to mój masochizm ( w który i tak wątpię, a nawet mu zaprzeczam). Styl autorki jest może prosty i niewymagający, jednak plecie ona przy jego pomocy wyszukane sploty i interesującą fabułę. Byłbym nawet zawiedzony, gdyby tak się nie stało. Ta okładka może wieszczyć albo coś niesamowicie niestrawnego... albo jest jak Laurent, pełna kłamstw i niedopowiedzeń, kryjących się pod dość prostą fabułą.
Dymy i lustra. I trochę uroczej arogancji.