Michalina Wisłocka, matka naszej małej polskiej rewolucji seksualnej, postać znana większości dorosłych Polaków, a już przede wszystkim tym, których początki dorosłości i życia w związkach przypadły na czasy PRL-u. Kobieta rewolucjonistka, która pokazała ludziom w tych dziwnych czasach, że z miłości i seksu można się po prostu cieszyć, a nie tylko żyć w ciągłym strachu przed niechcianą ciążą i zawstydzeniu w tej intymnej tematyce. Autorka „Sztuki kochania” była ostoją i powiernicą dla swoich pacjentek. W żaden sposób ich nie oceniała, pomagała im wręcz zrozumieć, że sfera intymna nie została nam dana, by prowadzić do ciągłego zażenowania, ale by z tej miłości, nie tylko fizycznej, czerpać radość i energię do życia.
Czy jednak kobieta, która tak trafnie doradzała innym, wspierała ich, sama była w tej miłości szczęśliwa? Okazuje się, że niestety nie tak, jak sama sobie to wszystko wymarzyła. Nieudane małżeństwo z niepoprawnym egoistą, który wyrzekł się nawet własnych dzieci. Życie w trójkącie, który miał być takim cudownym rozwiązaniem, a jednak okazał się totalnym fiaskiem. Kilku kolejnych mężczyzn, którzy mieli być potencjalnymi nie tylko kochankami, ale jednak nie byli materiałem na odpowiedzialnego partnera do grobowej deski.
Całe życie poszukiwała swojego miejsca na ziemi, jednak nie wszystko układało się według jej założeń. Prawdopodobnie nie była to tylko wypadkowa jej ciętego charakteru, ale i prawdopodobnego Zespołu Aspergera, który nigdy nie był oficjalnie zdiagnozowany. Jeżeli Wisłocka faktycznie miała zaburzenia ze spektrum autyzmu, tłumaczyłoby to wiele w jej życiorysie, gdyż takie osoby mają pewną ciężkość w rozumieniu otaczającego ich świata i trudność w komunikacji społecznej, gdyż zbyt dosłownie rozumieją pewne rzeczy, a taka właśnie była tytułowa Gorszycielka.
Dzięki prowadzonym przez nią pamiętnikom, w których zapisywała różne ważne dla siebie myśli i przeżycia, rozmowom z osobami jej bliskimi i doskonałemu opracowaniu powstał skomponowany przez autorkę owej biografii, Violettę Ozminkowski, ciekawy obraz życia Michaliny Wisłockiej, gdzie opowieści opierały się nie tylko na jej życiu zawodowym czy prywatnym, ale przede wszystkim na jej uczuciach, odczuciach związanych z daną sytuacją, co bardzo dobrze pokazuje jaka ona była, z tą swoją infantylnością, byciem kolorowym ptakiem, który przez całe swoje życie poszukiwał właśnie takiej miłości, jaką sama opisała w „Sztuce kochania”, która mimo upływu lat nadal cieszy się ogromną popularnością.
Cieszę się, że dzięki uprzejmości Wydawnictwa Prószyński i S-ka miałam możliwość zapoznania się z historią pani Michaliny. Choć jest to kolejne wydanie jej biografii, na podstawie, której powstał osławiony film Marii Sadowskiej „Sztuka kochania. Historia Michaliny Wisłockiej”, to uważam, że jest to historia warta uwagi. Polecam każdemu, kto lubi czytać biografie, bo opowieść o tej postaci jest tak samo barwna jak była ona sama.