Jeśli jest jakaś tematyka, której zawsze daję szansę i ona także ma dużą szansę mi się spodobać, to są to czarownice. Czarownice, które kryjąc się przed ludźmi niemagicznymi, snują swoje zaklęcia, rzucają klątwy, walczą z demonami lub... parają się czarną magią. Po dość burzliwych przejściach z Anetą Jadowską, przyszła kolej na Magdalenę Kubasiewicz, która jest o wiele bardziej naturalna w przedstawianiu swojej bohaterki, choć modus operandi cykli obu autorek jest podobny. W obu seriach mamy magiczną enklawę i parającą się detektywistyczną robotą wiedźmę. Jednak Kubasiewicz pisze lepiej i mniej znęca się nad czytelnikiem przy pomocy niebotycznych mocy swoich postaci. Pierwsza część przygód Jagody Wilczek wprowadziła nas do jej świata, pokazała możliwości klątw, jako tako nakreśliła system magiczny. Drugi tom odpowiada na jeden z pomysłów autorki zasiany w pierwszym tomie - tytułowej przysługi dla czarnoksiężnika.
Jagoda wciąż doprowadza do porządku swoje emocje po wydarzeniach z "Kołysanki dla czarownicy", gdy do jej mieszkania wtacza się (dosłownie) uczeń czarnoksiężnika, żądając wypełnienia przysięgi. Jagoda nie wie, jak wielką ta wizyta stworzy lawinę, zarówno zdarzeń jak i niebezpieczeństw. Nagle na jej życie wydaje się nastawać jakby więcej istot, a Jaga nawet nie wie czy uczeń czarnoksiężnika jest po jej stronie, jakie ukrywa sekrety ani nawet, czy jest bezpieczna w jego towarzystwie. Talent to splatania klątw przyda sie teraz w dwójnasób. Jaka szkoda tylko, że nie studiowała uważniej demonologii...
Pierwszym co rzuca sie w oczy w prozie Kubasiewicz, to lekki, niewymagający styl, który może jest dość prosty, jednak sprawia, że przez powieść raczej się płynie, niż ją czyta. Z łatwością pozwala nam zwizualizować co dzieje się na kartach książki, co nawet niektórym bardzo poczytnym pisarzom trudno jest osiągnąć. Podczas czytania widziałam sceny, które były opisane, widziałam je niczym w filmie. To bardzo przyjemne uczucie i chciałabym, by zdarzało się częściej podczas lektury.
Główna bohaterka jest niesamowicie "grywalną" postacią. Dlaczego używam sformułowania pochodzącego z gier komputerowych? Jagoda jest postacią, w którą bardzo łatwo by było wcielić sie w grze: łatwa do polubienia, można się z nią utożsamiać, nie ma kompleksu boga, jej wady tylko pokazują wyraźniej zalety. Nie jest towarzyska, ale nie do przesady, ma życie prywatne; jest umiarkowanie potężną wiedźmą wyspecjalizowaną w konkretnej dziedzinie, ale jest w tej dziedzinie wyjątkowo utalentowana. Takie osoby, które nie rażą swoim blaskiem, ani nie są też szarymi myszkami po prostu sie lubi. Można w nich łatwo ujrzeć siebie. I czyta się o nich naprawdę dobrze.
System magiczny wydaje sie lepiej przedstawiony niż w pierwszej części, co wydaje się naturalnym biegiem rzeczy. Już znamy teorię, teraz czas na odrobinę zaawansowanej praktyki. Magia w tej serii jest łatwa do zrozumienia, dość ciekawie przedstawiona i niezbyt pokrętnie wyjaśniona. Nie ma tutaj skomplikowany systemów (pomimo całej mojej miłości do Brandona Sandersona, miałam ochotę podczas lektury cisnąć allomancją przez okno). Jest to magia polegająca na kontakcie z własnym ja, z własnymi talentami, wyprowadzona z duszy, bez niepotrzebnych esów floresów. Jest to miła odmiana i coś zbliżonego do naszej rodzimej przedchrześcijańskiej magii.
Powieść jest także wyważona pod względem akcji. Jest jej na tyle dużo, by nie nudzić, ale nie leci na łeb na szyję, pozwalając cieszyć sie powolnym odkrywaniem tajemnicy ucznia czarnoksiężnika. Myślę, że autorka znalazła złoty środek, we wszystkich aspektach powieści. "Przysługa dla czarnoksiężnika" to lekka, niewymagająca, ale także urocza i po prostu dobra powieść urban fantasy, z łatwą do polubienia bohaterką i ciekawą zagadką.