He's Kinda Hot recenzja

Na jednej ze studenckich imprez Ivy Woodsen poznaje zrozpaczoną dziewczynę, z którą niedawno przez SMS-a zerwał największy kobieciarz na uczelni, Nick Allen. Postanawia pomóc nowej znajomej w zemście, dlatego też wysyła Allenowi wiadomość, która ma zapoczątkować proces uwiedzenia go, a potem zerwania w ten sam sposób jaki on praktykuje. Mimo, że był to alkoholowy impuls, a Ivy na drugi dzień chce zrezygnować z planu, to machina już ruszyła, na dobre zaczynając wirtualne dyskusje z Nickiem.

Pamiętam jeszcze czasy, w których ta książka była na Wattpadzie w znacznie mniej ambitnej formie. Sięgając po papierową wersję miałam świadomość, że tą historię będę poznawać w pewnym sensie od nowa. Tak też było, natomiast sposób, w jaki autorka przekształciła tak luźne SMS-owe opowiadanie mile mnie zaskoczył.

Powieść przeplata dobrze nam znane elementy literackie z wiadomościami, wysyłanymi między Ivy, a Nickiem. Ten zabieg sprawił, że książka jest znacznie bardziej angażująca, a te niepozorne SMS-y fundują więcej emocji, niż ktokolwiek by się spodziewał.

Mimo, że zarys fabuły nie zapowiada niczego wybitnego, zawartych tu refleksji jest od groma. Nie dość, że znajdziemy je w bohaterach, to jeszcze w ich dyskusjach na wiele rozmaitych tematów. Wystarczy zwykłe zgłębienie korespondencji Nicka i Ivy, aby dostrzec drugie dno powieści. Ponadto na główny plan wybija się aspekt psychologiczny oraz problemy z nim związane, co tylko podkreśla wartościowość poszczególnych scen.

Główni bohaterowie zostali wykreowani tak, aby można było łatwo się z nimi utożsamić. Nawet jeśli nie pod względem ich sposobu bycia, to poprzez mentalność, poglądy czy trudy życia codziennego. Ja najbardziej utożsamiam się z Woodsen. Uważam również, że zalicza się do bardziej wielowymiarowych oraz ciekawszych postaci, o jakich do tej pory czytałam.

Wątek romantyczny intryguje niemal od początku. Oczywiście nie brakuje mu sztampowych elementów takich, jak bogaty mężczyzna o zbyt wysokim mniemaniu albo kwestia nakładania masek, ale mimo wszystko dostajemy konkretny powiew świeżości.

Nie pamiętam, kiedy ostatnio zetknęłam się z tak pełną rużnic parą, której w dodatku towarzyszy mocno wyczuwalna chemia.

Ich wspólne sceny dostarczyły mi od groma wrażeń zarówno tych o charakterze dobrej rozrywki, jak i różnorodnych przemyśleń.

Choć romans rozwija się dość wolno, powieść czyta się niezwykle szybko, a ogrom genialnego humoru tylko to ułatwia.

Zdecydowanie uważam, że „He's kinda hot” jest pozycją godną uwagi. To coś więcej niż luźna książka na raz.